Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Batman: Under the Red Hood – Wysypuje flamastry z tornistra

B

Wielokrotnie przy okazji pisania o animacjach na podstawie komiksów narzekałem na bardzo prostą kreskę, która na ogół nie różniła się niczym od tej, którą znaliśmy z seriali z czasów dzieciństwa. Cóż, przyszła pora napisać o filmie, który zrywa z tą konwencją. Przy okazji zrywa też czapki z głów. Przed Wami „Batman: Under the Red Hood”.
To pierwsza animacja z Batmanem, o której mogę powiedzieć, że już raczej nie jest dla dzieci. A na pewno nie dla tych najmłodszych. Mamy tu płonących żywcem ludzi, katowanie nastolatka łomem, zaś trup ściele się naprawdę zaskakująco gęsto. Już sam początek opowieści jest mocnym kopnięciem w cojones, gdyż zaczyna się od śmierci drugiego Robina z ręki Jokera. A później jest tylko coraz ostrzej. W główną intrygę zaplątane są trzy stronnictwa. Pierwszym jest niejaki Black Mask, który kontroluje sporą część narkotyków w Gotham. Po drugiej stronie staje Red Hood, nowy chłopak w mieście, który bardzo szybko zgarnia sporą część nielegalnego terytorium i wydaje się przeciwnikiem równym Batmanowi. Oczywiście, naprzeciw wszystkich staje właśnie Mroczny Rycerz, wspierany przez Nightwinga (który był kiedyś pierwszym Robinem). Szczerze mówiąc, kilku z tych postaci nie kojarzyłem, ale na szczęście scenariusz przychodzi w sukurs takim widzom, jak ja, i subtelnie podpowiada, kto jest kim.

Przyznam, że opowieść naprawdę trzymała mnie w napięciu – nawet większym niż masa filmów aktorskich o superbohaterach. Byłem ciekaw, kto naprawdę kryje się pod maskę Red Hooda, a że całość była relatywnie brutalna, spodziewałem się, że zakończenie będzie raczej nietuzinkowe, jak na amerykańską animację. I takie faktycznie było. Fabuła w „Under the Red Hood” poprowadzona jest rewelacyjnie i, jak dotąd, to najlepsza superbohaterska animacja, jaką oglądałem.

Co się tyczy jakości wykonania od strony wizualnej – jako się rzekło, „Under the Red Hood” bardzo odstaje od wszystkich serii animowanych, które miałem okazję oglądać. Widać, że w ten projekt wpakowano większą kasę – postacie są świetnie narysowane, a choreografie walki długie, wyczerpujące i bardzo dynamiczne. Do tego dochodzi mój ulubiony mrok prosto z Gotham – po prostu rewelacja.

Przyznam się szczerze – jeśli będzie się pojawiało więcej takich animacji, jak omawiana historia z Batmanem w roli głównej, to żadnej nie będę chciał ominąć. Tu jest wszystko, czego bym oczekiwał po wysokobudżetowej, aktorskiej produkcji. Wciągająca akcja, ciekawa, zakręcona fabuła, świetne aktorstwo w zakresie – rzecz jasna – głosu. Osobiście, nie mam problemu, by na równi z efekciarskimi wybuchami postawić po prostu ładną, dopracowaną animację. Jeśli tylko historia wciąga, a całość jest wykonana z dbałością o detale, niczego więcej do szczęścia nie potrzebuję.

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
DD
DD
13 lat temu

Nic tylko się zgodzić. Więcej takich animacji prosimy.

KoZa
Reply to  DD
13 lat temu

Lada moment będzie „Justice League: Doom”, ale czytałem już opinie, że niestety bez szału jest. 

Jaskier
Jaskier
12 lat temu

Świetny film, w pełni podzielam Twoją opinię.

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

3
0
Would love your thoughts, please comment.x