Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Grawitacja – Świeżość w 3D

G

Wiele w tym roku widziałem filmów, które były „bardzo dobre, ale…”. I tym „ale” na ogół była wtórność. Powyżej pewnego progu obejrzanych wysokobudżetowych amerykańskich filmów* można ze smutkiem powiedzieć, że widziało się już prawie wszystko. I to wcale nie jest dobre, ponieważ kino rozrywkowe wtedy przestaje być zaskakujące, a staje się schematyczne. Dlatego też, gdy raz na jakiś czas trafię na blockbustera, który charakteryzuje się choćby cieniem oryginalności, poczytuję to automatycznie jako zaletę. Zaś w przypadku „Grawitacji” to nie jest jedynie „cień oryginalności” – świeżości w tym filmie są naprawdę kosmiczne** dawki.
Miłe zaskoczenie w kontekście „Grawitacji” zaczęło się już na etapie oglądania trailera, który… nic nie zdradzał poza największym ogólnikiem – czyli że akcja filmu będzie miała miejsce w kosmosie. I że Sandra Bullock będzie samotnie dryfowała w przestrzeni. To wszystko. Wydawać by się mogło, że kwestia trailera nie jest ważna, ale… śmiem twierdzić, że w dobie zwiastunów, które co do zasady streszczają całe filmy i korzystają ze wszystkich najlepszych scen, jest to zaskakująco istotne. Idąc do kina, naprawdę nie wiedziałem, czego się spodziewać.

Podpowiem tylko tyle, że nie jest to produkcja o Sandrze Bullock kręcącej się wokół własnej osi przez półtorej godziny. I to tyle z mojej strony, o reszcie się przekonacie sami, jeśli przejdziecie się na seans.

A przejść się, według mnie, warto. Nawet jeśli nie zachwyci Was konstrukcja fabuły czy scenariusz, to przynajmniej będziecie mogli napawać swoje oczy absolutnie niesamowitymi efektami specjalnymi, świetnym montażem i rewelacyjnie pomyślanymi ujęciami. „Grawitacja” to pierwszy film od czasów „Avatara” Camerona, o którym mogę powiedzieć, że warto go obejrzeć w 3D. Że 3D dodaje mu uroku i wartości wizualnych. Co więcej, ów trójwymiar przy okazji nie spopiela neuronów, zaś z seansu wyszedłem bez uczucia, jakby przez półtorej godziny urósł mi guz mózgu – profesjonalna robota w każdym calu.

Co się jeszcze tyczy wspomnianych konstrukcji fabuły i scenariusza. Jako się rzekło – jest oryginalnie i mogę spokojnie powiedzieć, że czegoś takiego jeszcze w kinie nie widziałem. Zdaję sobie jednak sprawę z faktu, że owa świeżość została… kupiona. Powstanie tego filmu w takiej formie byłoby absolutnie niemożliwe bez użycia aktualnie dostępnych technologii i bez rzucania milionami dolarów na lewo i prawo. To festiwal wizualny, połączony ze świetnie budowanym napięciem. Niestety, w warstwie czysto fabularnej potrafi kuleć i, czasem, lekko męczyć typowo amerykańskim podejściem do „podnoszenia się z kolan” i ogólno pojętej walki z własnymi słabościami. Dodatkowo, z jednej strony można było odnieść wrażenie, że twórcy mieli zdrowego hopla na punkcie technikaliów i realizmu, a z drugiej… tak ze dwa-trzy razy miałem wrażenie, że o swoim pieczołowitym dbaniu o detale po prostu zapomnieli. To drobiazgi, ale jednak trochę rzucały się w oczy.

Czy „Grawitację” warto obejrzeć? Powiedziałbym, że zdecydowanie tak, w szczególności, jeśli jesteście fanami obłędnie dopracowanych efektów specjalnych. Jeśli nie czytaliście żadnych spoilerów w internecie (a sam mam nadzieję, że żadnych nie umieściłem w tym tekście), to raz, że zaskoczy Was pewnie sama konstrukcja filmu, a dwa – jedna konkretna scena, która wyszła naprawdę świetnie, powinna wywołać szczery uśmiech na Waszych twarzach. I jeszcze jedno – ustaliliśmy, że „Grawitację” warto obejrzeć, ale dodam do tego jeszcze: koniecznie w kinie. Wtedy efekt będzie zdecydowanie najlepszy.

*Celowo piszę „wysokobudżetowych amerykańskich”, ponieważ takie z reguły trafiają do kin i z takimi najłatwiej się „opatrzyć”. Ale jeśli szukacie czegoś, co swoją konstrukcją wywróci Was na lewą stronę, to po prostu odpalcie sobie „Skórę w której żyję” Almodovara i zaspokoicie swoje potrzeby oryginalności w kinie na trzy lata.

**Łapiecie? Grawitacja? Kosmiczne? Nie? Ha ha? Dobrze, to było czerstwe, przyznaję. 

Subscribe
Powiadom o
guest

15 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Grzybson Grzyb
Grzybson Grzyb
11 lat temu

„**Łapiecie? Grawitacja? Kosmiczne? Nie? Ha ha? Dobrze, to było czerstwe, przyznaję”
Musiałem 3 razy przeczytać żeby zrozumieć 😉 Wróżę Ci karierę drugiego Karola Hamubrgera 😛
A co do recki, jak nie lubię Sandry Bullock, to po tym co napisałeś aż się skuszę na ten film 😀
Post to Facebook”

KoZa
Reply to  Grzybson Grzyb
11 lat temu

Ratuje mnie chyba tylko to, że to był świadomy suchar. A przynajmniej taką mam nadzieję, że ten fakt działa jakoś na moją korzyść. ;]

Rufus
Rufus
Reply to  KoZa
11 lat temu

Możesz być spokojny. Order Sucharów nadal przysługuje mi, czasem pożyczam go Vincentowi. 😛
Fajny tekst, choć liczyłem na więcej zachwytów nad przedstawieniem Kosmosu jako takiego. Ale to może tylko ja tak mam, że mnie to tak jara. 😛 Może po prostu ten film tak mi się podobał, że miałem nadzieję, że więcej o nim napiszesz. 😉

KoZa
Reply to  Rufus
11 lat temu

Przyznaję, że starałem się za bardzo nie popłynąć z opisywaniem wrażeń, żeby z kolei do tekstu nie wkradły się jakieś spoilery. Twórcy starali się nie zdradzać fabuły przed seansem, więc po prostu musiałem to uszanować. :-] Ogólnie, ciężko jest pisać o „Grawitacji” unikając spoilerów.
Jedna z tych rzeczy, których nie napisałem, to to, jak bardzo podobały mi się spacery po kolejnych stacjach kosmicznych. Po prostu genialne!
Inna sprawa, że faktycznie nie pomyślałem o takim spojrzeniu na sposób, w jaki kosmos został przedstawiony w tym filmie. Może miałbyś ochotę jakiś gościnny tekst na ten temat walnąć? :]

Rufus
Rufus
Reply to  KoZa
11 lat temu

Jak znajdę czas i uda mi się sklecić coś sensownego – to czemu by nie? Dzięki za zaproszenie, w razie czego się odezwę. 🙂

KoZa
Reply to  Rufus
11 lat temu

Sama przyjemność! Byłoby super, gdyby udało Ci się coś napisać. :-]

Hiddenlord
Hiddenlord
Reply to  Grzybson Grzyb
11 lat temu

Dla mnie gra słów na zadowalającym poziomie. 😉
Chyba się przejdę na ten film. 😀

KoZa
Reply to  Hiddenlord
11 lat temu

Haha, you made my day! 😀
A jak wrócisz z seansu, to koniecznie daj znać, jak się podobało. :]

Paweł Skuza
11 lat temu

Przyjemny film dla oka i niesamowity powiew świeżości, na który tak długo czekałem. Nie licząc filmy Tarantino.

KoZa
Reply to  Paweł Skuza
11 lat temu

Cieszę się, że podeszło. :-]
I witam na moim blogu, to chyba Twój (Wasz?) pierwszy komentarz. :-]

Tawerna Kultury
Reply to  KoZa
11 lat temu

Tak to ten sam świrek, który tak Cię nachodzi w komentarzach. Pozdrawiam:D

KoZa
Reply to  Tawerna Kultury
11 lat temu

Życzę w takim razie powodzenia w prowadzeniu bloga. :-]

Tawerna Kultury
Reply to  KoZa
11 lat temu

Dzięki i zapraszam do mnie czasem 🙂

KoZa
Reply to  Tawerna Kultury
11 lat temu

Postaram się. :-]

KoZa
Reply to  Paweł Skuza
11 lat temu

O, zaraz, teraz zauważyłem, że już pisałeś wcześniej u mnie (profil na Disqusie) – dobrze kojarzę, że zmieniłeś nicka? Pytam z ciekawości, żeby lepiej z osobą skojarzyć. :-]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

15
0
Would love your thoughts, please comment.x