Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Astonishing X-Men od duetu Whedon/Cassaday – Takich mutantów chce się czytać

A

Jest na pewno jedna rzecz, o której mogę powiedzieć, że zawdzięczam ją Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Właśnie dzięki niej zainteresowałem się komiksową wersją X-Menów. Do tej pory było mi jakoś tak z mutantami nie po drodze – jasne, znałem i bardzo lubiłem wszystkie filmy kinowe oraz kultową animację, ale za powieści obrazkowe nigdy się nie zabrałem. Za każdym razem, kiedy łapałem za jakieś zeszyty, odbijałem się od nadmiaru bohaterów, relacji między nimi i wydarzeń, których nie znałem, a bez których nie dało się zrozumieć aktualnie trwającej akcji etc. Szczęśliwie, wydawnictwo Hachette wybrało za mnie komiks, od którego warto zacząć, i choć nie zawsze ta sztuka mu się udaje, tym razem trafiło w dziesiątkę. Po przeczytaniu „Obdarowanych”, chwyciłem za wszystkie pozostałe komiksy o mutantach, które wyszły spod rąk Jossa Whedona i Johna Cassadaya, i mogę spokojnie powiedzieć, że nie żałuję te decyzji.

Jeśli macie ochotę sprawdzić, o czym dokładnie byli „Obdarowani”, zachęcam do obejrzenia tego materiału. W wielkim skrócie, motywy przewodnie były dwa: po pierwsze, ktoś wynalazł lekarstwo na mutacje. Łatwo się domyślić, że to nie jest wcale tak dobra informacja, jak politycy ją malują. Po drugie, na parkiecie pojawił się nowy gracz, Ord, który twierdzi, że któryś z X-Menów zniszczy jego rodzinną planetę, Breakworld. Co to za bełkot i czy aby na pewno bełkot – właśnie to nasi bohaterowie próbują ustalić przez kolejnych 20 zeszytów.

Jak na to wskazuje powyższy akapit, temat lekarstwa na mutacje został… zepchnięty na znacznie dalszy plan. Szczerze mówiąc, spodziewałem się, że to będzie nawet ważniejszy wątek od przybycia na Ziemię owego Orda, ale stało się jednak dokładnie na odwrót. Mogłoby się wydać, że to bardzo złe rozwiązanie – takie przemilczenie całego, obszernego tematu. W rzeczywistości jednak Joss Whedon na tyle zgrabnie napisał scenariusz, że nie odczułem tego problemu. Szczerze mówiąc, dopiero po skończonej lekturze zauważyłem, że „czegoś brakuje”, tak się wciągnąłem w losy Breakworld. Bo choć łatwo wyodrębnić kilka pomniejszych wątków, które przewinęły się przez te 20 zeszytów, włączając w to trudne losy Emmy Forst, to jednak właśnie Breakworld ciągle pojawiał się w tle, by ostatecznie, po kilku zeszytach, stać się jedynym tematem serii. Jeśli o mnie chodzi, lubię tasiemce, które potrafią przez kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt zeszytów pociągnąć jeden wątek – wraz z jego otwarciem, rozwinięciem i zamknięciem. Dlatego też to wydanie „Astonishing X-Men” tak bardzo mi się spodobało.

Trzeba tu jednak zaznaczyć, że choć scenariusz robi świetne wrażenie, zaś genialne dialogi po prostu się pochłania, to pojawiały się czasem dziwne skoki tematyczne czy skróty myślowe autorów. Nie było ich wiele i nie były zbyt uciążliwe, ale skoro się pojawiły, to warto o nich wspomnieć. Co więcej, jako że w losy Emmy Frost jest zaangażowana instytucja znana jako Hellfire Club, to bez choćby pobieżnej znajomości historii serii nie zrozumie się w pełni rangi niektórych wydarzeń. Przynajmniej ja nie zrozumiałem i przez kilka zeszytów musiałem się posiłkować wikipedią, by lepiej się wczuć w atmosferę. Myślę, że problem byłby w bardzo dużej mierze rozwiązany przez przeczytanie sagi Fenixa, która też pojawiła się w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, ale mnie akurat ten komiks nie wciągnął na tyle, by go pochłonąć przed lekturą „Astonishing X-Men”.

Jako że nie zmienił się autor oprawy wizualnej, nikogo pewnie nie zaskoczy fakt, że wszystkie zeszyty w ramach tego wątku trzymają równie wysoki poziom. Patrzenie na nie to po prostu czysta przyjemność i, ponownie, co druga okładką prosiła się o przerobienie na tapetę. Cassaday zachwycił mnie swoim podejściem do mutantów i, szczerze mówiąc, to właśnie zmiana artysty w kolejnych zeszytach „Astonishing X-Men”, następujących po numerze 24, sprawiła, że na razie zrobiłem sobie przerwę od tej serii. Tak się przyzwyczaiłem do takiej koncepcji wizualnej mutantów, że aktualnie nie mógłbym się pogodzić z żadną inną.

Jest coś na rzeczy, jeśli chodzi o opinię, że Joss Whedon to ekspert od relacji między postaciami w tworzonych przez siebie scenariuszach. Pokazał to w tym wydaniu „X-Menów”, pokazał też w ekranizacji „Avengers”, która po prostu ociekała geniuszem w zakresie dialogów i projektu postaci. Nawet jeśli pojawiają się wspomniane skróty myślowe, a jeden wątek został praktycznie przemilczany, to mimo wszystko Whedon sprawia, że „Astonishing X-Men” chce się czytać. To człowiek, który potrafi wzbudzić sympatię nawet względem Cyklopa, a chyba każda osoba, która choćby powierzchownie poznała tematykę mutantów, uważała coś takiego za absolutnie niemożliwe.

Subscribe
Powiadom o
guest

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Vincent Venoir
12 lat temu

Świetny tekst 😉
fun fact: w 2010 roku pojawiło się dystrybuowane w US dvd z… motion comic 'Gifted’ – http://youtu.be/H9LcOW5t1LI
Dla mnie – obrzydlistwo. Ciekaw jestem ilu fanów mają takie potworki i jak to to się sprzedało..

KoZa
Reply to  Vincent Venoir
12 lat temu

Widziałem chyba kiedyś fragmenty „Extremis” przerobionego na motion comic… tego nie idzie strawić. Ale myślę, że to powód, dla którego tego typu produkcje już się za bardzo nie pojawiają.
Cieszę się, że tekst się podobał. :-]

Klusek
Klusek
Reply to  KoZa
11 lat temu

A ja obejrzałem cały 6 godzinny motion comics Watchmen i mnie się podobał (fakt, oglądałem w pracy bo w domu chyba nie znalazł bym tyle czasu ;))

KoZa
Reply to  Klusek
11 lat temu

Jest 6-godzinny komiks Wathmen? Damn, nie miałem pojęcia. Fajnie jest to zrealizowane?
Korzystając z okazji, witam na blogu. :-] Akurat trafiłeś na – nazwijmy to – przerwę świąteczną, dlatego tak długo nie odpisywałem na Twój komentarz. :-]

trackback
11 lat temu

[…] w Alpy. Myślę, że na negatywny odbiór rysunków ma również wpływ fakt, że “Astonishing X-Men” od duetu Whedon/Casaday podobali mi się tak bardzo i ciężko jest teraz czytać/oglądać coś […]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

5
0
Would love your thoughts, please comment.x