Pisałem niedawno, przy okazji konkursu z Niesamowitymi Maszynami w roli nagród, że stanąłem przed wyzwaniem zrozumienia pewnego fenomenu. Otóż, nie do końca potrafię pojąć umysłem fakt, że symulatory farm, autobusów i pociągów stały się tak popularne w naszym kraju-raju. Jeszcze rozumiem samoloty, czołgi i inne narzędzia destrukcji mniej lub bardziej masowej. Ale traktory? Szczęśliwe, z czterech gier, które dostałem, jedna była obietnicą łatwego startu i bezbolesnego zapoznania się z serią: Symulator Demolki. Nie od dziś wiadomo, że koparka, to takie połączenie traktora z czołgiem. Świadomość obecności ładunków wybuchowych w grze dodatkowo napełniała mnie otuchą.
Niestety, okazało się, że choć temat faktycznie ciekawy, z wykonaniem jest już dużo, dużo gorzej. I nie zrozumcie mnie źle – rozumiem, że to gra z kategorii budżetowych, więc nie oczekiwałem fajerwerków. Liczyłem na przyzwoitą fizykę, dobrą symulację wybuchów i walenia się budynków. Do tego mile byłyby widziane różnorodne misje z dużą dozą dowolności w zakresie ich rozwiązywania. Albo jakiś tryb „piaskownicy” umożliwiający niczym nieskrępowaną demolkę.
Jak się szybko okazało, niestety prawie żadne z moich oczekiwań nie zostało zrealizowane. Największym problemem okazała się fizyka, działająca dosyć specyficznie. Raz, że obiekty były zdolne jedynie do rozbijana się na mniejsze obiekty, o z góry przewidzianych kształtach – efekt był taki, że na przykład czy to cegły, czy to predefiniowanego kawałka ściany nie dało się rozwalić. Pół biedy, gdyby te obiekty nie były większe od wspomnianej cegły. Niestety, niektóre fragmenty ścian były po prostu wielkie, co bardzo psuło wrażenie. Dodatkowo, niezależnie od siły wybuchu czy uderzenia, obiekty stałe raczej nie zamieniały się w proch, a jedynie przesuwały (często bardzo nieznacznie). Jedynym sposobem na całkowite wysłanie ich w niebyt, to… uderzenie Magicznym Młotem Dezintegracji. Dlatego też często po długiej zabawie z młotem pneumatycznym, musiałem wszystko stuknąć jeszcze młotkiem. Nie tyle, żeby je wypchnąć z wnęki czy inaczej przesunąć, ale żeby teleportować je do jakiegoś ukrytego wymiaru.
Najgorzej ten efekt wyglądał wtedy, gdy od środka budynku wyłożyło się całkiem spore ilości ładunków wybuchowych tylko po to, by po detonacji przekonać się, iż cała konstrukcja jedynie podskoczyła i podzieliła się na poszczególne elementy. W celu jej zawalenia ponownie było trzeba się pobawić młotkiem.
Najsłabszą stroną gry w zakresie fizyki jest jednak sterowanie pojazdami, z których korzysta się… no, gdzieś tak ze trzy-czwarte czasu. Najzabawniej problem wygląda wtedy, gdy zahaczymy o coś wysięgnikiem takiej maszyny z kulą do wyburzania – pojazd wtedy to podskakuje, to przechyla się pod jakimś astronomicznym kątem. Ponadto, nawet te większe pojazdy gąsienicowe potrafią się zablokować na pojedynczych cegłach. Co więcej, te same pojazdy nie są w stanie obracać się w miejscu, a moja niezbyt obszerna wiedza na temat pojazdów gąsienicowych podpowiada, że to właśnie jest jeden z ich atutów w rzeczywistości.
Szczególny problem zaczyna się wtedy, gdy jednym z założeń misji jest przewożenie gruzu koparką do kruszarki. Raz, że gruz bardzo ciężko jest nabrać, dwa, że sterowanie jest na tyle mało precyzyjne, iż wrzucenie ich w umiarkowanie duży otwór maszyny kruszącej jest dosyć uciążliwe. Z jednej strony rozumiem, że w tym wypadku do gry wchodzi obycie z tytułem i wytrenowanie pewnych stałych elementów. Sęk w tym, że Symulator Demolki niezbyt skutecznie zachęca do dłuższych posiedzeń. Efekt był taki, że od pewnego momentu unikałem wszystkich zadań, które wymagały przewożenia gruzu.
Ostatnim z moich największych zarzutów pod adresem gry, jest „wybiórcza zniszczalność” budynków. Jeśli celem misji jest unicestwienie czterech ścian na terenie jakiegoś obiektu, to można być pewnym, że nic poza tymi ścianami uszkodzić się nie uda. Co więcej, szybko też wyjdzie na jaw, że same ściany nie są przytwierdzone… do żadnej z pozostałych ścian. Ot, takie luźne przegrody. Rozwiązanie to jest dla mnie co najmniej dziwne i niezrozumiałe.
Jeśli coś w Symulatorze Demolki daje frajdę, to są to zdecydowanie ładunki wybuchowe. Naprawdę żałuję, że było z nimi tak mało misji i że nie ma jakieś trybu, który umożliwiłby równoczesne wysadzenie kilku budowli np. przy użyciu nieograniczonej liczby ładunków. Nawet przy problemach z fizyką, była to naprawdę przyjemna zabawa. W szczególności, że część mankamentów rozwiązywało użycie „wystarczająco za dużej” ilości trotylu – wtedy nie było trzeba się martwić, że budowla tylko podskoczy i będzie trzeba się posłużyć młotkiem. Na ogół udawało się w takiej w sytuacji rozsiać zaminowany budynek po bliższej i dalszej okolicy.
Miałem nadzieję, że Symulator Demolki wprowadzi mnie łagodnie w świat Niesamowitych Maszyn i… tak się nie stało. Owszem, o ile wysadzanie wszystkiego w powietrze było całkiem radosnym zajęciem, o tyle – nic więcej ta gra nie ma do zaoferowania. Jest to zabawa najwyżej na kilka godzin, a i to: godzin bez jakiejś szczególnej satysfakcji czy zadowolenia ze spędzonego przed monitorem czasu. Pozostaje mi mieć nadzieję, że pozostałe tytuły z tej serii są bardziej dopracowane. Byłoby trochę głupio, gdyby w symulatorze pociągu ktoś zapomniał o szynach…
Przez te symulatory po sześciu latach przerwy siadłem do gry przed PeCetem. Wszystko przez Euro Truck Simulator 2 😉
Taki dobry? :] A w powyższy Symulator Demolki grałeś? Pytam, bo tak sobie przeglądałem oceny w necie i np. na GOL-u średnia od użytkowników to 8,5. Mam uczucie, jakbym oczywistego geniuszu nie potrafił docenić. ;]
Akurat w demolkę nie grałem, ale spróbowałem kilku innych (ambulans i kurier) – straszna kaszana. A ETS2 potrafi wciągnąć i nawet zrelaksować 🙂
Damn, tego akurat nie mam. Przede mną jeszcze pociąg, autobus i farma. ;]
Świetnie, to na opinię o pociągu i autobusie (szczególnie autobusie) czekam i trzymam kciuki żeby były grywalne 😉
Ja to się boję, że dawanie mi takich gier, to jak rzucenie pereł przed kozy. ;]
JENGA!