Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Overlord II – Bigger, better, more badass!

O

Overlord 2 – większy, lepszy, bardziej trendy, jazzy i cool. Jedynka była grą naprawdę solidną, dlatego na dwójkę czekałem, czekałem i… jej premiera nastała tak niespodziewanie. Nawet się nie obejrzałem, a już kopia prasowa trafiła na moje biurko i domagała się instalacji. Szczerze mówiąc, myślałem, że już po prostu nie da się być podlejszym Panem Zła, ale ekipa z Triumph Studio udowodniła mi, iż się myliłem. Jeszcze nikt nie dał nigdy graczom możliwości wykonania króliczkobójstwa na taką skalę! Drżyjcie milutkie, futrzaste zwierzątka, gdyż nastał kres waszych słodkich dni!

Nowy kandydat

Od wydarzeń znanych z jedynki minęło wiele wiosen, nafaszerowane czystym złem chochliki znów straciły swojego pana i rozpierzchły się na cztery strony świata, zaś wieża popadła w ruinę. Kicające radośnie po lasach elfy, wraz z radośnie kicającymi zajączkami, zostały zastąpione przez Imperium, wyglądające, jakby sam Alexander Wielki zajmował się jego tworzeniem. Nastały naprawdę złe czasy dla Zła. Na świecie zaczął panować względnie usystematyzowany, zbiurokratyzowany ład i porządek, traktujący wszystkich po równi podle. Gnarl, chochlik-mędrzec wyglądający na uszatą wersję włoskiego orzecha tudzież odległego kuzyna Yody, postanowił za wszelką cenę odnaleźć właściwego kandydata na miejsce Overlorda. Najwyższy czas, by ktoś ponownie zjednoczył chochliki pod jednym sztandarem i zaczął traktować ludzi nawet podlej niż imperialne urzędy! Los chciał, że padło na padło na mnie. Zawsze mam szczęście, zawsze!

Trzeba koniecznie nadmienić, że scenariusz ponownie został napisany przez Rhiannę Pratchett. Tak, z tych Pratchettów. Podobnie jak i jej ojciec, owa pani potrafi ubrać historię nawet tak prostą, jak ta przedstawiona powyżej, w tony błyskotliwych dialogów i genialnych scen. Efekt pracy jest jeszcze lepszy niż w przypadku pierwszej części Overlorda. Już wtedy nie raz zdarzyło mi się parsknąć śmiechem; teraz zaliczałem regularne napady opętańczego chichotu. W zakresie humorystycznym nie bawiłem się tak dobrze od czasów Bylly’ego!

Co ciekawe, historię nowego Overlorda mamy możliwość śledzić od czasów wczesnego dzieciństwa. Już jako mały chłopczyk lubował się w torturowaniu wszystkiego, co słodkie i kica. Z wiekiem zakres jego „zainteresowań” uległ poszerzeniu, zaś magiczna aura przyciągnęła uwagę chochlików, które właśnie kogoś takiego szukały na miejsce swojego poprzedniego pana. Pomysł grania młodocianą inkarnacją czystego Zła sprawdził się świetnie też z innego powodu – był zaskoczeniem. W przeciwieństwie do innych tytułów, nie był częścią szumnych zapowiedzi, lecz po prostu miłą niespodzianką. To się chwali.

Nowe strategie

Jako że świat się zmienił, tak i Zło musiało ulec przemianie. I to, z punktu widzenia gracza, zachwycającej przemianie. W drugiej części Overlorda bardzo dużej wagi nabrało słowo „taktyka”. Kiedyś wystarczyło rzucić do boju hordę brązowych, najsilniejszych chochlików, by względnie spokojnie przebrnąć przez większość batalii. Teraz jest to pewne receptura jedynie na szybką porażkę. Najlepiej to zobrazować przykładem. Nie raz i nie dwa przyjdzie nam się zmierzyć z wrogim legionem – na przykład w formacji zwanej potocznie „żółwiem”. Jeśli rzucimy swoją armię do walki, posługując się strategią „Yppie-kay-yay, motherf*cker!”, mamy pewność, że wraże szeregi nawet nie mrugną okiem podczas wysyłania naszych podopiecznych na drugą stronę. Możemy za to znaleźć wzniesienie i ustawić na nim oddział czerwonych chochlików, które na dystans będą przypiekały wroga ogniem. Kilka chwil i morale przeciwnika posypie się niczym domek z kart. Drugą z dostępnych opcji jest wzięcie na cel dowódcy legionu – nie ma szefa, nie ma problemu. O tym wie pracownik każdej większej firmy i wiedzę tę trzeba umieć wykorzystać również podczas gry. To jednak nie koniec, gdyż zawsze pozostaje jeszcze możliwość zmienienia swoich siepaczy w oddział wilczych jeźdźców. Nikt nie lubi walczyć z watahą wilków, legioniści też nie. Możecie mi wierzyć.

Jak więc widzicie, sporo zmian zaszło od czasów jedynki. I to zmian na lepsze. Zabawa zyskała na głębi, a dzięki konieczności bardziej taktycznego podejścia, większość starć przestała być w jakimkolwiek stopniu losowa. Poziom trudności został do tego stopnia genialnie zbalansowany, że póki działamy w sposób wystarczająco przemyślany, nie grozi nam oglądanie własnej śmierci. Za to chwila nieuwagi czy zbytniej śmiałości może się skończyć naprawdę tragicznie.

Większe czy mniejsze zmiany nastąpiły też w innych aspektach mechaniki gry. Urozmaiceniu uległo wykuwanie przedmiotów, które wymaga teraz nie tylko zebrania odpowiedniej ilości złota, ale też innych składników. Co ciekawe, ulepszenia pojawiły się tez w zakresie personalizacji armii. Wszystkie chochliki mają imiona, zdobywają śladowe ilości doświadczenia i, jeśli któremuś przyjdzie nas opuścić, można je wskrzeszać w twierdzy. Do tego doszła jeszcze cała paleta miłych odskoczni od tradycyjnej anihilacji wszystkiego co przejawia objawy kicania – strzelnie z balisty, burzenie murów katapultą czy wypuszczanie się na głębokie morze własnym katamaranem. Oczywiście, każda z tych machin jest obsługiwana przez dzielne komando chochlików, co daje po prostu powalający efekt.

Nowe szaty

Pierwszy Overlord była grą naprawdę ładną, drugi zaś jest po prostu piękny. Design obszarów zyskał po pierwsze na gabarytach, po drugie na epickości, po trzecie na detalach. Mapy stały się wielkie, zróżnicowane i bogate w gotowe do rozwałki elementy. I to, na dodatek, zasilane wydajnie silnikiem PhysX, co daje piorunujący efekt graficzny w połączeniu z hordą chochlików przebijających się przez zastawione koszami i skrzyniami targowisko. Nie sposób też oderwać wzroku od krajobrazów – wszystkie trzymają się przyjętej przez grafików konwencji, tworząc spójną całość, ale i będąc przy okazji niezwykle urokliwymi. Świetnie kontrastują z mordem na szeroką skalę (18+ zalecane dla osób sympatyzujących z leśną fauną).

Brawa należą się też za modele postaci. Te nie dość, że są szczegółowe, to jeszcze na domiar tego – przezabawne. Przy chochliczej wersji Alfreda po prostu wymiękłem. Myślę, że Michael Caine, mimo genialnej roli w ostatnich dwóch Batmanach, też by się przyznał do porażki w starciu z taką konkurencją.

Overlord 2 jest przesycony humorem w każdy możliwy sposób i tyczy się to również oprawy dźwiękowej. Dialogi nie dość, że są świetnie napisane, są też genialnie nagrane. Niestety, Pan Mroku ponownie jest niemową, choć muszę przyznać, że przyzwyczaiłem się do tej koncepcji i osobiście nie mam już nic przeciwko niej. I tym razem osobą – czy raczej chochlikiem – odpowiedzialną za komentowanie bieżących wydarzeń jest Gnarl. Zabawy przy słuchaniu jego wypowiedzi jest bez liku. Równie dobrze ma się zresztą sprawa z muzyką. Dostaliśmy zestaw pięknych, instrumentalnych kompozycji, które bardzo dobrze współgrają z wydarzeniami na ekranie.

Nowa era

Przyznaję, że jakość drugiej części Overlorda jest dla mnie nielichym zaskoczeniem. Spodziewałem się raczej, że twórcy obiorą drogę „więcej tego samego” niż „dajmy im coś nowego”. A tu takie miłe zaskoczenie. Poziom trudności został wyważony, grafika dopieszczona, fabuła znacznie ciekawiej poprowadzona, a i rozgrywka wzbogacona o nowe elementy i aspekt taktyczny. Czy mogę się do czegoś w ogóle przyczepić? Cóż, ponownie brakuje zapisu w dowolnym momencie, a opcja „autosave” działa w sposób raczej nieprzewidywalny. Czasem ciężko ocenić, ile będziemy potrzebowali czasu na przejście od jednego punktu zapisu do drugiego, przez co może nas nie raz czekać powtarzanie niektórych partii gry.

Jednak poza tym jednym felerem, Overlord jawi mi się po prostu jako tytuł niezwykle spójny i dopracowany, który powinien zadowolić nawet osoby narzekające na poprzednią odsłonę. Dla mnie te godziny spędzone przed monitorem z Panem Zła należą do naprawdę udanych. Stąd też z czystym sumieniem stawiam bardzo mocną ósemkę i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Skoro taki postęp przyniosła nam premiera sequela, to cóż może nasz czekać przy potencjalnej „trójeczce”? Miejmy nadzieję, że czas pokaże.

2009-06-21. Tekst napisany na zlecenie portalu Gaminator.tv.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

0
Would love your thoughts, please comment.x