Wiecie, po czym można poznać, że film ociera się od doskonałość? Po tym, że bohater obiera ziemniaki, a Wy siedzicie na kancie fotela, kurczowo zaciskacie pięści, pocicie się z napięcia i zaklinacie wszystkie znane siły wyższe, aby mu się tylko udało. Właśnie taki jest „Whiplash”. Choć opowiada „tylko” o ambitnym perkusiście i jego pozbawionym skrupułów nauczycielu, wyszedłem z kina mokry, przejęty i wstrząśnięty.
W pewnym sensie mam nawet wrażenie, iż nie jest do końca ważne, o kim lub czym konkretnie tak naprawdę jest „Whiplash”. W trakcie seansu bardzo szybko poczułem, że główny bohater – pięknie zagrany przez Milesa Tellera – mógłby grać na gitarze, a nie perkusji. Albo uprawiać dowolnie wybrany sport, grać w szachy czy właśnie obierać ziemniaki. Zaś J.K. Simmons mógłby nie być nauczycielem w szkole jazzowej, tylko trenerem, szefem kuchni czy jakimkolwiek innym mentorem. „Whiplash” ma, według mnie, cechy uniwersalnego filmu o pasji, poświęceniu i pragnieniu wielkości.
Oczywiście, to nie znaczy, że ów perkusyjny motyw przewodni jest bez znaczenia – nic z tych rzeczy. Z perspektywy osoby kompletnie niewtajemniczonej w temat mogę powiedzieć, że sposób, w jaki zostało przedstawione granie na garach, po prostu mnie zafascynował. To właśnie dzięki dynamice montażu pociłem się, obserwując głównego bohatera podczas ćwiczeń. To właśnie dzięki genialnym ujęciom czułem te wszystkie emocje, które towarzyszyły konfrontacjom głównych bohaterów.
Pamiętacie, jak David Fincher przedstawił zawody wioślarskie w „Social Network”? Dzięki wirtuozyjnemu montażowi sport dla widza raczej nudny przekształcił się w niebywałe widowisko. I dokładnie tak ma się sprawa z „Whiplashem”. Tyle że to, co w „Social Network” trwało kilka chwil, tu nie opuszcza widza na dłużej niż parę minut. Intensywność seansu jest tak obłędna, że kilka razy myślałem, iż emocje wezmą nade mną górę i zacznę głośno dopingować niezmordowanego perkusistę.
We wstępie wspomniałem o ocieraniu się o doskonałość… Tak naprawdę „Whiplash” się o nią nie ociera. On jest doskonały. Dawno nie widziałem filmu tak kompletnego, w którym wszystko tak grało. Od świetnej kreacji Milesa Tellera, przez obłędnie dobrego J.K. Simmonsa, po dialogi, muzykę czy wspomniany montaż, nad którym tak się ciągle rozpływam. To film absolutnie idealny, który, mam nadzieję, zostanie sowicie obsypany wszelkimi możliwymi nagrodami.
Mnie osobiście w „Whiplashu” chyba najbardziej podobało się to co reżyser zrobił z gatunkiem filmów muzycznych, biorąc z niego wszystkie klisze i tworząc zupełnie nową jakość 🙂 Film jest genialny i mam nadzieję, że powalczy o Oscara.
Dziś w nocy J.K. Simmons dostał Złotego Globa za „Whiplasha”! 😀 Tak bardzo trzymam kciuka za Oscara dla niego – kocham tego aktora. :-]
No i masz tego wymarzonego Oscara 😉
Tak! Jest Oscar dla Simonsa. <3
Nominacje do Oscarów dla Whiplasha też już są, jest dobrze. :]
Dziś nadrobiłem film. Pierwszy raz od dawna nie mam ani jednego słowa krytyki, żadnych rozważań, żadnych rzeczy które rzuciły mi się w oko, bądź które w jakiś sposób zachwyciły. Oj nie. Na opisanie tego filmu jest tylko jeden wyraz.
Doskonały!
Bardzo się cieszę, że Ci podeszło. :-] A „Birdmana” już widziałeś? Bo nie pamiętam, na czym w tym zakresie stanęło.
Obejrzalem wczoraj – jeden, jedyny minusik – za duzo tych krwawiacych rak. Ale poza tym naprawde swietny film.
„Whiplash” był tak skonstruowany, że tego typu nadmiar dramatyzmu w niektórych scenach kompletnie mi nie przeszkadzał.:-]
Obejrzałam już jakiś czas temu. Nie powiem, głównie przez tutejszą rekomendację. xD
Hm hm. Mam z tym filmem problem. 🙂 To znaczy tak: prawdę mówiąc, nie mam mu nic do zarzucenia. No ok, wspomniane już ciutek za dużo krwawiących rąk no i bieg do garów po wypadku samochodowym. To wydało mi się odrobinę jednak przegięte.^^ Ale tak ogólnie, to naprawdę film jest fajnie zmontowany, główni bohaterowie są fantastycznie zagrani (Simmons szczególnie mnie urzekł), w dodatku wymykają się banałom pod tytułem: „był surowy nauczyciel, ale uczeń okazał się geniuszem, więc w końcu okazali się najlepszymi przyjaciółmi i zagrali epicki koncert”. Nie. Tutaj te relacje są bardziej skomplikowane, a przed domniemanym „okazali się najlepszymi przyjaciółmi” film się kończy. Kończy się nagle i miałam małe WTF, ale z perspektywy czasu stwierdzam, że to był najlepszy moment. Szalenie spodobał mi się też wątek z dziewczyną. 🙂
Film dobry, tylko ja jestem targetem do dupy. xD
Nie to, że nie lubię jazzu – „nielubienie” sugerowałoby emocje. Ja mam stosunek do jazzu doskonale neutralny. Jazz to dla mnie taka cisza, tylko bardziej hałaśliwa. W tym filmie był jazz. Zupełnie, zupełnie nie dla mnie. Plus z moją wrażliwością muzyczną, to ja kompletnie nie słyszałam, kiedy ktoś zagrał źle, a kiedy dobrze. Dla mnie oni wszyscy tłukli po garach tak samo. xD
Toteż ogółem aż takich emocji nie podzielam, ale domyślam się, że wina może leżeć po mojej stronie, a nie filmu. 🙂
Tak, ten moment na ucięcie filmu był naprawdę świetny – pozostawiał wiele emocji, które pozostawały w zawieszeniu. Nie pozwolił widzowi ochłonąć, tylko zostawiał z takim mętlikiem w głowie.
A sceny z dziewczyną były świetne. :-]
Pierwszy raz chyba mamy totalnie inne zdania co do filmu 😉 Znudził mnie okrutnie, próba przeniesienia filmu o wojsku (etap rekrutów w obozie) do świata muzyki kompletnie nie wypaliła. Niby świeży powiew w gatunku filmów muzycznych, ale gdzieś już to było, podobne sceny gdzieś się już widziało. Główny bohater, „Pięknie zagrany przez Milesa Tellera” – a co on tu nam zagrał? Brak charyzmy, wiecznie zbolałe miny, charakter przeźroczysty jak tani papier do wc. Z drugiej strony stoi Simmons, tutaj się z tobą zgodzę w 100%, ten aktor chyba nie potrafi grać źle 😀 Dużo wątków było totalnie niepotrzebnych, np. z drugim perkusistą, Connoly’m (miał być tylko po to, żeby główny bohater postarał się grać lepiej? Bzdura), wątek miłosny? Dawno nie uświadczyłem czegoś tak słabego, tylko komentarze przypomniały mi że istniał. Rozpływasz się nad montażem, mnie przyprawił o ból głowy, chyba po „Birdmanie” wszystko będzie miało słaby montaż 😉 Ode mnie solidne 5/10
Ha, wyjątkowo odmienne zdania mamy tym razem. 😀
Co do montażu, to mogę powiedzieć tak – ten z Whiplasha jest dokładnie po przeciwnej stronie spektrum w stosunku do Bridmana. I dla mnie obydwa są genialne. :-] U mnie to zdanie wyglądałoby tak – „chyba po „Birdmanie” i „Whiplashu” wszystko będzie miało słaby montaż”. ;-]
Zobacz jeszcze polskie „Zero” o którym Ci pisałem 😉
Obejrzę, obejrzę – jest dopisany do listy. :-]
Swoją drogą, jak tam idzie czytanie komiksów w tym roku? U mnie na razie straszna bieda. ;-]
Ponad 250 już przeczytanych 😉
Szalejesz! 😀 A jak z książkami? U mnie 10 książek i bodaj 50-60 komiksów. :-]
6 książek + jedna w trakcie, komiksów miałbym więcej, ale „Amerykańscy Bogowie” N. Gaimana jest pisana mały drukiem i ma ponad 300 stron, przez co musiałem nadrabiać komiksy
Ładne wyniki. ;-]
Dzięki 😀 Musiałbym też zacząć pisać ile gram w gry XD Nie raz się zdarza 3h sesja w Battlefield 4 😉
Ukończonych gier w tym roku mam bodaj 8-9 aktualnie, jakoś tak szybko poszło. :-] I do tego całą masę rozkopanych. Aktualnie staram się bardziej kończyć niż zaczynać kolejne. ;-]
To masz więcej ode mnie XD Skończone jakieś 3-4, a rozkopanych ze 20 (z czego nie wliczam zaczętych ale specjalnie nie skończonych bo ssą;) )
Nie, tych specjalnie nie skończonych też nie liczę. ;-] Aktualnie mam rozkopane: Deus Ex HR, Bioshock 2, Sly Cooper, Mafia II, Borderlands 2 ledwo zaczęte Dragon’s Dogma i parę innych. ;-]
w Dragon’s Dogma chętnie bym zagrał, ale brak na pc 🙁 Tak samo ze Sly Cooper’em. Reszta już dawno skończona, nie licząc Borderlands 2, znudziłem się na 30 lvlu postaci, jakoś ta gra do mnie nie przemawia, wolę wersję od Telltale games 😉
Ja też jestem chyba w okolicy 30 lvl i od dawna nie ruszyłem dalej. Ale może kiedyś najdzie mnie na właśnie taką strzelankę, to skończę. :-]
Sly’a Coopera mam łącznie cztery części do ogrania, na razie pykam w tę najnowszą. Do tego zostały mi jeszcze dwa części Jaka i Daxtera oraz pierdyliard Ratchetów i Clanków. 😀
Jaka ogranego mam 1-3, a z Ratcheta może ze 2 części, dawno to było i już nie pamiętam, teraz to siedzę na DB Xenoverse, Thief, Hand of Fate, Sniper Elite 3, Zombie Army Trilogy, Dirt3, Grid 2, RE Revelations 2, Splinter Cell Blacklist i kilka pomniejszych pierdółek
Też niezła lista. 😀 Blacklist dobry? I Xenoverse? Szczególnie ten ostatni mnie interesuje. :-] A Hand of Fate wychodzi niedługo na PS4, co mnie cieszy, bo to znaczy, że kiedyś ogram. Zresztą, może będzie też na PS Vita, co już w ogóle by mnie uradowało. :-]
Hand of Fate ma być na Vitę, i spodziewam się że tam najlepiej się będzie sprawować. Blacklist 7/10, a DB to już zależy jakim jesteś fanem i ile pamiętasz z anime, w sumie jeszcze do tego można dodać czy i jak bardzo DB Budokai Tekaichi ci się spodobało
W Tenkaichi własnie nie grałem – mam w planach, ponieważ jest remaster HD na PS3. :-] A jeśli chodzi o bycie fanem DBZ, to wiesz… 4life. ;-]
I tak, masz rację – Hand of Fate ma być na Vitę. Wydaje mi się, że będzie idealne pod tą konsolkę. :-]
Jak dla fana to mus, chociaż gra za bardzo odkrywcza nie jest i ma mało postaci, ktoś, kto nie siedzi w tym uniwersum ocenę wystawi 5/10, a fan i tak powie że normalny Budokai 3 lepszy 😉 A ja Ci powiem: wstrzymaj się, poczekaj na obniżki (chyba że chcesz grać w multi, jak tak to im szybciej, tym lepiej)
Chętnie bym w multi zagrał, w szczególności, że chętnie bym spróbował zdobyć platynę, ale… na pewno nie wydam takiej kasy tylko z tego względu. :-] Poczekam, popatrzę i pewnie za jakiś czas kupię za 30 zł na allegro. ;-]
Dokładnie 😉 Ja też zazwyczaj czekam na obniżki, ale czasami nie umiem się powstrzymać, tak jak jest z Wiedźminem 3, tylko że w tym przypadku mogę go mieć za free, więc czekam 😉
O, gdzieś reckę będziesz pisał czy jakoś inaczej się poszczęściło? :-] Jeśli byś pisał, to zapodaj linka koniecznie!
U mnie na liście „nie czekam na obniżki” aktualnie jest tylko StarCraft II Legacy of the Void. ;-]
Nie nadaję się do pisania recenzji, za „cienki w uszach” jestem 😉 Prawdopodobnie dostanę ze sklepu gdzie kartę graficzną kupowałem, ponieważ wtedy na stanie nie mieli kodów na AC unity/FC4/The Crew
Starcraft – kiedyś się grało, teraz omijam strategie dużym łukiem, za dużo czasu trzeba na nie 😉
W Legacy of the Void też już pewnie przejdę tylko kampanię i różne wyzwania, może trochę czasu na multi się znajdzie, ale na pewno nie będę siedział tyle, co kiedyś. :-]
Fajnie Ci się z W3 ułożyło. :-]
To jeszcze nie jest pewne, ale bardzo prawdopodobne, jak do nich pisałem to chcieli mi dać W1 i W2, ale akurat już mam XD
Dwa tytuły, które bardzo mocno rozgrzebałem i… których nigdy nie skończyłem. I coś czuję, że nigdy już nie dokończę. Może dlatego też takiego ognia w zakresie W3 nie czuję.
Ja kocham arpg od zawsze, totalną i bezgraniczną miłością (dla tego skończyłem Arcanię i inne tego typu potworki). W1 mam ograne tak ze 2 razy, W2 – 3, a teraz zobaczymy ile razy 3 skończę XD btw książki w ogóle mi nie podeszły, tak samo jak książki z Conanem
Ja właśnie też kocham aRPG, a tu jakoś się odbiłem. Znaczy się, akurat W1 to akurat aRPG nie jest, raczej klasyczne cRPG. :-]
A powiedz Arcania jest strasznym potworem? Przeszedłem wszystkie szczęści Gothica i pierwszego Risena, strasznie lubiłem te gry. :-]
Fable w świecie Gothica, taka jest Arcania
To brzmi cokolwiek dziwnie. 😛 Ale też jest taka masa zbędnych niby-interakcji, biegania nago i ogólnie robienia masy dziwnych rzeczy?
Nie, tutaj prawie nic nie da się robić, gra jest bardzo ograniczona, bardziej od Gothica 1
Bida, panie, bida.
no c’mon, gdzie fable, gdzie arcania. Arcania to taki gothic lajt bbez tych wszystkich interakcji, typu spanie, hack n slashowy rpg, dla mnie calkiem strawny, hejt glownie poszedl z tego wzgledu, ze to nie jest gothic.
Tunelowy świat oraz system walki prawie jak Fable. Takie miałem uczucie jak grałem, z czego w Fable to pasowało, tu już nie bardzo
no tak, tylko ze wiekszosc rpgow konsolowych miala tunelowy swiat, szczegolnie tych z x360, dragon’s dogma, dragon age, etc. Fable mial ciekawszy IMO system walki :). Po prostu Arcania byla mowiac na wyrost przecietna, a fable 1 i 2 to jedne z moich ulubionych gier, dlatego troche sie oburzylem:)
Ja porównywałem tylko do tego typu gry, sam uwielbiam Fable, ale jak grałem w arcanie to czułem się jakby ktoś świat gothica przeniósł do Fable
Fable 1 i 2 bardzo mi podeszły, ale w trójkę już nie zdążyłem zagrać. Słyszałem, że jest niestety sporo gorsze od 2.
Co do tunelowego świata – w sumie tylko Skyrim przychodzi mi do głowy jako konsolowy cRPG, który ma w pełni otwarty świat. No, z tych dobrych. Z tych słabszych Risen też miał otwarty świat.
W Arcanii nie ma już takiej eksploracji, jak w Gothicach?
Dostałem tego W3 😀 Szkoda że na gog.com, ale nie ma co narzekać, 150zł drogą nie chodzi, będzie można kupić Batman Arkham Knight 😉
Super! A czemu niechętnie z GoG.com, tak z ciekawości? Wolałbyś pudełko czy chodzi o jakiś inny aspekt? :-]
Wolę mieć wszystko w jednym miejscu, więc wolałbym wersję steam
Rozumiem to uczucie. ;-] Pod tym kątem nie do końca oczywista była dla mnie przesiadka X360 na PS3. ;-]
Dlatego PC MASTER RACE 😉
Okazja, żeby obejrzeć „Whiplash” pojawiła się niedawno, choć zwiastuny w kinie zachęciły mnie do jego obejrzenia od razu – jakoś mi nie wyszło i teraz żałuję. Zgadzam się z Twoją recenzją. Film przejmujący, pozostający w pamięci, niesamowicie wciągający. I tak, ocierający się o doskonałość. Chyba obejrzę kolejny raz. 🙂 Pozdrowienia, Kaśka
Strasznie miło widzieć Cię w komentarzach! 😀 Cieszę się, że film trafiony i się podobał.
Jeśli chodzi o drugi seans, to też mi chodzi po głowie, ale jeszcze się wstrzymuję, żeby przerwa była większa. :-] Poza tym, powtórne seanse są utrudnione, kiedy tyle dobrych filmów czeka jeszcze na obejrzenie po raz pierwszy.