Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Batman: Arkham Asylum – Gacek: Psychiatryk

B

Czasem jakość uderza w gracza niczym grom z jasnego nieba. Wiedziałem, że Batman będzie dobry. Nie wiedziałem, że aż tak.
Są takie chwile w życiu recenzenta, kiedy naprawdę człowiek żałuje, iż nie może chociaż na chwilkę rzucić okiem w najbliższą przyszłość. Chciałbym sprawdzić, jak Arkham Asylum zniesie próbę czasu. Czy za rok nadal będzie tak przerażająco grywalne i sugestywne, jak w tej właśnie chwili. Gdy stawiałem dychę Tormentowi, od premiery samej gry minęło już wtedy kilka dobrych lat i w znacznie lepszym stopniu zdawałem sobie sprawę z jak ponadczasowym tytułem miałem do czynienia. Wystawienie GTA IV maksymalnej noty też było dalekie od ruletki. Ten artyzm emanował z każdego fragmentu kodu. A co z Batmanem? Czuję, że w tym wypadku jest to krok znacznie odważniejszy niż w przypadku dwóch poprzednich tytułów… Ale niech będzie, raz KoZie śmierć! Panie i panowie, przedstawiam trzecią dyszkę w historii moich recenzji. Batman: Arkham Asylum.

…but why, Bruce?

Mroczny Rycerz jest tytułem trudnym do zakwalifikowania. Mamy tu elementy platformówki, bijatyki, skradanki czy nawet gry logicznej. Co więcej, owe części gry, wymagające ruszenia mózgownicą, bardzo często są… walką właśnie. W najnowszym Batmanie wszystko się przenika. Starcia z wrogami są niejednokrotnie łamigłówką, którą musimy rozwiązać „w locie”. Sprawne wypatrywanie trudno dostępnych półek skalnych łączy się z odnajdywaniem wszelkiej maści znajdziek, którymi są zagadki Riddlera, znanego z kart komiksów arcyłotra. W tej grze nic nie pojawiło się przez przypadek, zaś każdy obecny element posłużył twórcom jako narzędzie do umiejętnego konstruowania klimatu.

Początkowo nie potrafiłem się odnaleźć w Arkham Asylum, gdyż tradycyjnie – i w pewnym momencie wręcz gorączkowo – próbowałem przyporządkować ten tytuł do jakiejś znanej sobie kategorii, tak aby konsumpcja poszła gładko. Jak już jednak wspomniałem powyżej, taka opcja nie wchodzi w grę w przypadku Batmana. Nie jest to produkcja, którą można rozbić na części pierwsze i wybrać, co chcemy robić, olewając resztę. Mam zwyczaj pomijania znajdziek, gdyż ich kolekcjonowanie zwyczajnie w świecie mnie męczy. Jednak w przypadku dzieła Rocksteady jest to jedna z głupszych rzeczy, jakie można zrobić! Tutaj wszystkie poukrywane bonusy przybierają taką postać, by możliwie najlepiej wkomponować się uniwersum. Znajdziemy taśmy szpulowe z nagranymi przesłuchaniami pacjentów – w tym z Jokerem, Harley Quinn czy Killer Crokiem. Przyjdzie nam szukać znaków pozostawionych przez Riddlera, które są możliwe do odnalezienia tylko wtedy, gdy spojrzymy na świat z właściwej perspektywy. Każda z map jest też opatrzona zestawem kilku zagadek, które nawiązują do komiksów i seriali. Ich rozwiązywanie to nie lada trening dla umysłu i zabawa w skojarzenia, a satysfakcja z każdego sukcesu jest po prostu gwarantowana. Jedynym wyjątkiem są tutaj trofea, które Riddler porozrzucał po całym szpitalu. Choć same w sobie są znikomą atrakcją, odnalezienie któregoś z nich zawsze jest opatrzone komentarzem E. Nigmy, co również wręcz cudownie buduje klimat.

To właśnie tą nieziemską spójnością Batman kupił moje serce. Ale! Cała reszta produkcji Rocksteady też jest jakością samą dla siebie i byłaby wystarczającym powodem do postawienia bardzo mocnej dziewiątki z plusem.

Why so serious?

Zarówno pierwsze jak i ostatnie filmy o Mrocznym Rycerzu pokazały wszystkim, jak genialnym materiałem na rozbudowaną opowieść jest ta postać. I jak złym pomysłem jest robienie z tego durnej sieczki na poziomie legendarnego Batman & Robin. Arkham Asylum jest bliżej filmów Nolana niż czegokolwiek innego. W ciągu ostatnich tygodni Rycerz Gotham odnotował całą serię zbyt łatwych aresztowań. W jego ręce wpadali po kolei wszyscy arcyłotrzy. Ktoś ich wrabiał.

wieńczeniem tego maratonu było powstrzymanie Jokera i zapakowanie go do Batmobilu. Gra rozpoczyna się w momencie, gdy właśnie zajechaliśmy pod wrota szpitalu psychiatrycznego i więzienia w jednym. Batman zdaje sobie sprawę z faktu, że właśnie pakuje się w pułapkę, ale… jeśli nie połknie przynęty, nie dowie się, co knują jego przeciwnicy, ani nie będzie wiedział, kto za tym wszystkim stoi.

Fabuła jest bardzo komiksowa i ma jedną gigantyczną zaletę. Mianowicie, scenarzystom udało się w bardzo przemyślany i logiczny sposób zaangażować w wydarzenia w Arkham całą masę przeciwników Człowieka Nietoperza, unikając jednocześnie poczucia przeładowania. Będziemy mogli osobiście zmierzyć się nie tylko z Jokerem, ale też Scarecrowem, Harley Quinn, Killer Crokiem czy Bane’em. W międzyczasie za pośrednictwem zagadek i taśm z przesłuchaniami pacjentów przewijają się też inne postacie. Do tego dochodzi cała masa pomniejszych opryszków, którzy zostali wypuszczeni przez Jokera ze swoich cel – typowe mięso armatnie.

Dodatkowym atutem scenariusza jest zabawa z graczem. Jeśli tylko będziecie uważanie przyglądali się cut-scenkom i otoczeniu, możecie zauważyć naprawdę wiele ciekawych niuansów. Nie będę tu dawał żadnych przykładów, gdyż takie rzeczy mają wartość tylko wtedy, gdy się je samemu odkrywa. Powaliły mnie też niektóre zagrywki fabularne, których się po prostu po grze konsolowej nie spodziewałem. Twórcy odwołują się niejednokrotnie nie tylko do podstawowej wiedzy o uniwersum Batmana, ale też do pewnych powszechnie znanych faktów i zjawisk, opakowując to wszystko w swoją opowieść o psychiatryku. Na szczególną uwagę zasługują tu zmagania ze Scarecrowem. Tyle i ani słowa więcej – sprawdźcie sami, koniecznie.

You still have got the moves, Batsy!

Z jednej strony, otrzymaliśmy rozgrywkę bardzo liniową, gdyż wszystkie wydarzenia mają miejsce w ścieśle określonej kolejności, zaś sam scenariusz nie jest też dopchany żadnymi zadaniami pobocznymi. Z drugiej strony, wszystkie mapy dają nam ogromną dowolność w radzeniu sobie z problemami. Jak już pisałem, walki często są jedną wielką łamigłówką. Dla przykładu taka sytuacja – musimy przebić się przez kilkupiętrowe pomieszczenie i odbić zakładnika, przetrzymywanego w jednym z pokoi. Niestety, na każdym roku stoją patrole Jokera, z czego część jest uzbrojona w broń palną, co oznacza dla Nietoperza rychłą śmierć w przypadku bezpośredniej konfrontacji. Wniosek jest prosty, trzeba wszystko zrobić po cichu, tak by nikt nie zauważył. I tutaj do gry wchodzą wszystkie umiejętności Mrocznego Rycerza, które wręcz idealnie są uzupełniane przez jego gadżety. Dzięki hakowi z wyciągarką możemy przemieszczać się pod sufitem, przeskakując z jednej rzeźby na drugą. Wybuchowy żel nadaje się wręcz idealnie do „zaminowania” ciała powalonego przeciwnika i zostawienia go w roli wabia. Oczywiście, możemy go też wykorzystać do (żel, nie przeciwnika) rozwalania cienkich ścian lub użyć w roli miny zbliżeniowej. Albo co powiecie na batarangi z modułem sonicznym, które idealnie nadają się do odwracania uwagi i późniejszego zachodzenia przeciwników od tyłu.

Wszystkie te taktyczne wybiegi są o tyle ważne, że – jak wspomniałem – Batman nie ma najmniejszych szans w starciu z operatorami kałachów. To tylko człowiek. Wyszkolony, zabójczo niebezpieczny, ale jednak człowiek. I łatwo go podziurawić niczym sito. Dlatego jeśli wiemy, że w okolicy znajduje się ktoś uzbrojony w karabin, musimy od razu zacząć kombinować, jakby się go tu szybko i bezboleśnie pozbyć. Inaczej ma się sprawa z walką wręcz. Gdy już opanujemy podstawowe ciosy i kontratak, a z czasem połączymy je z prostymi kombinacjami, Mroczny Rycerz nie będzie miał sobie równych. W zależności od naszych umiejętności, można wygrać walkę nawet z przeważającymi siłami wroga, wychodząc ze starcia bez najmniejszego zadraśnięcia. Co ważne, frajda ze spuszczania łomotu jest po prostu niebywała! Mimo że system walki jest bardzo prosty, wymaga sporo skupienia i dobrego wyczucia rytmu oraz momentu. Jeśli będziemy płynnie przeskakiwali od jednego przeciwnika do drugiego, możemy rozłożyć wszystkich na łopatki bez przerywania comba. Widok przy tym jest wręcz niesamowity, gdyż animacje postaci zostały dopracowane w najmniejszych szczegółach. Nie można też powiedzieć, by brakowało wyzwania, gdyż ostatnie walki, nawet jeśli przeciwnicy nie mają broni palnej, są naprawdę trudne i wymagają nawet kilku podejść.

Z przeciwnikami jest te związana jedna jedyna rzecz, do której mógłbym się w Batmanie przyczepić. I nie jestem przekonany, czy można to nazwać faktycznie błędem, czy też celowym zabiegiem na rzecz zwiększenia grywalności. Otóż, wrogowie są mało spostrzegawczy, jeśli chodzi o zauważanie niedoli swoich kolegów. Zdarzało mi się wykorzystywać „cichą eliminację” w naprawdę skrajnych sytuacjach – na przykład, gdy drugi z przeciwników stał dosłownie na odległość nieświeżego oddechu. Jak się jednak okazywało, owa eliminacja była do tego stopnia cicha, że ów oponent nawet nie drgnął. Oczywiście, skutkowało to jego rychłym ogłuszeniem, gdyż siłą rzeczy był następny w kolejce. Można byłoby powiedzieć, że to błąd albo niedociągnięcie, ale… mam silne przeczucie, że rozwiązanie to trafiło do finalnego produktu nieprzypadkowo. Nawet z ograniczoną czujnością strażników, nie raz trafia się potrzeba ponownego rozpoczęcia danego etapu, gdyż Batman jest najzwyczajniej w świecie produkcją wymagającą. Gdyby do tego doszli przeciwnicy z szóstym zmysłem, mówilibyśmy już nie o wyzwaniu, a o frustracji. To lekkie ułatwienie nie dość, że zabawy nie psuje, to na dodatek sprawia, że ta jest jeszcze lepsza. Jeśli ktoś zaś uważa, że zbyt lekko idzie mu przebijanie się przez wraże szeregi, może bez problemu ustawić wyższy poziom trudności lub odpalić któreś z dodatkowych wyzwań.

Właśnie, wyzwania. Jeśli komuś będzie mało po ukończeniu gry i rozwiązaniu wszystkich zagadek Riddlera, zawsze pozostają jeszcze bonusowe areny do walki albo cichych eliminacji. W pierwszym przypadku dostajemy serię coraz trudniejszych starć „hand-to-hand”. W drugim zaś zostajemy zamknięci w pokoju z całą grupą uzbrojonych po zęby zbiegłych więźniów i musimy ich po cichu wyeliminować. Poziom trudności tych zadań jest dosłownie astronomiczny, w szczególności, jeśli mamy zamiar pokusić się o najwyższe odznaczenia. Dla każdego coś miłego, a i żywotność gry nieźle się przedłuża, gdyż dodatkowe walki naprawdę wciągają.

Ostatnią kwestią mechaniczną, o której trzeba wspomnieć, jest tryb detektywistyczny. Po jego włączeniu, zmienia się sposób patrzenia na świat – widzimy źródła ciepła generowane przez przeciwników, strukturalne słabości ścian czy też kluczowe elementy, które możemy wykorzystać, by pchnąć fabułę do przodu. Ta opcja ma tylko jedną wadę. Momentami można odnieść wrażenie, że przestajemy oglądać grę w normalnym trybie, ponieważ martwimy się, że coś z tego powodu przeoczymy.

Colors of the knight

Graficznie mamy do czynienia z… Unrealem. Co za tym idzie, chyba jedyną widoczną wadą oprawy jest lekka „plastikowość” modeli postaci. Nie lubię tego efektu, ale w przypadku tej gry nie jest aż tak strasznie odczuwalny. I wyraźnie ginie na tle wspomnianej rewelacyjnej animacji i dynamicznego montażu podczas walki. Wrażenie robią też bardzo dopracowane etapy – zarówno w budynkach szpitalu, jak i w ich otoczeniu. Na oddzielne zdanie zasłużyła sobie peleryna naszego dzielnego Nietoperka. Ponoć sporo myśli technicznej poszło w jej zaprojektowanie i zrealizowanie. Cóż, efekt jest po prostu genialny. Tak dopracowanej fizyki i animacji w przypadku tkaniny nie wiedziałem jeszcze w żadnym innym tytule. Miłym dodatkiem są też rozdarcia i wystrzępienia, które z czasem zaczynają zdobić nasz strój. Co ciekawe, jeśli już raz się pojawią, zostają do końca gry. Batman nie robi sobie przerwy na wizytę u krawca.

Dźwięk jest kolejną bardzo mocną stroną Arkham Asylum. Polecam grać wieczorem, w absolutnej ciszy, wsłuchując się jedynie w odgłosy napływające z głośników – wrażenia gwarantowane! Klimat budują nie tylko odgłosy otoczenia, ale też muzyka, która świetnie dopasowuje się do sytuacji w grze. I potrafi być naprawdę niepokojąca. Pięknym dopełnieniem całości są wręcz idealnie dobrane do postaci głosy. Żaden, ale to żaden z dokonanych wyborów nie wzbudził moich najmniejszych zastrzeżeń! Batman jest spokojny, opanowany i samym tembrem sugeruje, że naprawdę wszyscy dookoła mają przerąbane. Jak Keaton w wersji Burtona. To samo tyczy się całej reszty plejady, ze szczególnym uwzględnieniem Jokera, który wypadł wręcz mistrzowsko.

Knightmare

Nie będę ukrywał, Batman jest dla mnie grą niemalże idealną. Jedyne rzeczy, do których potencjalnie mógłbym się przyczepić, w rzeczywistości wpływają pozytywnie na grywalność i przyjemność płynącą z rozgrywki. I ten klimat… Tę grę powinno się poznawać powoli i delektować się każdą chwilą z nią spędzoną. Przygasić światło w pokoju, założyć słuchawki i dać się pochłonąć. Delektować się tym, że wreszcie stworzono taką grę, na jaką postać Batmana zasługiwała. Patrzyć, jak pozostali przy życiu przeciwnicy boją się nas, gdy zobaczą nasz cień w ciemnym korytarzu.

Tak, Arkham Asylum działa na wyobraźnię. Jestem pełny uznania dla kunsztu twórców, którzy w tak fascynujący sposób potrafili wciągnąć gracza w zabawę na ich własnych zasadach. Oczywiście, by w pełni docenić wszystko to, co dzieło studia Rocksteady ma do zaoferowania, dobrze najpierw choć trochę orientować się w uniwersum DC Comics. Jeśli jednak nawet znajdziecie się w takiej sytuacji, że wędrówka po legendarnym więzieniu o najostrzejszym rygorze będzie dla was pierwszym spotkaniem z Mrocznym Rycerzem, to wiedzcie, że ocena, którą poniżej widzicie, i tak jest w pełni zasłużona.

Tekst został niegdyś napisany na zlecenie portalu Gaminator.tv.
 

Subscribe
Powiadom o
guest

17 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
DeadPoison
DeadPoison
15 lat temu

1st gra jest genialna… miodzio i tyle XD
2nd każda postać która użyczyła głosu występowała także w animowanej serii o batmanie, a to że już tak dobrali idealnie to tutaj mogło wypaść tylko lepiej.
3rd super recka

KoZa
Reply to  DeadPoison
11 lat temu

Właśnie zobaczyłem, że Twój komentarz ma już cztery lata – czasem zapominam, jak długo już mam tego bloga. :-]

Hubert Stelmach
Hubert Stelmach
11 lat temu

Ja
jednak wolałem City niż Asylum. Przyznam, że ta cudowna grafika kompletnie mnie oczarowała [miałem okazję porównać na nowym kompie i na PS3. Na
konsoli oczywiście wyglądało tak, jakby gra była co najmniej 5 lat starsza ;)]
[SPOILER]
W Asylum nie spodobał mi się motyw, że komu popadnie zaczęto wstrzykiwać venom, np. Bluszcz, a już Joker w final battle zakrawał na śmieszność.
Pozdro

KoZa
Reply to  Hubert Stelmach
11 lat temu

Dzięki za przeklejenie swojej wypowiedz z FB – zawsze miło mieć fajny komentarz na blogu. :-]
A co do wypowiedzi – tak, zgadzam się, że Joker w finale to nie było to… ale o dziwo nie popsuło mi to odbioru gry, choć mam wrażenie, że powinno.
I tak, City na dobry PeCecie… co za różnica gigantyczna! Też grałem na blaszaku i nie mogłem się napatrzyć.

Jaskier
Jaskier
11 lat temu

Superaśna gra. Dorwałem w promocyjnej cenie w Stonce.
Moje wrażenia:
http://omnesetnihilo.wordpress.com/2012/12/14/batman-arkham-asylum-pierwsze-wrazenia/
http://omnesetnihilo.wordpress.com/2012/12/27/batman-arkham-asylum-opinia/
Tekst wymaga przeprowadzenia korekty – drobne babole i literówki.

KoZa
Reply to  Jaskier
11 lat temu

Jak wiesz, nie mam nic przeciwko publikowaniu linków do swoich stron/recek/opinii, ale jednak wolałbym, żeby miało to miejsce przy dłuższych komentarzach. A nie: dwa zdania i bum, autopromocja. ;-]
Co do korekty i uwagi o literówkach – myślę, że takie zdanie można lekką ręką wkleić pod każdym moim tekstem (jeśli nie pod 99% dowolnej treści gdziekolwiek). Nie znaczy to, że nie warto uważać – warto, żeby zminimalizować.

Jaskier
Jaskier
Reply to  KoZa
11 lat temu

Przepraszam. To się nie powtórzy.
W takim razie dodam jeszcze, że wersja na PC, w którą miałem przyjemność grać (klawiatura+mysz – niestety nie mam jeszcze pada, a chyba trzeba będzie sobie załatwić do tego typu gier) nie ustępuje niczym wersji konsolowej. Rozumiem przez to miodność płynącą z rozgrywki (tj. da się grać za pomocą klawiatury i myszy), bo być może występują jakieś różnice w technicznym aspekcie. Co prawda gra ma już parę lat na karku, ale wtedy mocą PC chyba również górowały nad konsolami. Chyba – ręki sobie uciąć nie dam.
Toteż nasuwa mi się pytanie – jakiego pada dokupić do komputera, żeby sobie na luzie grać w gry zręcznościowe? Doprecyzuję – tego Batmana, AC i Wiedźmina 2, którego zakup planuję kiedyś tam w życiu. Żadne strzelanki i FIFY.

KoZa
Reply to  Jaskier
11 lat temu

Nie ma sprawy – po prostu w takiej sytuacji wolę jasno stawiać sprawę. :-]
Co do pada – zdecydowanie polecam pada przewodowego od Xboxa 360 (chyba że miałbyś problem z kablem, to bezprzewodowego chyba też idzie podłączyć) – jest po prostu miodny.
Aha, właśnie, mam pada, ale grałem też na myszy i klawiaturze i… było lepiej, co mnie niesamowicie zaskoczyło. Miałem dużo większą płynność i precyzję podczas walki – bardzo szybko zacząłem wykręcać w wyzwaniach wyższe wyniki niż na konsoli. :]

mikewest007
mikewest007
11 lat temu

Walka ze stadem leszczy nie jest trudna, jeśli tylko złapiesz rytm. Po prostu musisz obserwować animację i wyprowadzać następny cios dopiero kiedy poprzedni się kończy, podobnie jak w Sleeping Dogs.

KoZa
Reply to  mikewest007
11 lat temu

Do tego flow wykonywanie najróżniejszych combosów był wręcz niesamowity (i widowiskowy przy okazji). Mówisz, że Sleeping Dogs ma podobny system? Muszę kiedyś ten tytuł sprawdzić.

sakoratire
sakoratire
11 lat temu

To nie recenzja. To Recenzja.

KoZa
Reply to  sakoratire
11 lat temu

Pozwolę sobie to potraktować jako komplement. ;-]

Paweł Skuza
11 lat temu

Pograłem trochę w tę produkcję od Rocksteady i jest świetna. Natomiast już w całości przeszedłem 2 część i z całym przekonaniem stwierdzam, że jest genialna. Ten otwarty świat, nic tylko czekać na 3 część. A jeszcze dodam, że czekam na wersję Vity.

KoZa
Reply to  Paweł Skuza
11 lat temu

A powiedz – która z wersji miałaby się na Vicie pokazać? Origins czy może któraś z wcześniejszych? Pytam, ponieważ chodzi za mną kupno Vity i w sumie fajnie b było, gdyby pojawił się na niej jakiś Batman. :-]
Co do „dwójki” – mi się ona podoba niezmiernie, ale z tego co widzę, ludzi na ogół wolą Asylum.
I witam na blogu, to chyba Twój pierwszy komentarz u mnie. :-]

Paweł Skuza
Reply to  KoZa
11 lat temu

Chodziło mi o Origins. Natomiast nie słyszałem o innych produkcjach z Gackiem na Vitę.
Odpowiem na drugą część. Tak to mój pierwszy komentarz i zatrzymam się tu na dłużej. Fajny blog podchodzący pod moje zainteresowanka i zajawki. Dobra, żeby nie słodzić to powiem, good work man. I do usłyszenia.
Pozdrawiam

KoZa
Reply to  Paweł Skuza
11 lat temu

Dzięki za dobre słowo. :-]
A co do Vity – właśnie przeczytałem na PS3 Site, iż chodzą plotki o bundle’u PS4+ Vita za ok. 500 dolców. Brzmi ciekawie, może warto byłoby się nad tym zastanowić.

trackback
11 lat temu

[…] jak to widać po powyższym akapicie, jest jeszcze prostsza niż w Arkham Asylum, które przecież tak złożone wcale nie było i swą świetność budowało bardziej […]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

17
0
Would love your thoughts, please comment.x