Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Superman: Earth One – Harcerzyk stał się wiarygodnym bohaterem

S

Przy okazji rozważań o komiksie „Thor: Odrodzenie” napisałem, iż J. Michael Straczynski jest scenarzystą do zadań specjalnych i to właśnie „Superman: Earth One” jest jedną z powieści obrazkowych, które mnie do tego przekonały. Pierwszą był, w moim przypadku, „Amazing Spider-Man”, którego Straczynski próbował lekko uporządkować, nie mając do dyspozycji zrobienia prawdziwego rebootu. Jednak teraz, po skończonej lekturze przygód Clarka Kenta, zacząłem się zastanawiać, co było trudniejsze – czy wspomniane uładzenie serii o ścianołazie, czy jednak zrobienie z Supermana bohatera z krwi i kości, z którym można się utożsamić i którego da się polubić?

Podobnie jak „Batman: Earth One”, tak i komiks o Supermanie osadzony w serii „Earth One” bierze od nowa na warsztat początki i pochodzenie bohatera. W przeciwieństwie jednak do Bruce’a Wayne, losy Clarka Kenta nie są aż tak odmienne od tego, co dotąd znaliśmy. Są po prostu… bardziej ludzkie. W ciało o nadprzyrodzonych mocach została włożona dusza osoby wychowanej tak, jak każdy z nas – przez co też czuje tak samo, jak my. Boi się swojej odmienności i nienawidzi faktu że nie może być taki, jak wszyscy dookoła. Przez to Clark zamyka się w sobie i marzy tylko o tym, żeby wszyscy dali mu spokój – odwala kawał bardzo dobrej roboty, by wydawać tak przeciętnym, jak to możliwe.

Sęk w tym, że jego rodzice w niego bardzo wierzą. Wierzą, że nie trafił na ziemię przez przypadek i że to dar od losu. Że kiedyś ich syn będzie mógł pomóc całej ludzkości. Clark jednak boi się takiej przyszłości i nie czuje się jej częścią. Uważa, że może pomóc ludziom na inne sposoby – chociażby swoim intelektem. Obrót wydarzeń pokazuje mu jednak z czasem, że czas poświęcony na planowanie, to czas stracony. Staje przed wyborem – albo będzie dalej ukrywał swoje moce przed światem, albo wyjdzie z cienia, by sprostać wyzwaniom.

Jak do tej pory, „Superman: Earth One” składa się z dwóch tomów, z czego każdy liczy sobie po około 150 stron. Innymi słowy, jest to lektura całkiem solidnych rozmiarów. Pierwszy tom jest poświęcony wszystkiemu temu, co opisałem powyżej, oraz pierwszej walce Supermana z wrogiem o nie mniejszych od niego samego możliwościach. Na Ziemię przybywa przedstawiciel obcej rasy – rasy, która zgładziła Krypton i jego mieszkańców, a teraz zamierza dokończyć dzieła zniszczenia. Natomiast drugi tom skupia się na walce z istotą, która żywi się energią w każdej postaci – a że Superman posiada niemal nieskończone zasoby energii…

„Superman: Earth One” nie jest jednak komiksem o walce z potworami – to zdecydowanie bardziej opowieść o osobie, która ma niesamowite możliwości, ale nie potrafi odnaleźć swojej drogi przez życie. Straczynski zrobił z tą wizją Supermana mniej więcej to, co Nolan zrobił z Batmanem – urzeczywistnił ją. Niezwykle mi się podobała intepretacja tradycyjnego stroju Supermana czy rozmowa z ojcem o seksie, którego Clark raczej zbyt wiele przed sobą w perspektywie nie ma. Najbardziej jednak urzekło mnie podejście do tożsamości Klarka, jako do maski, którą musi nosić przez całe swoje życie. To co prawda nie jest pomysł Straczynskiego, a przynajmniej tak mi się wydaje, że ten motyw przewijał się już wcześniej. Nie zmienia to jednak faktu, że te wszystkie – i znacznie więcej – czynniki w połączeniu dają po prostu genialny scenariusz.

Szczęśliwie, z wysokim poziomem opowieści koresponduje wręcz niesamowita oprawa wizualna. Biorąc pod uwagę to, jakimi ikonami popkultury są Superman i Batman, cieszy mnie niezmiernie, że w projekcie „Earth One” postawiono tak wielki nacisk na jakość wszystkich aspektów. Te dwie opowieści o Supermanie to dokładnie takie komiksy, do których się regularnie wraca, by sobie po prostu pooglądać niesamowite kadry. Ciężko mi nawet wymienić rzeczy, które mnie tak rozkochały w rysunkach Shane’a Davisa. Mam nadzieję, że kadry załączone do tego tekstu mówią same za siebie.

Tak jak „Batman: Earth One” polecałem wszystkim, którzy czy to lubią komiksy, czy dopiero chcą się za nie zabrać, tak samo mogę uczynić w przypadku historii o Supermanie. To uniwersalnie dobre komiksy, które w idealny sposób przybliżają klasyczną postać i nie wymagają absolutnie żadnej wiedzy do czerpania z nich przyjemności. Przy okazji to też uczta dla oczu – od rysunków Shane’a Davisa nie sposób oderwać wzroku.

Subscribe
Powiadom o
guest

14 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anty Doctus
Anty Doctus
11 lat temu

Dodam do lektury które może przeczytam. Mam nadzieje że w Man of Steel też dobrze urealniają ludzką część Supermana, czyli Kenta.

KoZa
Reply to  Anty Doctus
11 lat temu

Tak, film też sobie świetnie radzi z tym problemem. Mi może bardziej podobało się podejście Stracza, ale filmowi też niczego w tym zakresie nie braku. :]

Anty Doctus
Anty Doctus
Reply to  KoZa
11 lat temu

Tej, tylko nie spoileruj 😛 nawet na nowego Iron Mana się tak nie napalałem. W piątek premiera w końcu.

KoZa
Reply to  Anty Doctus
11 lat temu

Ej, czy ja kiedyś komuś coś zespoilerowałem bez ostrzeżenia? ;]
Udanego seansu w takim razie życzę. :]

Anty Doctus
Anty Doctus
Reply to  KoZa
11 lat temu

Spoko, tylko ostrzegam 😛 już nawet nie zaglądam do wątku MoS na Avalonie, na Batcave wiem że raczej nikt by niczego nie zaspoilerował, ale też uważam na każdym kroku. I choć już zdradzili nawiązanie do Gacka, to nie chcę sobie psuć reszty filmu. Jeżeli fabularnie jest ambitniejszy od Avengersów to naprawdę będę zadowolony, bo to nie jest wysoko ustawiona poprzeczka 😉

KoZa
Reply to  Anty Doctus
11 lat temu

Man of Steel ma kompletnie inny klimat niż Avengers, więc nie musisz się martwić, jeśli Avengers Ci nie podeszło.
Swoją drogą… jakie jest to nawiązanie do Gacka? Bo ja nie wyłapałem, serio.

Anty Doctus
Anty Doctus
Reply to  KoZa
11 lat temu

jakaś satelita podobno ma logo firmy Wayne’a.

KoZa
Reply to  Anty Doctus
11 lat temu

Ach, o to chodzi. Wiesz co, nie nazwałbym tego jakimś szczególnym nawiązaniem do Batmana – raczej taki smaczek z uniwersum DC. Jedna z ciężarówek zniszczonych podczas walki miała szyld LexCorpu na boku – ot, takie puszczanie oka do fanów. ;-]

DD
DD
11 lat temu

Superman stał się wiarygodną postacią? Czas umierać.

KoZa
Reply to  DD
11 lat temu

Też tak pomyślałem. Niesamowite, co można zrobić z najbardziej płaską postacią, jeśli tylko dobra ekipa się za nią weźmie.

trackback
11 lat temu

[…] na potrzeby komiksu Superman Earth One który przeczytałem niedawno pod wpływem Tomka z bloga http://koziol.info.pl/ ( serdeczne dzięki ). Superman nie jest jeszcze tym kolesiem w niebieskim wdzianku, to tułający […]

trackback
11 lat temu

[…] na potrzeby komiksu Superman Earth One który przeczytałem niedawno pod wpływem Tomka z bloga http://koziol.info.pl/ ( serdeczne dzięki ). Superman nie jest jeszcze tym kolesiem w niebieskim wdzianku, to tułający […]

trackback
11 lat temu

[…] na potrzeby komiksu Superman Earth One który przeczytałem niedawno pod wpływem Tomka z bloga http://koziol.info.pl/ ( serdeczne dzięki ). Superman nie jest jeszcze tym kolesiem w niebieskim wdzianku, to tułający […]

trackback
11 lat temu

[…] na potrzeby komiksu Superman Earth One który przeczytałem niedawno pod wpływem Tomka z bloga http://koziol.info.pl/ ( serdeczne dzięki ). Superman nie jest jeszcze tym kolesiem w niebieskim wdzianku, to tułający […]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

14
0
Would love your thoughts, please comment.x