„Daj bejsbol!” – te i kilka innych mocnych tekstów, które rozłożyły na łopatki całą salę, to – o dziwo – nie efekt twórczości scenarzystów AvP2, lecz… naszych rodzimych tłumaczy. Fakt, podczas seansu śmiechu było co nie miara i to w momentach, które raczej powinny napawać lękiem, a nie dławić histerycznym kaszlem. Ale… Tak – jest pewne „ale”! O ile było sporo poważnych wpadek, znalazło się też kilka elementów, które podniosły z dna kolejną część epickiej walki obcego z Predatorem. Zaskoczeni? Ja zdecydowanie.
Zapytacie pewnie, czym to AvP2 tak zaplusowało, że nie objechałem go doszczętnie już w pierwszym akapicie? Otóż, było zdecydowanie lepsze od „jedynki”, która to ukazała się przeszło trzy lata temu. A to już coś. Po drugie, jeśli ktoś oczekiwał doszczętnej jatki z masą dobrze przygotowanych efektów specjalnych, ten się nie zawiódł. Po trzecie… no, była przy tym wszystkim kupa – zamierzonego przez twórców bądź nie – śmiechu. Innymi słowy, mimo że sama produkcja prezentuje poziom stanów średnich w SF, daje sporo przyzwoitej rozrywki. Na razie o niezbyt wielu eGRAnizacjach można było tak powiedzieć.
Rozrywka – rozrywką; mam jednak nadzieję, że nie oczekujecie od tego filmu fabuły, gdyż tej raczej nie dostaniecie. Wszystko kręci się wokół obcych, którzy – razem ze statkiem pewnego pechowego Predatora – dosłownie spadli z nieba na Ziemię i sieją postrach w jakimś Pcimiu Dolnym na typowych przedmieściach Ameryki. Oczywiście, korzystając z okazji na rekreacyjne polowanie, na naszą biedną planetę przybywa zaraz kolejny Predator, żeby posprzątać po swoim żywym inaczej kompanie. W tle nie zabrakło obowiązkowych motywów: romansu (chyba) cheerleaderki z dostawcą pizzy, powrotu syna marnotrawnego z więzienia (z obowiązkowym odkupieniem win) czy „teraz-już-samotnej” matki z młodą córeczką. Oczywiście, mamusia właśnie wróciła z woja i jest specem od broni ciężkiej, artylerii i pilotażu wszystkiego, co lata, zaś córeczka w wieku lat kilku już może się pochwalić niezłomnymi nerwami („tatę zjadł kosmita, ale będę dzielna” i tego typu klimaty). Nie zabrakło też miejsca na dwóch zjaranych gości z wypożyczalni video – fani Kevina Smitha będą wniebowzięci.
Dobra, brak fabuły na bok – czas na gruby kaliber, czyli efekty specjalne. No, tych jest tyle, że nie sposób zliczyć i, co ważne, są zrobione naprawdę bezbłędnie. Całe to wysadzanie wszystkiego i wszystkich w powietrze, połączone z okazjonalnym wypruwaniem flaków wizualnie jest po prostu na najwyższym możliwym poziomie. Cieszy też fakt, że twórcy nie zapomnieli o wsadzeniu do AvP2 garstki odniesień do poprzednich części Aliena tudzież Predatora (lub obu naraz). Cała epickość została zgrabnie podkreślona przez muzykę Briana Tylera, która – choć zupełnie ograna i typowa – pasowała do masowej eksterminacji życia pozaziemskiego.
Do puli plusów można dopisać też atrakcyjność wspomnianej wcześniej cheerleaderki, której „walory” zostały bardzo dobitnie podkreślone przez reżyserów, Colina i Grega Strause’ów. Oczywiście, panie raczej nie poczytają tego, jako profitu z pójścia na AvP2, ale… pytanie brzmi, czy w ogóle jakieś kobiety zawitają dobrowolnie na seansie z obcymi, Predatorami i dostarczycielami pizzy? Pewnie nie będzie ich zbyt wielu, gdyż produkcja Strause’ów zdecydowanie kierowana jest nie dość, że do facetów, to jeszcze do graczy. A Ci, jeśli nie będą stawiali zbyt wygórowanych wymagań, powinni być względnie usatysfakcjonowani.
1st ten film nie był lepszy od pierwszej części
2nd jak to w ogóle mogło wyjść
3rd nie wiem czy w życiu widziałem groszy film
Ten film jest krwawy o tak to na plus ale na tym się kończy, kiepskie efekty, bezsensowna fabuła, predalien to żart, tak jak sposób jego rozmnażania, i cała otoczka mięsa TO ŻART dostarczyciel pizzy, napalona chiliderka, stado kretynów ja oglądam Alien Vs Predator czy cholera jasna Jasona w wydaniu kosmicznym
Lepszy od jedynki? Tam był romans predatora z ludzką kobietą xP To ja już wolę dostarczyciela pizzy z cheerleaderką.
Ad. 2 – normalnie, dla kasy. ;]
Ad. 3 – mało widziałeś, serio. ;] Jeśli chodzi o moje doświadczenia z kinem, to AVP2 ma jeszcze długą drogę do miana „najgorszego filmu, jaki widziałem”. A trochę widziałem. ;]
Co do efektów – oglądałem go jeszcze przed premierą i na wielkim, kinowym ekranie. Naprawdę dobrze wtedy wyglądały.
Gdzie niby ty tam widziałeś romans, predator tylko pomagał bo zabiła serpentyne bez broni palnej a jak to w tradycji predatorów stała się łowcą XD
a dlatego najgorszy bo gówna unikam, AvP to wypadek przy pracy, jedno nie mogę zarzucić filmowi że jest bezlitosny i brutalny, ale nic w tym filmie sensu nie ma – kretynizm na kretyniźmie. Szkoda, że nostalgia się takimi filmami nie zajmuje choć Alone in the Dark zrecenzował (kolejna kupa od uwe bolla XD).
Ta dziewczyna omal się nie powiesiła ze smutku, jak jej predzia zabili. To była koszmarna scena. ;]
I jak mówiłe – AVP do poziomu, jak to kulturalnie ująłeś, „gówna” ma jeszcze kawałek drogi. A że unikasz filmów, które mogą okazać się słabe, to tym bardziej nie masz w tej materii porównania. ;]
Uwe Bol starcza widziałem aż 3 jego filmy i żałuje że je zobaczyłem
Jeśli chodzi o „Boskiego Uwe”, to chyba tylko Postala nie widziałem. Jego produkcje to ból niemalże w czystej postaci.
o dziwo Postal to jego najlepsze dzieło… jeden problem kupa to wciąż kupa XD