Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Puzzle Quest: Galactrix – …bo Puzzle Quest był zbyt dobry

P

Puzzle Quest, ten pierwszy, wielką grą był. Tako rzecze KoZa i tysiące innych graczy, nie wyłączając z tego również pokaźnej grupki ludzi „z branży”. Praktycznie wszyscy fani gier logicznych i RPG kupili pomysł na połączenie swoich ulubionych dwóch gatunków. W szczególności, że Infinite Interactive dopracowało swoje dzieło niemalże do obłędu. Dlatego też Galactrix miał zarazem i z górki, i pod górkę. Lżej, ponieważ dostał kredyt zaufania za Challenge of the Warlords. Ciężej, ponieważ tego zaufania nie wolno było mu zawieść. Zawiódł.

Robiąc sobie podkład pod nadciągające nieubłaganie marudzenie, warto zacząć od krótkiej charakterystyki uniwersum, po którym przyjdzie nam się poruszać. Jak już sama nazwa nowego Puzzle Questa wskazuje, tym razem mamy do czynienia z klimatami SF i czymś na kształt space opery. Wcielamy się w rolę świeżo upieczonego adepta szkoły dla gwiezdnych pilotów i stopniowo trafiamy w tryby spisku, podłych knowań i ogólnej chęci przejęcia kontroli nad światem. Oczywiście, na skalę globalną czy wręcz – galaktyczną. Całość wyszła całkiem zgrabnie i jest niezłym uzasadnieniem dla wszystkich gwiezdnych podróży, które odbędziemy z naszą załogą na pokładach coraz to bardziej zaawansowanych kosmicznych śmigaczy. Już jednak na etapie zapoznawania się z settingiem bardzo poważnie może zmartwić jedna rzecz – brak wyboru klasy postaci. Przygarniamy jedną spośród kilku twarzyczek i od razu lecimy ratować najbliższy układ słoneczny.

Mechanikalia, czyli w którą stronę klocek leci

Bazę wyjściową Galactrix ma naprawdę świetną. Twórcy nieźle pokombinowali i wymyślili ciekawy model gry logicznej z klockami w roli głównej. Po ujrzeniu sześciobocznych płytek, każdemu pewnie najpierw na myśl przyjdzie klasyczny Hexic. Jak się szybko okazuje – nic bardziej mylnego. Jedynym podobieństwem jest kształt klocków, zaś cała reszta to dwa różne światy. Nadal w życiu jest zasada, że płytki znikają z planszy po połączeniu trzech i więcej przedstawicieli tego samego typu, zaś na ich miejsce pojawiają się kolejne. Sęk w tym, że nowi goście przybywają z tego kierunku, w którym my wykonaliśmy ruch. Wprowadza to do gry cały zestaw zupełnie nowych taktyk i analizowania planszy pod kątem tego, z której strony wolimy przywitać nadpływające klocki. Na bazie tego pomysłu powstało, jak i w poprzedniku, kilka różnych typów rozgrywki – walka, tworzenie przedmiotów, otwieranie bram między galaktykami czy wydobywanie minerałów.

Sporą zmianą w zasadach jest też wprowadzenie tylko trzech typów energii (w Challenge of the Warlords była to akurat mana, tak dla przypomnienia). Mamy do dyspozycji czerwoną, żółtą i zieloną, które, po ustukaniu odpowiedniej ilości, umożliwiają nam odpalenie lasera bojowego czy skorzystanie z usług robota naprawczego. Przeciwnika maltretujemy głównie za pomocą min, doświadczenie też możemy gromadzić, dzięki płytkom srebrnym, zaś dzięki niebieskim… regenerujemy tarcze statku. OK, jeśli nawet nie poczuliście tego powiewu grozy, to mogę was zapewnić, że dochodzimy właśnie do jednego z większych mankamentów Galactrixa. Otóż, żywotność statków została podzielona na dwie kategorię – tę faktyczną, rozumianą jako odporność blach na topienie przez lasery, oraz wspomniane tarcze energetyczne. Problem zaś leży w tym, że przez ciągłe regenerowanie pola siłowego rozgrywka może toczyć się niemalże ad mortem usrandum, frustrując gracza bezsensownym oddalaniem rozstrzygnięcia. Gwoździem do trumny są bardzo słabo, czy może wręcz tragicznie, zbalansowane umiejętności, które pozwalają zbyt łatwo na przywracanie tak tarczy, jak i żywota ogólnego.

Pomyślałby kto, że skoro model walki został – z grubsza rzecz ujmując – skopany, to w ogóle nie ma sensu zasiadać przed konsolą, ponieważ jest to element najważniejszy. I tu przychodzi kolejne zaskoczenie. Otóż, to tak naprawdę walka jest urozmaiceniem i chwilą na złapanie oddechu od całej reszty minigier. Uważniejsi czytelnicy już pewnie zauważyli, że wspomniałem o bramach między galaktykami. Świąt Galactrixa jest dosłownie ogromny. Nie duży, nie wielki. Ogromny. Mógłbym to jeszcze napisać kapitalikami dla podkreślenia rozmiaru uniwersum. Oddzielnych układów słonecznych jest tyle, że ciężko w ogóle zliczyć, zaś na każdy składają się jeden do dwóch portów kosmicznych, parę asteroidów z cennymi surowcami i na ogół cała paleta bram do sąsiednich światów. Zaś scenariusz ma brzydką manierę posyłania nas z aktualnego miejsca pobytu do kosmicznego wygwizdowa, cztery galaktyki w prawo, siedem w dół, skręcić na wschód zaraz za Marsem. Kończy się na tym, że musimy otwierać jedną bramę za drugą i ostatecznie – może! – trafimy na przeciwnika. Z czasem rozgrywka nabiera tempa, ale pierwsze godziny gry, kiedy wszystkie przejścia mamy zamknięte, wyglądają właśnie w ten sposób. Co więcej, brama raz otwarta i tak lubi się zamknąć. Super, co za urozmaicenie.

Cóż więc otrzymaliśmy w efekcie? Słaby tryb walki, który początkowo i tak jest rzadko wykorzystywany, ponieważ głównie bawimy się w otwieranie przejść między światami, powtarzając ciągle tę samą minigrę logiczną. Jak na następcę genialnego Challenge of the Warlords – gorzej niż przeciętnie.

Wizualia, czyli jak klocek leci

Grafika Galactrixa jest wodzącą na pokuszenie bestią. Ciągle się do mnie uśmiecha i namawia, żebym dokonał autoplagiatu. I to na recenzji dotyczącej pierwszej części Puzzle Questa. Tak, dobrze myślicie – do wykonania oprawy znów zaprzęgnięto jakiegoś studenta Polibudy, oferując w zamian trzy kanapki dziennie i zaliczenie przedmiotów humanistycznych. Innymi słowy, jest ładnie, ale prosto. Brakuje jednak tej różnorodności znanej z przygód z poprzednikiem. Modele napotkanych statków bardzo często się powtarzają, awatarów do wyboru na początku rozgrywki jest jak na lekarstwo etc. Trzeba jednak przyznać, że pod kątem estetycznym całość trzyma niezły poziom i, co chyba najważniejsze w przypadku gry logicznej, jest przejrzyste.

Gorzej ma się jednak sprawa z oprawą dźwiękową. O ile główny motyw wpada w ucho (już przy okazji oglądania trailerów zwrócił moją uwagę), o tyle słuchanie go zbyt często i na okrągło prowadzi raczej do obłędu niż ekstazy. Bardzo szybko przerzuciłem się z muzycznych propozycji twórców na własny zestaw odpowiednio podniosłych kompozycji, zachęcających do wysadzania w próżnię wrażych narzędzi zniszczenia. Gdy tylko w tle przygrywa Marsz Imperialny, od razu lepiej trzepie się kosmiczne zadki oponentów.

Podsumowanie, czyli odpowiedź na podstawowe pytanie

Czy szarpnąć się i ściągnąć? Powiem wam, że jak na 1600 MS Points jestem naprawdę zawiedziony. Za tę cenę można mieć spokojnie dwie do czterech innych, lepszych gier. Nie wyłączając z tego chociażby Challenge of the Warlords. Galactrix nie tylko przegrał z famą swojego poprzednika, ale i sam w sobie okazał się po prostu przeciętny. Twórcy mieli świetny pomysł na samą zabawę z kierunkami spadania klocków, ale zaczęli tak kluczyć w proporcjach typów gier i zasadach walki, że w końcu sami zgubili drogę. I trafili w galaktyczne krzaki. Nie wiem, jaka idea im przyświecała, ale mam złe wrażenie, że chcieli „poprawiać dobre”. Cóż, lepsze jest wrogiem dobrego i to drugie właśnie się zemściło. Ostatecznie, nowy Puzzle Quest zarobił sobie u mnie siódemkę i to niezbyt mocną. Głównie za to, że to nadal jest bardzo ciekawym połączeniem RPG i gry logicznej. Niestety, nie tak dobrym, jak mógł być.

2009-04-18. Tekst napisany na zlecenie portalu Gaminator.tv.

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
DeadPoison
DeadPoison
15 lat temu

jakoś mi seria Puzzle Quest nie przypadła do gustu wkurzało mnie te combowanie komputera ten epizodzik puzli sprawił że miałem ochotę kompa wywalić przez okno.

KoZa
15 lat temu

W jedynce mi to w sumie nie przeszkadzało, choć też było kilka sytuacji, kiedy chciałem telewizor zatłuc na śmierć przy użyciu pada. W Galactrix było to nagminne, zaś same walki po prostu nie chciały się skończyć.

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

2
0
Would love your thoughts, please comment.x