Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Pacific Rim – Ekranizacja dzieciństwa

P

Szanowny Panie Guillermo del Toro, chciałbym Panu podziękować. Nakręcił pan film, który wygląda dokładnie tak, jak wszystkie walki stoczone przez moje zabawki – figurki, transformery, samochodziki a.k.a. zderzaki i wszelkie inne dinozaury. Można odnieść wrażenie, że wychowywał się Pan w podobnym czasie, co mój rocznik, i razem z nami oglądał Daimosa, Yattamana czy Voltrona. I że Pańskie zabawki też stoczyły niejedną epicką bitwę na babcinym tapczanie. Różnimy się tym, że Pan potrafił z tego zrobić absolutnie niesamowity film, a ja mogłem „tylko” podziwiać. Właśnie za tę możliwość podziwiania ekranizacji mojego dzieciństwa chciałbym podziękować.

Tak, dokładnie tym jest Pacific Rim – filmem o wszystkich super rzeczach z naszego dzieciństwa. Nie mam pojęcia, czy to jest produkcja, który trafi do każdego, pewnie nie. Ale jeśli ktoś się bawił różnej maści tzw. „zabawkami dla chłopców” i oglądał animacje na Polonii 1, chyba musi się zakochać. Ich klimat został genialnie zachowany. Oto Ziemia zostaje zaatakowana przez kosmiczne bestie. Jeśli w ogóle spodziewaliśmy się agresji, to widzieliśmy tylko jedną możliwość – że nadejdzie ona z kosmosu. Myliliśmy się, maszkarony wymaszerowały prosto z dna oceany, z portalu otwartego w najciemniejszych głębinach Pacyfiku. Zanim nauczyliśmy się z nimi walczyć, ponieśliśmy ciężkie straty. W końcu jednak zbudowaliśmy humanoidalne maszyny, które potrafiły stawić czoła bestiom Kenji. A przynajmniej – do czasu stawiały czoła wyzwaniu. Właśnie dotarliśmy do kresu ich możliwości.

Konstrukcja zarówno fabuły i scenariusza jest bardzo prosta – wszystko jest tak oczywiste, jak powyższe streszczenie wprowadzenia do filmu. Co więcej, całe „Pacific Rim” to jeden wielki konglomerat klisz, schematów i sztampy. Sęk w tym, że Guillermo del Toro najwyraźniej jest poskramiaczem stereotypów – potrafi je opanować i zmusić, by pracowały na jego korzyść. Operuje nimi tak wprawnie, że mimo pełnej świadomości, co za chwilę się stanie i jak całość się skończy, siedziałem na kinowej sali z zapartym tchem.

Gigantyczna w tym zasługa oprawy wizualnej. Że del Toro tak sobie potrafi poradzić ze stereotypami, nie miałem pojęcia. Ale że jego wyobraźnia jest nieokiełznana, wiedziałem bardzo dobrze – dzięki takim filmom, jak „Labirynt Fauna” czy „Hellboy”, poznałem go już od tej strony. I w „Pacific Rim” daje kolejny pokaz swych niesamowitych możliwości. To film, który czekał na odpowiednie czasy, by w ogóle dało się go zrealizować. Jest tak pięknych i wypchany po brzegi niesamowitością, że po prostu brakuje mi słów. Co chwilę miałem ochotę zrobić stopklatkę i napawać się detalami, po czym całość wrzucić jako tapetę na pulpit komputera, komórki, tabletu i drzwi lodówki. Kocham twórców, którzy są tak pewni jakości swojej roboty, że nie uciekają się do taniego trzęsienia kamerą by pozacierać wszelkie niedociągnięcia. Każda scena w „Pacific Rim” jest równocześnie dynamiczna i majestatyczna – del Toro nie ukrywa żadnych szczegółów, on nam pozwala się nimi napawać. Wszystko zaś jest okraszone ścieżką dźwiękową tak idealnie zgraną z obrazem, że nie mogę się doczekać, kiedy się przekonam, jak sobie radzi niezależnie od filmu.

„Pacific Rim” jest dla mnie obrazem tak doskonałym, że chyba w głębi serca mam nadzieję, że nigdy nie powstanie kontynuacja. To idealnie skonstruowana całość – przemyślana, zwarta i… zamknięta. Gdyby miała kiedyś powstać „dwójka”, nie dałoby się po prostu sprostać kosmicznym oczekiwaniom widzów. To byłoby poprawianie perfekcji, a to raczej nigdy nie kończy się dobrze.

PS: ten film po raz pierwszy trzeba koniecznie obejrzeć na srebrnym ekranie, jeśli tylko ktoś ma taką możliwość. Sam byłem na wersji 2D i seans był idealnie udany, zaś o edycji 3D słyszałem różne opinie. Ale skrajnie pozytywna wypowiedź nie szła dalej niż „było OK”, zaś skrajnie negatywne jak zwykle powoływały się na totalną bezużyteczność tej technologii, więc tradycyjnie lepiej raczej nie przepłacać i iść na pokaz normalny.

Subscribe
Powiadom o
guest

45 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz Dub
Mariusz Dub
11 lat temu

Zgadzam się w pełni, wid Guillermo zdecydowanie stawia na rozrywkę i spisuje się w niej wyśmienicie! Na próżno szukać tutaj intelektualnej uczty i dobrze ten film by tego nie zniósł…!

Szymon Adamus
Reply to  Mariusz Dub
11 lat temu

„Dzień Niepodległości” też był idiotyczny, ale przynajmniej serwował dobrze nakręcone i ciekawe efekciarstwo. „Pacific Rim” to tylko wielkie roboty walące po ryjach wielkie potwory. I to w takich ujęciach i z takim montażem, że momentami nawet tego nie widać. Ileż więcej można było z tego wycisnąć…

KoZa
Reply to  Szymon Adamus
11 lat temu

Pomyślałem się, że odniosę się do wszystkich Twoich komentarzy w jednej odpowiedzi, coby łatwiej się dyskusję prowadziło. Po pierwsze, witam na blogu. :-]
Przyznaję, że nie do końca rozumiem Twoje podejście do tego filmu. Z jednej strony piszesz:
„Pierwszy raz widzę film, który się chwali za to że jest głupi i stereotypowy. (…) Czy naprawdę wystarcza nam już tylko fakt, że w filmie są duże roboty i wybuchy?”
Ale przecież sam bronisz „Dnia Niepodległości” a to taki „Pacific Rim” blisko dwie dekady temu. Stereotypy gonią stereotypy, mamy piękne – jak na tamte czasy – efekty etc. Ale to po prostu głupi film, tak jak „Pacific Rim”. Tylko że to da się kochać i to łatwo. I nie są to pierwsze filmy, które mimo głupoty i stereotypów są chwalone. I na pewno nie ostatnie – takich filmów są dziesiątki.
Tak, pada z Twojej strony argument:”Gdyby to jeszcze było dobrze nakręcone, a nie taki pieprznik bez wyrazu i ciekawych pomysłów… ”
Co jest nie tak ze sposobem nakręcenia? W Twojej recenzji rzuciło mi się w oczy, że wg Ciebie wszystko było strasznie ciemne i mało widoczne. Cóż… chyba trafiłeś na naprawdę pechowy seans. Ja mogłem się napawać każdym detalem, o na brak jakiegokolwiek doświetlenia nie miałbym nawet jak narzekać (ale wiem, że filmy w 3D w tej „tańszej” technologii mają chronicznie z tym problem – kwestia sali kinowej).
I tak na koniec – z jednej strony wchodzisz w dyskusje, a z drugiej odsyłasz do swojej recenzji. To chcesz podyskutować czy zwiększyć klikalność swoich tekstów? :-] Sam raczej linków w komentarzach nie usuwam, nawet jeśli ktoś pierwszy raz u mnie się wypowiada, ponieważ „to jest internet, tu się linkuje”. Ale fajnie by było nie ucinać dyskusji na zasadzie „Z mojej strony to na tyle. Więcej argumentów podaję w mojej recenzji.”

Szymon Adamus
Reply to  KoZa
11 lat temu

Tak więc po kolei
– Dzień Niepodległości – ostatni raz widziałem go 10 lat temu. Pamiętam wybuchający Biały Dom, wysadzanie Nowego Jorku, psa uciekającego przed ogniem, sekcję zwłok kosmity i jakieś 15 innych scen, w tym sporo z akcji. „Pacific Rim” widziałem 2 tygodnie temu i pamiętam tylko metalowe kulki z biura, buty Perlmana i ciągnięty statek z trailera.
„Pacific Rim” jest taki jak większość obecnych blockbusterów – efektowny, ale tak naprawdę zrobiony bez kreatywności. O ile większe wrażenie robi „skromna” scena z obracającym się pokojem w „Incepcji” niż 40 minut bezsensownego naparzania po stalowych mordach.
Powtarzam jeszcze raz – nie mam nic przeciwko głupiemu kinu akcji. Lubię je. Ale nawet w nim twórcy muszą mi pokazać swój pomysł w ciekawy sposób.
– Kręcenie – nieuważnie przeczytałeś moją recenzję. Obraz w kinie był ciemniejszy (jak to w 3D), ale akceptowalny. W „Pacific Rim” niewiele widać przez epidemię, która opanowała teraz kino akcji – zbyt szybki montaż i za bliskie ujęcia. Żyjemy w czasach ADHD i to jest niestety częsty problem. Im większy budżet tym, jak na ironię, mniej czytelne sceny akcji (np. „Taken” w stosunku do „Taken 2”). Tak jakby niektórzy twórcy myśleli, że dynamizmu scenie można dodać tylko trzęsącą się kamerą (np. „Man of steel”) i bliskimi ujęciami. Wybuchający szpital z „The Dark Knight”, to znakomity przykład tego jak wiele można osiągnąć w jednym ujęciu i bardzo szerokich kadrach, jeśli ma się na nie pomysł. W „Pacific Rim” czy „Man Of Steel” padło dziesięć razy więcej budynków i nie pamiętam żadnego.
Druga uwaga do „Pacific Rim”, o której piszę w recenzji, dotyczyła ciemności w filmie, a nie ciemności projekcji. Rozumiem, że mrok ułatwia ukrywanie niedoskonałości CGI, ale gdyby Del Toro zrezygnował z kilkunastu stworów i robotów na rzecz kilku, to mógłby pokazać niektóre z głównych walk w ciągu dnia.
Napiszę to jeszcze raz, żeby było jasne. Lubię filmy akcji, cieszę się nimi i na seansie „Pacific Rim” nie darłem włosów z głowy. Ale jest to taki sam letni blockbuster jakich mamy teraz na pęczki. Z tymi samymi wadami. Jedyne czym się wyróżnia, to faktem, że opowiada historię nieeksploatowaną do tej pory zbytnio w kinie poza animacjami i robi to w lekki, a nie mroczny sposób.
Jeśli komuś to wystarcza, to spoko. Ja uważam, że mamy prawo wymagać więcej.
PS w dalszą dyskusję wchodzić nie chciałem, bo powiedziałem już wszystko co miałem do powiedzenia (tutaj i w recenzji). Dalsze przerzucanie się argumentami do niczego nie doprowadzi.

Fraa Farara
Reply to  Szymon Adamus
11 lat temu

Nie mogłam się powstrzymać.
„”Pacific Rim” widziałem 2 tygodnie temu i pamiętam tylko metalowe kulki z biura, buty Perlmana i ciągnięty statek z trailera.”
O proszę, a ja widziałam miesiąc temu i pamiętam całość od deski do deski praktycznie. Czy to ma być moim argumentem, że film jest genialny? 😉
Takie jednostkowe pamiętanie o niczym nie świadczy. Po prostu są filmy, na które się idzie, żeby przeżyć katharsis czy żeby po wyjściu z kina przez kolejne kilka dni zastanawiać się, o co w tym tak naprawdę chodziło, a są takie, na które się idzie dla wielkich robotów naparzających się z kosmitami. Ba!, są też takie, które się ogląda dla nazistów z Księżyca i wybuchających w kosmosie zeppelinów, mimo pełnej świadomości, że to nie ma sensu. ;] W swojej kategorii uważam „Pacific Rim” za totalne arcydzieło, które najzupełniej skasowało „Transformersów”. 🙂

KoZa
Reply to  Fraa Farara
11 lat temu

Mija już chyba z półtora miesiąca od seansu, a ja też nadal masę szczegółów pamiętam. Aż bym sobie obejrzał jeszcze raz… :-]

Mariusz Dub
Mariusz Dub
Reply to  Szymon Adamus
11 lat temu

Oczywiście, że sceny walki mogły być bardziej spektakularne z jeszcze większą ilością niedorzeczności których tak nie lubisz tylko wtedy miałbyś obiekcje co do jeszcze większej ich ilości!
Wyświetlanie obrazu w standardowym 3D to 25Hz – 24fps na każde oko skutkuje to spadkiem płynności w dynamicznych oraz długich plenerowych ujęciach, obraz ma prawo być mało czytelny jak to było np. w wersji 24fps Hobbita gdzie długie ujęcia plenerowe nie były płynne. Nie wszystkie kina cyfrowe korzystają z technologi Dolby3D Double flash a nie wspomnę już o Triple Flash w celu upłynniania obrazu dla projekcji 3D.
Dynamiczne obrazy 3D (nie konwertowane do 3D) powinny być wyświetlane w 48fps (hobbit) na każde oko.
Pacific Rim jest filmem który ewidentnie wymaga projekcji w Double Flash czy Triple Flash niestety, niestety to jeszcze przed nami…!

Szymon Adamus
Reply to  Mariusz Dub
11 lat temu

Zamiast się pieklić, przeczytaj ze zrozumieniem to co napisałem.
Nie chodzi o spektakularność, tylko kreatywność. Scena z jednym nożem i jedną zasłoną prysznicową może mrozić krew w żyłach, a 200 metrowy robot wbijający się w wieżowiec może nudzić. Wszystko jest kwestią pomysłu i umiejętnego pokazania go.

Mariusz Dub
Mariusz Dub
Reply to  Szymon Adamus
11 lat temu

Dyskutujemy teraz o wyższości żelków czerwonych nad czarnymi, oczywiście, że można było to pokazać znacznie ciekawiej tylko zawsze znajdzie się ktoś komu będzie za mało efektowności i kreatywności …! 🙂 Pozdrawiam

KoZa
Reply to  Mariusz Dub
11 lat temu

Cóż, widać, że mamy podobny gust filmowy. :-]
I witam na blogu, to chyba Twoje pierwsze komentarze u mnie, prawda?

Mariusz Dub
Mariusz Dub
Reply to  KoZa
11 lat temu

Zgadza się! Witam serdecznie! Postanowiłem podłączyć się do tematu wietrząc potencjał przyszłej dyskusji. 😀

Oshea
Oshea
11 lat temu

Ciężko o tym filmie pisać, bo muszę przyznać, że zostałem totalnie kupiony. Nie ma szans na obiektywną recenzję, bo zaraz po pierwszych 15 minutach filmu czujesz się (by powiedzieć obrazowo) jak pryszczaty kujon na dyskotece, do którego podchodzi najlepsza laska w okolicy i proponuje 2 niezapomniane godziny. Jedyne co pozostaje odpowiedzieć „no ba” i już planować następny seans 🙂

KoZa
Reply to  Oshea
11 lat temu

Ale po co komu obiektywne recenzje? :-] Żeby nie było, sam kocham recenzje, które rozpatrują sprawę z wielu stron i oddają sprawiedliwość twórcom, ale z drugiej strony – czysty subiektywizm jest potrzebny, to właśnie sprawia, że niektóre opinie tak ciekawie się czyta.
Jak widzisz, sam zostałem skrajnie kupiony przez Pacific Rim, ale z drugiej strony – nie mogę go uczciwie polecić wszystkim. To nie zmienia mojej oceny, dla mnie to czysty geniusz, ale starając się być fair wobec czytelników, wolę ich uprzedzić, że to obraz skierowany tak naprawdę do specyficznej grupy widzów. ;-]

smitu
smitu
11 lat temu

Nie wiem jak można się aż tak zachwycać filmem w sumie średnim… No ale cóż 😀 Wizualnie, owszem. Momentami epicki. Niektóre sceny równie epickie, ale całość? Momentami straaasznie nudna. Gra aktorska naprawdę średnia. 90% obsady nawet nie dorastało do pięt Elbie, nie mówiąc już o tym jak te postacie były przerysowane i irytujące. Sceny walk. Jedne genialne. Inne strasznie wkurzające. Muzyka kompletnie nie pasowała do obrazu…

Mariusz Dub
Mariusz Dub
Reply to  smitu
11 lat temu

„Postacie były przerysowane” – Postacie miały być przerysowane to film o robotach napierdalających się z potworami, czego oczekiwałeś? Vito Corleone?
„Muzyka kompletnie nie pasowała do obrazu… „- chyba oglądaliśmy różne filmy…!

smitu
smitu
Reply to  Mariusz Dub
11 lat temu

Przy Elbie i Kikuchi cała reszta wyglądała jak jakieś cyrkowe kukły. Albo jedno albo drugie. Brakowało spójności.
Oglądaliśmy ten sam film, bo mnie on również się podobał, ale jaranie się nim aż tak uważam za mega przegięcie.
Co do muzyki. W momentach gdy miało być poważnie było dynamicznie, gdy miało być dynamicznie było albo nudno, albo aż zbyt dynamicznie. Gdy miało być spokojnie, było w stylu disco polo.

Mariusz Dub
Mariusz Dub
Reply to  smitu
11 lat temu

Jak wyżej! Przerysowanie było niezbędne dla podkreślenia poszczególnych cech charakteru postaci i zachowania synergii z resztą obrazu np. Rąbnięty Matematyk, biolog czy właściciel najdziwniejszego lombardu pod słońcem zakończywszy na głównym bohaterze po przejściach który już od początku filmu przejawiał bardzo indywidualne podejście do wszystkiego dlatego też pozostaje pozbawiony partnera(brata)
Schemat goni schemat a aktorstwo im bliższe realizmu wyglądałoby w tym obrazie karykaturalnie bez krztyny polotu i finezji i kontrastowałoby z jego ogólną koncepcją gdzie jak wspomniałem wcześniej i zrobię to ponownie „To film o robotach napierdalających się z potworami”.

smitu
smitu
Reply to  Mariusz Dub
11 lat temu

No właśnie. „To film o robotach napierdalających się z potworami”. I niestety tylko tyle. Po del Toro więcej się spodziewałem, miałem dużo większe oczekiwania.
Nie mówię, że musieli ładować tu od razu muzykę Zimmera, ale mimo to, całość mi jakość nie podpasowała.
Rozumiem, że ogólnie film miał być taki jak piszesz, czyli przerysowany. Ale imo brakowało mu spójności w tym przerysowaniu. Z jednej strony były zajebiste i mroczne walki, potwory, roboty, cała historia. A z drugiej pajacowaci bohaterowie…

Oshea
Oshea
Reply to  smitu
11 lat temu

Uproszczę tą dyskusję dla tych, którzy jeszcze może nie widzieli i chcą wyciągnąć z tej dyskusji jakiś wniosek. Użyje do tego recenzji w formie wideo z innych serwisów:
smitu zdaje się być blisko tego spojrzenia na film: http://kultura.gazeta.pl/kultura/12,127932,14270240,To_Jest_Kino___Pacific_Rim___Scenarzystom_naleza_sie.html?bo=1
Mariusz Dub jak przypuszczam ( zresztą ja też) widzimy to tak:http://www.orange.pl/kid,4003145976,id,4003342590,title,Do-kina-Pacific-Rim-,video.html

smitu
smitu
Reply to  Oshea
11 lat temu

Aż tak daleko idących wniosków bym nie wysunął 😀

KoZa
Reply to  smitu
11 lat temu

„No właśnie. „To film o robotach napierdalających się z potworami”. I niestety tylko tyle. Po del Toro więcej się spodziewałem, miałem dużo większe oczekiwania.”
Ja bym powiedział, że to jest „tylko i aż”. Do tego, że to jest tylko film o walce robotów z potworami dochodzi zabawa konwencją i kliszami, która tak bardzo mi się spodobała – ba, wręcz się w niej zakochałem. Ale rozumiem, że nie każdy tego szuka w kinie, dlatego nawet nie za bardzo potrafiłem ten film polecić wszystkim – tylko pewnej określonej grupie widzów.

KoZa
Reply to  Mariusz Dub
11 lat temu

W wielkim skrócie, jak pewnie już się domyślasz, moje wrażenia są bardzo podobne. Od początku do końca towarzyszyły nam schematy i stereotypy – według mnie, del Toro niesamowicie konsekwentnie się nimi posługiwał.

KoZa
Reply to  smitu
11 lat temu

W Rinko Kikuchi się po prostu zakochałem po tym seansie. Strasznie żałuję, że nie gra postaci Yukio w filmowym Wolverinie. I gdyby kiedyś ekranizowano Mirror’s Edge, ona po prostu musi dostać rolę Faith!
Cieszę się, że nie tylko mi wpadła ona w oko. W czym jeszcze warto ją obejrzeć?
Co do reszty wypowiedzi, chyba już do wszystkiego odniosłem się wcześniej.

KoZa
Reply to  smitu
11 lat temu

Dla mnie osobiście Idris Elba był dokładnie taki, jak reszta obsady – nie wybijał się z pewnej przyjętej konwencji, co mi się niezwykle podobało. Nie był „jedynym naturalnym aktorem” w morzu klisz i schematów. Sam zagrał skrajnie stereotypowego „generała”.
Co do muzyki, właśnie w tej chwili leci mi w głośnikach OST, niezwykle mi się podoba. :-]
Korzystając z okazji, witam na blogu, to chyba Twój pierwszy komentarz u mnie (no, ten i kilka kolejnych pod tym materiałem ;-] ).

Mariusz Dub
Mariusz Dub
Reply to  KoZa
11 lat temu

Po dość soczystym main trailer oczekiwałem bardziej mrocznej muzyki w wykonaniu Ninja Tracks (utwór z traileru -passages) ale ogólna koncepcja filmu dobrze współgrała z tym jakże innym OST i ogólnie odebrałem ją bardzo pozytywnie.

Szymon Adamus
11 lat temu

Pierwszy raz widzę film, który się chwali za to że jest głupi i stereotypowy. Gdyby to jeszcze było dobrze nakręcone, a nie taki pieprznik bez wyrazu i ciekawych pomysłów… Czy naprawdę wystarcza nam już tylko fakt, że w filmie są duże roboty i wybuchy?
Moja recenzja na Masie Kultury – http://masakultury.pl/pacific-rim-film-ktorego-nie-widac/

Mariusz Dub
Mariusz Dub
Reply to  Szymon Adamus
11 lat temu

Nie rozumiem ile razy można jeszcze powtarzać, że niektórych filmów nie należy wręcz nie można oceniać z perspektywy poprawności politycznej, spójności scenariusza, szeroko pojętego realizmu gdyż są po prostu kinem rozrywkowym w którym hołduje się magii kina i możliwościom jakie ono daje.
To Pastisz Kina akcji u jego zarania kiedy to nikt nie zastanawiał się czy prawa fizyki i logiki zostały zachowane …!
Silenie się na techniczne spojrzenie w tego typu produkcjach zabija przyjemność z ich konsumpcji.

Szymon Adamus
Reply to  Mariusz Dub
11 lat temu

Po pierwsze każdy tekst kultury można oceniać w dowolny sposób. Takie jest święte prawo odbiorcy.
Po drugie „Pacific Rim” nie jest słaby dlatego, że jest głupi i nierealistyczny, ale dlatego, że jest źle zrobiony i mało kreatywny.
Nie mam nic przeciwko efekciarskim filmom, bazującym na akcji, w których fabuła stoi na drugim miejscu. Ale jeśli już się robi taki film, to po pierwsze ta akcja musi być dobrze widoczna, a po drugie chcę zobaczyć coś ciekawego. W „Pacific Rim” ciekawy jest pomysł. Pewna wizja znana od lat z mangi i anime. W praktyce zostało to jednak sprowadzone do postaci Wrestlingu z robotami. I to słabego Wrestlingu, bez krzty kreatywności.
Efekt jest taki, że po pół roku widz nie będzie pamiętał z tego filmu nic oprócz tego, że wielkie roboty napieprzają się z wielkimi stworami (plus może jeszcze wąsy Idrisa Elby ;). Czy tak samo mało pamięta z „ID4”, „Terminatora 2”, „Incepcji” czy nawet „Avatara”? A to przecież też blockbustery, które tylko udają coś inteligentnego.
Niby dlaczego miałbym się godzić na coś mniej? Tylko dlatego, że ktoś przeniósł na duży ekran japońską wizję znaną z gier i komiksów?
Z mojej strony to na tyle. Więcej argumentów podaję w mojej recenzji.

Mariusz Dub
Mariusz Dub
Reply to  Szymon Adamus
11 lat temu

…!

smitu
smitu
Reply to  Szymon Adamus
11 lat temu

Rzadko się z Tobą zgadzam, ale tutaj masz absolutną rację 🙂

Moloknaar
Moloknaar
11 lat temu

Mnie się film podobał średnio. Jak się działo, to się działo, ale niestety (i mówię to z bólem) nie porwał mnie. Jestem naprawdę ogromnym fanem wielkich robotów w każdej formie (Robot Jox, Mechwarriory, Mechcommandery, RPG papierowe, Robotech figurki – uwielbiam w każdej formie). Efekty w filmie były super, ok, fajnie. Nie oczekiwałem od tego filmu żadnej super skomplikowanej fabuły. Ba, nawet sceptycznie podchodziłem do podwójnego pilotowania jaegerów i kosmitów, ale wytłumaczyli, kupiłem i byłem zadowolony. Jednak, kiedy film kruszy się pod własną głupotą, jak wiele, które ostatnio oglądałem to mnie to wkurza. Zaczyna mnie się wydawać, że twórcy traktują widzów trochę po macoszemu – coś ma się stać „just, because” and f*ck it. Musisz to zaakceptować, albo won.
– Zbudujmy mur
– Świetnie, co dalej?
– Teraz wycofamy nasze jedynie bronie do walki z kosmitami i na murach nie postawimy ani jednej broni.
– …
Podobnie było w World War Z. Zbudowali mur na którym nie było ANI jednego żołnierza,, ani jednego helikoptera w pobliżu (mimo ze mendy widzieliśmy wcześniej jak latały tu i tam), ani jednej kamery obserwującej rozszalałe tłumy zombich. Bo tak.
Poza tym, jak już wprowadzamy jakiś wątek (neural drift czy jakoś tak), gdzie po złączeniu, piloci wiedzą o sobie wszystko, co? gdzie? kiedy?, to na kiego wała się w ogóle odzywają, skoro są jednym umysłem? O mieczu i wtyczce wyłączającej zasilanie jaegera nie wspominając.
Anyway, bo się rozpisałem. Ja jestem w stanie kupić świat, realia i konwencję, jaką mi przedstawia twórca. Ale jak są momenty, jak np. w Człowieku ze stali, gdzie film mógłby się skończyć co najmniej 3 razy wcześniej, gdyby tylko nasz supersilny bohater, bądź jego superinteligentny tatuś pomyślał, to mnie zaczyna irytować podejście do widza „Tak ma być i już”, bez żadnego wyjaśnienia czy chociaż wspomnienia.
Temu filmowi mam jeszcze do zarzucenia
– nudę, którą wiało przez pierwszą połowę filmu,
– pokazanie chińskiego i rosyjskiego jaegera i faktu, jak to zasysają po maksie. Mogli im chociaż dać jeden pląs, walkę czy coś, żeby pokazać, że naprawdę są jednymi z najlepszych.
– czemu jaegery nie mają broni dystansowej (poza plasma cannonem czy jak to się tam nazywało, którym strzela w walce wręcz (z dystansu sprawdzał „puls”) i rosyjskimi rakietami…które nie zdążyły wylecieć). Jaki jest sens budowania
xxx-dziesięciometrowego mecha, który praktycznie tylko walczy wręcz?
Historia owszem, jest prosta do bólu, ale to dobrze, bo nie o to tu chodziło. Tu chodziło o roboty. i pewnie jestem jedną z niewielu osób, której takie powyższe szczegóły przeszkadzają, ale jak się pozbiera jeszcze kilkanaście innych, które przewijają się przez ten film, to niestety, psuje mi to zabawę, a sam obraz nie zrobił na mnie takiego wrażenia, żeby tych rzeczy nie zauważył.
Poza tym, duże roboty i potwory nie zawsze wystarczą.
http://www.youtube.com/watch?v=TVpQmZmKNmo

KoZa
Reply to  Moloknaar
11 lat temu

Panie Molo, martwię się o Pana… :-[ Jeszcze nie tak dawno temu bez problemu łyknąłeś Amazing Spider-Man, któremu w sumie można sporo zarzucić (sam po czasie przyznaję, że jak ten film na mnie osiadł, to wrażenia jednak były trochę gorsze niż zaraz po wyjściu z kina). Wiem, sam się czepiałem potwornie „World War Z”, ale ten film dawał ku temu masę powodów. Natomiast nie myślałem, że będziesz kwestionował logikę „Pacific Rim”. I nie chodzi o to, że nie masz racji – wręcz przeciwnie, muszę się zgodzić na całej rozciągłości tego, co napisałeś (o broni dystansowej etc.).
Po prostu martwię się, że zacząłeś kwestionować takie filmy. ;-] Pamiętam, jak dostałem od Ciebie z 50 filmów, których średnia ocen z IMDB nie przekraczała 3/10 („Hobo with a shotgun” nadal wspominam z łezką w oku). Mam nadzieję, że obiektywnie kiepskie, ale jakże zabawne, kino zacznie Cię znów cieszyć. :-]
„(…)to mnie zaczyna irytować podejście do widza „Tak ma być i już”, bez żadnego wyjaśnienia czy chociaż wspomnienia.”
Mam takie wrażenie, że Twoje zasoby Willing Suspension of Disbelief zostały bardzo poważnie uszczuplone…

TheGiercoMan
TheGiercoMan
11 lat temu

No i na to właśnie czekałem. Jutro idę na film do kina i mam nadzieję, że będę nim tak zachwycony jak ty ;D

TheGiercoMan
TheGiercoMan
Reply to  TheGiercoMan
11 lat temu

No dobra wróciłem z kina i… wow! Niesamowity film! Jestem pod takim wrażeniem, że sam napisałem króciutką recenzję na swoim blogu (http://kurturarny.blogspot.com/).

KoZa
Reply to  TheGiercoMan
11 lat temu

Cieszę się, że film Ci podszedł. :]

michcio
michcio
11 lat temu

Wszyscy co krytykują ten film to ludzie straceni, niepotrafiący się po prostu bawić. Film, w którym wielki robot leci w kosmos przyczepiony do wielkiego potwora i tam przecina go na pół nie może być zły. Ostatni tak dobry film jaki widziałem to Django. Wszystkie Iron Many, Supermany mogą się schować.

KoZa
Reply to  michcio
11 lat temu

Coś w tym jest. Widziałem sporo recenzji, które mieszały ten film z błotem, a zaczynały się (lub w którymś tam momencie zawierały): „Nigdy nie lubiłem filmów o dużych robotach”. Po co to w ogóle do kina iść na coś takiego, jak „Pacific Rim” w takiej sytuacji…

rostek
rostek
11 lat temu

seans w IMAXie wgniata w fotel

KoZa
Reply to  rostek
11 lat temu

Żałuję, że nie widziałem tego w IMAXie, pewnie nagłośnienie miażdżyło.

arejen
arejen
11 lat temu

bedzie 2 czesc, prawdopodobnie w 2014. To jest pewne 🙂

KoZa
Reply to  arejen
11 lat temu

Przepraszam, że tak długo nie odpisywałem, dopiero do mnie dotarło, że Twój komentarz pojawił. Witam na blogu. :-]
Co do kontynuacji… cóż, tak jak pisałem – wolałbym, żeby niektóre filmy kończyły się na części pierwszej. ;-]

AnonimowyGrzybiarz
AnonimowyGrzybiarz
11 lat temu

Nie wiem, skąd info arejena o 2 częsci. O ile mi wiadomo, nikt tego oficjalnie nie potwierdził, film nie zarobił tyle, ile oczekiwano, a dodatkowo nie wierzę, by do 2014 uwinięto się z całą produkcją, za mało czasu.
Co do samego filmu – nie pamiętam kiedy ostatnio jakiś film zrobił na mnie takie wrażenie. Jestem totalnie zmiażdżony, jeszcze długo będę sobie pluł w brodę, że nie widziałem tego w kinie.
Więcej ode mnie: http://mnichhistorii.blogspot.com/2013/10/367-pacific-rim-guillermo-del-toro-2013.html

KoZa
Reply to  AnonimowyGrzybiarz
11 lat temu

Współczuję, że nie widziałeś tego w kinie. Sam w sumie chętnie bym się jeszcze raz przeszedł.
A co do kontynuacji – będę musiał kiedyś w wolnej chwili zrobić jakieś dokładniejsze google’owanie i sprawdzić co i jak. :-]

Jaskier
Jaskier
11 lat temu

;……(
No me gusta.
Początek elegancko, ale ile potem jest zbędnego gadania. I to naprawdę takiego bezsensownego.
Kiedy Idris Elba stanął przed żołnierzami, modliłem, się, żeby powiedział coś w stylu „Ej! ludzie, skopmy dupska tym potworom” a zamiast tego dostałem sztampowe przemówienie. Totalnie nijaki główny bohater i rażąco prostackie charakterystyki pozostałych postaci. Poza jedną.
No ale jest kolorowy i walki są kapitalne. No i jest Ron Perlman. Ale on nawet w czwartej części „Obcego” nie odrzucał, więc o czym my tu mówimy.
Widziałeś scenę po napisach? 😀

KoZa
Reply to  Jaskier
11 lat temu

Oczywiście, że widziałem scenę po napisach! Jest rewelacyjna. :-]
Co do samego filmu i Twojej opinii… to jest na tyle specyficzny obraz, że ciężko dyskutować. Albo się kupi jego estetyką, albo, niestety, nie. Mam to szczęście, że mi podszedł perfekcyjnie.

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

45
0
Would love your thoughts, please comment.x