Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Defense Grid The Awakening – Jak narkotyk

D

Zdarzyło mi się kilka razy w życiu grać w produkcje typu tower defence. Kilka pól, na których możemy stawiać własne wieżyczki, jakiś skarb, którego musimy bronić, oraz – rzecz jasna – cała plejada maszkar, które do owego skarbu chcą się nam dobrać. Nic szczególnie atrakcyjnego. Zabawa dobra na maksymalnie kwadrans, po którym pozostaje już tylko nuda. Jak się jednak ostatnio przekonałem, można z gatunku tower defence wycisnąć nie tylko siódme, ale i piętnaste poty, tworząc tym samym grę uzależniającą nie gorzej od niejednej używki. Tak powstało Defense Grid: The Awakening.

Założenia są jak najbardziej klasyczne, lecz warto je przytoczyć ze względu na tych czytelników, którzy mogli w swojej karierze gracza ominąć przedstawicieli tego gatunku. Naszym zadaniem jest obronienie przed chmarą obcych rdzenia zasilającego bazę. Jeśli intergalaktyczne ścierwo ucieknie ze wszystkimi bateriami, jesteśmy skończeni. Możemy się przed tym chronić, stawiając na drodze napastników wieżyczki. Istotne jest to, że owa obca forma życia jest zupełnie pozbawiona inteligencji i funkcjonuje według jednej tylko zasady – iść jak najkrótszą drogą do celu. Stąd też ważne jest takie rozstawienie naszych fortyfikacji, by trasę tę maksymalnie wydłużyć (już to jest urozmaiceniem względem niektórych produkcji z tego gatunku, gdzie nie ma się żadnego wpływu na ruch przeciwnika). Na końcowych etapach prawidłowe kształtowanie alei snajperów jest niemalże najważniejszym elementem strategii. Ale nie jedynym.

Tu dochodzimy do wieżyczek, których paleta również została rozwinięta w sposób chyba niespotykany u konkurencji. Do wyboru dostaliśmy dziesięć różnych budowli, z czego każda ma skrajnie różne właściwości. Miotacz ognia sprawdza się w ujarzmieniu większych grup wrogów i jest skuteczny tylko na krótkim dystansie. Działo ma niski wskaźnik szybkostrzelności, ale za to odstrzeli głowę prawie każdemu. Meteor zaś nadaje się idealnie do zadawania dużych obrażeń z jeszcze większej odległości, lecz, niestety, strzela raz na ruski rok. Do tego dochodzą też takie smaczki, jak wieżyczka temporalna, która spowalnia wszystkie jednostki, znajdujące się w polu rażenia jej wyładowań. Zaś każda z tych dziesięciu konstrukcji ma jeszcze po trzy poziomy zaawansowania. Nie raz trzeba podejmować dosyć trudną decyzję – czy ulepszać jedną z istniejących wieżyczek, czy też może jednak zakupić dwie nowe.

W zakresie mechaniki trzeba wspomnieć jeszcze o jednym fakcie. Mianowicie – wieżyczki są niezniszczalne i mają nielimitowane ilości amunicji. Dlatego też cała myśl strategiczna orbituje wokół wytyczania możliwie najdłuższej i bolesnej drogi przeciwnikowi. Wydawałoby się, że to nie wiele, że wyzwania zbytniego się tu nie uświadczy. Rzeczywistość ma się jednak inaczej – samo przejście kolejnych etapów bywa okupione wieloma nieudanymi próbami, a osiągnięcie jakiegoś sensownego wyniku punktowego wymaga naprawdę sporej praktyki.

Dodatkową zaletą Defense Grid jest klimat. W 90% został on zbudowany przez… narratora. Ów jegomość jest de facto naszym poprzednikiem – też kiedyś odpierał ataki obcych, a w nagrodę za zasługi został… przeszczepiony na dysk twardy naszego systemu obrony i stał się bytem bardziej wirtualnym niż cielesnym. W zanadrzu ma całą masę ciekawych anegdotek, porad na temat strategii i komentarzy do aktualnej sytuacji. Niby drobiazg, ale zrealizowany w tak ciekawy sposób, iż autentycznie można się zasłuchać i przegapić pierwszą falę najeźdźców.

Ostatecznym atutem Defensie Grid jest grafika. Po kolejnym tower defence nie spodziewałem się ładnego trójwymiaru z naprawdę dopracowanymi modelami wieżyczek i obcych. W połączeniu z niezłymi efektami wybuchów i płomieni uzyskujemy obraz naprawdę miły dla oka oraz – co jeszcze ważniejsze przy takim natłoku wydarzeń – klarowny.

Poradzenie sobie z trybem „fabularnym” („fabuła” to mimo wszystko trochę zbyt duże słowo w tym wypadku, ale niech już będzie) zajmuje około sześciu do ośmiu godzin. I to godzin wypełnionych czystą przyjemnością. Szczerze mówiąc, gdyby nie statystyki Steama i Raptra, nie wiedziałbym, że Defense Grid pożarło mi aż tyle czasu. Kolejne godziny upłynęły zaś na radzeniu sobie z dodatkowymi wyzwaniami, które są nie mniej uzależniające. Jestem pod wrażeniem umiejętności pań i panów z Hidden Path Entertainment i dlatego też na ich konto leci w pełni zasłużona dziewiątka. Wydaje mi się, że w kategorii tower defence nie znajdziecie nic lepszego. A już na pewno nie za niecałe 10 zł, za które da się kupić na Steamie pełną wersję Defense Grid, jeśli tylko wiatry sprzyjają.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

0
Would love your thoughts, please comment.x