Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Demony – Witam w krainie sztampą i oklepaniem płynącej

D

Są takie typy filmów, do których ciężko się wraca nawet po długim odwyku. W moim przypadku należą do nich przede wszystkim horrory paradokumentalne, szczególnie te w klimatach „Paranormal Activity”. Żeby nie było wątpliwości, na pierwszym „PA” bawiłem się naprawdę nieźle. Tak samo jak na pierwszym „Blair Witch Project”. Ale to jest stylistyka, która, niestety, bardzo szybko mi się znudziła i rzadko kiedy jakiemuś twórcy udaje się jeszcze coś fajnego z niego wycisnąć. W podobnej konwencji podobały mi się jeszcze całkiem przyzwoicie „Ostatni egzorcyzm” i „Czwarty stopień” (ale miałem chyba wtedy dobry dzień). Teraz natomiast obejrzałem „Demony” i… cóż, nikt mi tego czasu już nie zwróci.

Jak się już pewnie domyśliliście, mamy do czynienia ze skrajną sztampowością, pozbawioną niestety wystarczającej dozy rzemieślniczej dokładności, która nadawałaby całości jakiejkolwiek strawności. Pewna młoda osóbka postanawia zrozumieć przeszłość swojej matki, która wiele lat wcześniej została hospitalizowana we Włoszech, w szpitalu dla stabilnych inaczej. W między czasie wybiera się też na szkolenia dla egzorcystów, żeby lepiej zrozumieć naturę potencjalnego problemu. Na miejscu trafia oczywiście na dwa stronnictwa – jedni wierzą w opętania, drudzy nie. Zgadnijcie, co postanawiają zrobić Ci ostatni? Oczywiście, że pomóc! A później wszyscy giną. Tylko że jakoś tak bez finezji…

W ogólnym rozrachunku „Demony” są po prostu nudne i nijakie. Nie mam nic przeciwko oklepanym horrorom, jeśli autorzy się naprawdę starają i przynajmniej odwalają solidną robotę. Na przykład tak, jak to miało miejsce w „Sinister”, o którym pisałem ostatnio. Zaś w tym wypadku twórcom chyba się po prostu nie chciało. „Demony” są może lepszy od takich dramatów ostatecznych, jak „Sparrow”, ale i tak zrobiły na mnie wrażenie produkcji, których robi się na pęczki na zlecenie stacji telewizyjnych. Ot, taśmowo wyprodukowany straszak w konwencji dokumentu. Jeśli już macie ochotę na coś w tym stylu, to proponuję którąś z czterech pozycji wymienionych w pierwszym akapicie. A jeśli je już widzieliście, to… może lepiej wybrać inną konwencję na najbliższy wieczór?

Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
DD
DD
11 lat temu

Co to „Hor” pod obrazkiem?
HOdoR?

KoZa
Reply to  DD
11 lat temu

To… bardzo dobre pytanie. Nie mam pojęcia, co to było. Wywalone, dzięki. :-]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

2
0
Would love your thoughts, please comment.x