Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Zrozumieć Czarny Ciągnik #2: Farmy, pociągi i autobusy

Z

Planowałem początkowo zrobić cztery wpisy w tym mini-cyklu – każdy poświęcony jednej grze. Niestety, rzeczywistość zweryfikowała te plany. Kolejne trzy gry z serii Niesamowite Maszyny nie zmieniły moich wrażeń z Symulatora Demolki. To nie dla mnie. Miałem więc do wyboru – albo jeździć bez litości po czymś, czego kompletnie nie rozumiem, albo po prostu napisać pokrótce z czym to się je i dopełnić obietnicy, że o Niesamowitych Maszynach napiszę. Zdecydowałem się na drugą z możliwości, ponieważ tym grom ewidentnie towarzyszy jakiś fenomen, którego nie jestem w stanie pojąć.

Symulator Pociągu 2012

W tym wypadku niespodzianki czekały mnie już przy instalacji. Po pierwsze, jak się okazało, gra wymaga Steama, o czym informacji na opakowaniu nie ma. Nie zwróciłbym na to uwagi, gdyby nie fakt, że po wpukaniu kodu z tak zwanego „palca”, zaczął mi się ściągać… Symulator Pociągu 2013. Przyznaję, chciałbym sobie zainstalować staruteńkiego X-Coma tak, żeby ściągnął mi się nowy. Ech.

Inna sprawa, że sama gra waży 8 GB i nie idzie jej zainstalować z płyty, mimo że ta oczywiście jest dołączona. Jeśli ktoś ma szybki łącze, tematu prawie nie ma, ale przy zakresie do 5 Mb/s można się srogo zawieść i zdenerowować.

Co się tyczy rozgrywki… cóż, jeśli kogoś bawi siedzenie i patrzenie, jak pociąg jedzie od stacji do stacji, to znalazł swoją wirtualną Mekkę. Choć nawet największych maniaków tego typu atrakcji zapewne odstraszy fakt, iż gra jest po prostu niewyobrażalnie brzydka (choć jak się ją porówna z Agrar Symulator 2012, to zaczyna nabierać trochę kolorów).

OMSI Symulator Autobusu

Ponownie, masa intrygującej rozrywki czekała mnie już podczas instalacji. Jak się okazało, do działania gry niezbędne jest zainstalowanie specjalnego frameworka pod nazwą Aerosoft, bez którego programu odpalić po prostu nie idzie. O ile sama gra jest częściowo po polsku, o tyle instalator owego środowiska informatycznego ma już do wyboru tylko niemiecki i angielski. A czemu piszę, iż gra jest częściowo po polsku? Ponieważ przy okazji jest też częściowo po niemiecku. Przyznaję, że aż mi się łezka zakręciła w oku na wspomnienie tych wszystkich polsko-rosyjskich tłumaczeń hitów zza oceanu. Oczywiście, tego typu produkcje mieli tylko koledzy. Ja nie. Naprawdę.

Sam symulator działa dosyć kuriozalnie – dosyć sporo czasu zajęło mi rozpracowanie, jak… skorzystać z kierownicy. Wszystkie metody znane z innych symulatorów zawiodły. Gdy już odkryłem, iż jest to możliwe dzięki poruszaniu myszki to w lewo, to w prawo, trafiłem na kolejną barierę – nie wiedziałem, jak ruszyć. Przyznaję, że jazda jakimkolwiek pojazdem w OMSI sprawiała mi więcej problemu niż driftowanie w trakcie godzin szczytu po Warszawie.

Ponownie też mamy do czynienia z grą po prostu diabelnie brzydką. Niestety, tutaj koszmarny design udzielił się również interfejsowi użytkownika, który był dla mnie niezwykle trudny do rozkodowania. W tym wypadku ponownie zyskał w moich oczach Symulator Pociągu, w którym poruszanie się po menu było relatywnie łatwe.

Agrar Symulator

Tu zaczął się najwyższy dla mnie poziom abstrakcji. Przyznaję, że nie wiedziałem, iż produkuje się nadal tak brzydkie gry. Naprawdę, wszystkie niezależne produkcje, jakie widziałem przez ostatnie lata, są dużo, dużo ładniejsze od Agrar Symulator. I tak, zgadzam się, że grafika to absolutnie nie wszystko. Wręcz przeciwnie, można ją uznać za „tylko dodatek”. Ale są przecież jakieś granice zdrowego rozsądku, które tu zostały przekroczone w praktycznie każdym zakresie.

Co więcej, gra jest po prostu źle zaprojektowana – wykonanie nawet najprostszej czynności, jak zakup traktora czy późniejsze z niego skorzystanie wymaga przebijania się przez najgorsze menusy, jakie w życiu widziałem.

O co chodzi?

Nie wiem. Naprawdę nie rozumiem, czemu ktoś chciałby grać w tego typu produkcje. Uwierzcie mi, że ten tekst napisałem tak łagodnie, jak tylko potrafiłem, ponieważ owego fenomenu, jak już wiele razy podkreślałem, nie rozumiem. Sęk w tym, że w przypadku Niesamowitych Maszyn niemożność pojęcia, czemu ktoś uprawia wirtualne pole, to jedno. Ale do tego dochodzi jeszcze fakt, że ktoś chce grać w tak brzydkie, niedopracowane i źle zaprojektowane tytuły. Z punktu widzenia gracza nie jestem w stanie niestety tego pojąć.

Ponawiam prośbę, która pojawiała się przy okazji organizowanego konkursu. Czytelniku, jeśli jesteś jedną z osób, które grają w tego typu produkcje, powiedz mi… czemu?

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
OsaX Nymloth
12 lat temu

„że aż mi się łezka zakręciła w oku na wspomnienie tych wszystkich polsko-rosyjskich tłumaczeń hitów zza oceanu.”
Potrzebujesz więcej risołrsów!
Nigdy nie zapomnę „polonizacji” Age of Empires II.
Poza tym: sour ’bout these games.

KoZa
Reply to  OsaX Nymloth
12 lat temu

„Sztylpa smoka potwora” – cokolwiek to było, występowało w polsko-rosyjskiej wersji takiego całkiem fajnego h’n’sa „NoX”.

Vincent Venoir
12 lat temu

Liczyłem na to, że będzie recenzja i solucja z wykopywania ziemniaków a tu takie krótkie popierdółki. Panie redaktorze, to niepoważne. Pamiętam jak kumpel grał w Soldier of Fortune przyniesione z targu. Przychodziliśmy do niego w czasie lekcji, żeby pękać ze śmiechu. Chociaż i tak nic nie pobije Red Alert 2 – http://youtu.be/ikjzzw9umsI

KoZa
Reply to  Vincent Venoir
12 lat temu

Dla porządku powtarzając to, co OsaXowi napisałem:
„Sztylpa smoka potwora” – cokolwiek to było, występowało w polsko-rosyjskiej wersji takiego całkiem fajnego h’n’sa „NoX”.

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

4
0
Would love your thoughts, please comment.x