Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Konkurs! Zgarnij yerba mate i przybory do jej picia z Yerbaciarni!

K

Tak się zabawnie złożyło, że od dłuższego czasu chodzi mi napisanie tekstu o yerba mate, które bardo lubię popijać, a tu nagle dostaję propozycję ze sklepu z tymże trunkiem, czy nie chciałbym konkursu zrobić. Ów przybytek nazywa się Yerbarciarnia Terere, o konkurs zrobić oczywiście chcę.

Sprawa jest bardzo prosta. Większość ludzi lubi sobie coś podpijać, oglądając film. To udowodniony naukowo fakt. Na pewno. Najgorzej, gdy jest to Cola, czyli nieoficjalnych sponsor światowego związku dentystów. A najlepiej… No właśnie, a Wy co lubicie najbardziej pić podczas seansów? Główną nagrodę zgarnie najciekawiej napisany komentarz, najbardziej kreatywne uzasadnienie wybranego trunku. Do dzieła!
Aha, i jeszcze krótki regulamin:

1. Konkurs trwa do wtorku (14.02.2012), do godziny 23:59, zaś nagrodę do jednego szczęśliwca wyśle sponsor nagrody, czyli Yerbaciarnia Terere.

2. W skład zestawu wchodzi 0,5 kg yerba mate oraz przybory do jej picia. Całość została zaprezentowana na zdjęciu poniżej.

Dziękuję za uwagę. :]

Subscribe
Powiadom o
guest

70 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mateusz 'Rey' Olszewski
13 lat temu

Herbata, nie ma nic lepszego niż kubek gorącej, aromatycznej herbaty w czasie oglądania jakiegoś nieskomplikowanego filmu, będąc zagrzebanym głęboko pod kocem, gdy za oknem pizga jak w Kieleckim.

Monika
Monika
Reply to  Mateusz 'Rey' Olszewski
13 lat temu

 Podczas seansu każdy zmysł powinien być odpowiednio przygotowany do emocjonalnej, obezwładniającej rozgrywki. Standardowo z premedytacją wybieram trunek, który pod względem chemicznym brzmi niezwykle kusząco. Przenikające do samego szpiku kości paraliżujące pozytywnie cały organizm składniki dodają krwi żywszej barwy i serce zdecydowanie szybciej bije. Błonnik, woda higroskopijna, istoty tłuszczowe, regumian sernik, kawo garbnian, kofeina, ustroje azotowe, kwas fosforowy, kwas siarczany, istoty aromatyczne i kwas krzemienny zapewniają mi dynamiczną paletę wrażeń, a nawet wzrok się wyostrza do tego stopnia, że widzę, to czego inni nie mogą dostrzec 😉

Lukasz Milewski2
Lukasz Milewski2
13 lat temu

Nie ma to jak kozie mleko 😀 !

KoZa
Reply to  Lukasz Milewski2
13 lat temu

Dobre podejście, ale chyba na nagrodę niestety nie starczy, wybacz. ;] 

Patycja Zarzycka
13 lat temu

Mi się ostatnio zdarzyło zabrać ze sobą gorącą herbatę z cytryną w termosie do kina. Na te mrozy nie ma nic lepszego 😀

Karpik
Karpik
13 lat temu

Wszystko zależy od filmu, który własnie oglądam. Przy straszliwych gniotach jedyne co można pić to melisa na uspokojenie, bo czasami bez tego ciężko wysiedzieć, gdy poziom absurdu przebija ściany w pokoju. W przypadku znakomitych filmów nie piję nic – opad szczęki i nie pozwalają mi się poruszyć – prędzej bym się oblał niż cokolwiek wypił. Natomiast przy standardowym filmie zazwyczaj jest to jakaś herbatka albo kawa gdy oglądam filmy do późna – z tym, że melisa zawsze jest pod ręką – nigdy nie wiadomo czy film nie okaże się być gniotem 🙂

KoZa
Reply to  Karpik
13 lat temu

Dobre, dobre – wpisuję na listę postów walczących o nagrodę. :]

Agata17ko
Agata17ko
13 lat temu

Gdy siadam przed telewizorem,
rankiem czy późnym wieczorem,W mojej ręce zawsze kubek trzymam,Dzięki niemu nigdy na filmie nie kimam,
w środeczku mocna herbatka pobudzająca,A do tego jest niezwykle gorąca,
Pysznym smakiem rozbudza Moje zmysły,
Dzięki temu atrakcje filmowe nigdy nie prysły,Kubek mam swój ulubiony cały czerwony,
Z nim każdy film jest wyśniony,Nie ważne czy horror czy komedia,
wiem, ze dzięki herbatce nie będzie tragedia,Bo w środku herbatka z dodatkiem cytrynki,
a z nią zawsze mam uśmiechnięte minki!
agata.17ko@wp:disqus .pl

Monia
Monia
13 lat temu

Przy filmie najlepiej smakuje mi mrożona czarna herbatka z dodatkiem soku malinowego, szczególnie doskonała na letnią porę. Natomiast gdy zasiadam w fotelu zimą i mam ochotę na coś pysznego i rozgrzewającego mi chwile przed telewizorem, wtedy parzę sobie zieloną herbatkę z listkami mięty, lub też rozgrzewającą z goździkiem i cynamonem, choć zdarza mi się też pić gorrrące kakao 🙂
Z takimi napojami każdy film upłynie mi w cudownej atmosferze przy niezwykłych smakach i aromatach 🙂

Rafał Kawulak
13 lat temu

„[…]czyli nieoficjalnych sponsor światowego związku dentystów.” – nie powinno być „nieoficjalny”? 
/grammar nazi = off
Ja szczerze mówiąc najbardziej lubię popijać podczas seansu piwo lub whisky. Czemu, ma to wiele zalet:
1. Przy filmach akcji – Statham uczynił z mordowania złych gości sztukę, popis wspaniałego rzemiosła. Zupełnie jak Hiszpania czy Brazylia robią to z futbolem. Co się pija podczas oglądania meczu? No właśnie.
2. Przy romansach – czasami bywa tak (lub często, zależy od współczynnika uległości), że kobieta namawia nas na obejrzenie po raz 11 Love Actually. W czasie, kiedy na ekranie nie ma Hugh Granta (jedyny autentyczny, bo grający samego siebie aktor), trzeba się czymś znieczulić.3. Przy samotnie oglądanych horrorach – łap za Guinessa (albo 5) i zacznij się śmiać z Sadoko. 4. Filmy przygodowe, poważniejsze lub po prostu coś, w czym gra Anthony Hopkins lub Morgan Freeman – Jack Daniels w szklance, cisza dookoła, dobrze skalibrowany dźwięk w TV i „feeling like a sir”. 
To by było na tyle. Na końcu chciałbym zaznaczyć, że nie nakłaniam do picia alkoholu, chociaż jest super. Młodzi, do nauki, nie do browarka!

KoZa
Reply to  Rafał Kawulak
13 lat temu

OK, kolejny post, który leci na listę kandydatów do yerby. :]

Monika Joanna F
Monika Joanna F
13 lat temu

Wywar z grzybka tybetańskiego hodowanego w słoiku, którego zalewa się codziennie tłustym mlekiem 3.2%!:D  To taki alternatywny tran – nektar zdrowia, w ogóle po nim nie choruję:) – ale za to jaki smaczny! XD

Monika Joanna F
Monika Joanna F
13 lat temu

Poza grzybkiem tybetańskim (haha, któż z was jeszcze go spożywa, no KTO?:D), oczywiście (nie będę tutaj oryginalna, ale herbatę zimową oraz grzane wino z bliską mi osobą…
Albowiem trzeba Wam wiedzieć, że sprawy mrozów nie załatwi li i jedynie gorący napitek, potrzeba jeszcze drugiego, ciepłego człowieka… :DDD

piromanka
piromanka
13 lat temu

Odkąd przestało mnie kręcić mleko w proszku i zajadanie się nim (na sucho!) bo stało się mało modne przerzuciłam się na mleko skondensowane mocno słodzone i schłodzone 🙂 a w kinie.. to zalezy, czy seans jest krótki czy jest to maraaaton całonocny. Cola? Nie dla mnie.  Na pewno herbata. duuuzo herbatyyy, nie oszczedzam w przeciwienstwie do wspollokatorki, która suszy po herbie torebki)
Herbate oczywiscie zabieram ze sobą w termicznym kubku (w kiniee teraz szczególnie zimnoooo). Do herbaty nałogowo zajadam maczane w niej herbatniki, aajjj 🙂 Na całonocny seans wybieram tez kawę – taką chamską, z automatu… Uwielbiam herbę, ubóstwiam yerbę. Bo yerba modna jest ostatnio,  yerbę pij, energią tryskaj dożywotnio ! 🙂

KoZa
Reply to  piromanka
13 lat temu

Plusik za maratony całonoscne – sam byłem stałym bywalcem. :]
Post leci na listę kandydatów do yerby. :]

Robertwojtach
Robertwojtach
13 lat temu

Tylko herbata Rooibos z dodatkiem hibiskusa i malin

Justynakutrzuba
Justynakutrzuba
13 lat temu

Najlepsza jest gooooorąca herbata, zwłaszcza w chłodne wieczory (takie mroźne jak teraz), a jeśli można się nią podzielić z kimś bliskim to już spełnienie marzeń. Najlepsze są herbaty w formie grzańca :D:D… Pycha. W czasie upałów zawsze można napić się Ice Tea :P. Ostatecznie herbatkę można zastąpić gorącą czekoladą.

Schwytajmnie
Schwytajmnie
13 lat temu

Z reguły podczas seansu popijam dobrze zaparzoną zieloną herbatę (95 stopni Celsjusza, 3 minuty parzenia) z odrobinką soku świeżo wyciśniętego z cytryny, choć nie powiem, tej przyjemności dorównuje picie yerby lemonowej (kilkakrotnie częstował mnie znajomy w trakcie horror-seansów lub kryminał-seansów u niego w domu). Nierzadko lubię też sobie uprzyjemnić czas przed ekranem za pomocą czarnej jak smoła kawy z odrobiną cynamonu i kardamonu, ewentualnie ze szczyptą brązowego cukru… najlepiej obsypanego po wierzchu wylanej na kawę delikatnej, ubitej śmietanki.

Marcinellino
Marcinellino
13 lat temu

Ja lubię popijać gorącą herbatę, z krążkiem soczystej cytryny,
siedząc przed telewizorem, przytulając się do kochanej dziewczyny.
Filiżankę ujmujemy za ucho, popijamy powoli,
rozgrzewa nam serce, nawet głowę i nic już nie boli.
Czasem dodamy z pasieki przyjaciela odrobinę miodu,
albo parę kropel rumu, by nie odczuć chłodu.
Jest nam cieplutko i błogo zanurzamy się w filmowe światy,
nie ma jak wieczorem, wypić filiżankę niezwykłej herbaty.

KoZa
Reply to  Marcinellino
13 lat temu

Doceniam wysiłek włożony w rymy. ;]

Murba78
Murba78
13 lat temu

Siedzę przed telewizorem i sączę kakao, nikt nie zapyta „Czy coś się stało?”
To nie możliwe, wokół jest cicho, tylko zegar tyka głucho.I tak mijają samotne seanse, tylko kubek kakao daje mi szanse…

Patrycja
Patrycja
13 lat temu

Do polskich komedii – wódeczkie
Do horrorów – melisę
Do dramatów – kawę
Do dobrego filmu czy serialu – Yerbę 🙂

agf
agf
13 lat temu

Czas na seans filmowy mówicie zatem?
Hm, sięgam po herbatę -gorącą zimą, mrożoną latem…
Lubię zieloną pijać, bo zdrowo,
ale może też być i bardziej kolorowo.
Zielone ciekawe mieszanki z owocami,
czy też  z miętą, karmelem czy przyprawami.
Pu erh też się już pić nauczyłam,
choć przyznam – na początku się trochę męczyłam.
Charakterystyczny, ziemisty jakby zgniły smak,
lecz pomaga w odchudzaniu, a to dobry znak!
Więc gdy film oglądam i się w fabułę wciągam
piję odruchowo, nawet do szklanki „ile jeszcze  zostało” nie zaglądam 😉
A gdy znudzą mi się już czarne, zielone i białe,
oglądam sobie owocowe- jest mnóstwo całe!
Z płatkami róży, hibiskusem, ananasem, papają-
one zarówno smakiem jak i zapachem upajają!
Maliny, jabłka, aronii owoce-
w nich niesamowite tkwią też moce!
A na czas jesienno-zimowy te z przyprawami wybieram –
cynamon czy goździki – takie rozgrzewanie popieram!
Nie ma to jak dobra herbata do seansu filmowego,
mamy ich taki wybór, że nie ma w nich już nic nudnego!
 

KoZa
Reply to  agf
13 lat temu

Tak jak kilka postów niżej, również doceniam pracę włożoną w rymy. :]

Kwiatkowski Maciej
13 lat temu

Najlepszym napojem do popijania przy filmie jest mleko. Ma wiele zalet:
1. Pijesz mleko rośniesz wielki
2. Ciepłe mleko poprawia nastrój
3. Oraz znacząco rozgrzewa
4. ma kilkanaście odmian (zależy co wsypiesz/wlejesz dodatkowo)
5. Kojarzy się z naturalnym opakowaniem a wiadomo są …. jest impreza xD

petro
petro
13 lat temu

gorąca czekolada z cynamonem, szczyptą chili, imbirem i syropem z róży. Koniecznie upiększona sukienką z bitej śmietany!

Marta21121980
Marta21121980
13 lat temu

coca cola

Sygnaturka
Sygnaturka
13 lat temu

To zależy od atmosfery i towarzystwa;) Z reguły oglądam filmy z Chłopakiem – on kocha czarną kawę, niesłodzoną, więc i sobie robię kawkę – z mlekiem i łyżeczką cukru. Ale jestem wielką fanką herbaty – mam kilkanaście rodzajów (sypanej, oczywiście) i właśnie ją najbardziej lubię pić – zwłaszcza białą jaśminową i zieloną z pomarańczą. Ale są też takie dni, kiedy włączony film jest tylko pretekstem do miłego wieczoru, wlewa się troszkę winka do kieliszków, przygasza światło, przykręca dźwięk… 😉

Bankaikoala
Bankaikoala
13 lat temu

Mówcie co chcecie, ale nic nie pobudza do życia jak espresso.  Kawka w kinie to podstawa, a już w ogóle na maratonach filmowych. Wiecie jak to jest, choćby film był najlepszy, najzabawniejszy, czy najbardziej wciągający, to po kilku nocnych godzinach w kinie oczy zaczynają już same się zamykać. Na szczęście pewien mądry człowiek wynalazł espresso, które w takich chwilach ratuje człowieka przed kompromitacją (no bo przecież tacy starzy filmowi wyjadacze jak my nie mogą sobie pozwolić na drzemkę w trakcie seansu). Podsumowując; dobra kawka nigdy zła!

kmmw
kmmw
13 lat temu

Nie ma bata bój o mój kubek wygrywa:
H-ebanowy
E-liksir
R-ozprzestrzeniający
B-ardzo
A-bsorbujący
T-ajemniczy
A-romat
!

Ernest Wojciechowski
Ernest Wojciechowski
13 lat temu

Do kina na seans? Nie ma nic lepszego niż  biała czekolada  z orzechami  🙂 tzw okienko szczęścia – tak nazywa ją moja dziewczyna Patrynia.  Zawsze wybieramy taką która ma dużo orzechów – zastępują inne chrupiące zapychacze jak czipsy czy krakersy a do tego dzałaja lepiej na nasz mózg i jesteśmy w stanie pamiętać tydzień później co oglądaliśmy 🙂 dodatkowo czekolada działa jak pobudzacz i extra afrodyzjak… POLECAM

Goha Kargul
Goha Kargul
13 lat temu

 Oczywiście najlepsza do picia podczas seansów jest woda. Czy do horrorów- gdy się przestraszymy wylanie wody nie spowoduje szkód takich jak np. wylanie kawy, bądź coli. Na komediach- gdy ze śmiechu zaschnie nam w gardle nic tak nie gasi pragnienia jak woda. Na dramatach- aby uzupełnić brak płynów związanych z rzewnym płaczem. Tak więc nie ma nic lepszego od wody 🙂

Aleksandra Ignatowicz
13 lat temu

Podczas zimowych, chłodnych na chwilę obecną wieczorów przepełnionych idealnymi warunkami do odbywania seansów filmowych w najbliższym gronie znajomych lub (jak kto woli) samotności – polecam lampkę dobrego, czerwonego wina, które rozgrzeje nasz organizm i umożliwi napawanie się radością płynącą ze śledzenia kinowych hitów. A z racji tego, iż filmy są długie, nie ma to jak potem zakropić pozostałą część filmu pyszną herbatą –  z cytryną, miodem i szczyptą cynamonu.

Mefisto123
Mefisto123
13 lat temu

Chociaż lubię obejrzeć dobry film to rzadko znajduję na to czas, najwyżej dwa razy w tygodniu.  Wtedy coś wypożyczam, odpalam sprzęt, siadam w ulubionym fotelu i ze szklaneczką największego i najlepszego wynalazku ludzkiej cywilizacji – whisky, uciekam od szarej rzeczywistości…

Al_ex_ia
Al_ex_ia
13 lat temu

Biorąc pod uwagę fakt, że moje nerki funkcjonują aż nad wyraz dobrze nie mogę pić w kinie zbyt wielu napojów, a już na pewno nie coli, po której wizyta w toalecie co 10 minut gwarantowana. Dlatego zawsze mam przy sobie zwyczajną wodę niegazowaną albo sok marchewkowo-owocowy. Jako przykład z życia wzięty mogę powiedzieć jak będąc w kinie 2 miesiące temu chłopak przez pół seansu siorbał olbrzymią coca colę kilkulitrową i nie mówiąc już nawet o tym jak przy tym hałasował i jak mu się „zdrowo” odbijały (na szczeście dusił to w sobie..) to co 10 minut przeszkadzał innym oglądającym,ponieważ latał do ubikacji. Lepiej jakby wydał te pieniądze i kupił sobie film na dvd i obejrzał w domu…zawsze bardziej ekonomicznie i tyle nie trzeba się męczyć idąc do toalety …

Alkadia
Alkadia
13 lat temu

Gdy wieczorną porą przed ekranem zasiadam biorę dzbanek herbaty za którą przepadam!
Ale nie tej z torebki na szybko parzonej! Tylko takiej najlepszej! Aromatem przepełnionej!
Mieszam różne gatunki, przepraw dosypuję! By była najlepsza – sama dopilnuję!
I tak film dobry, napój w ręku boski… i znikają codzienne kłopoty i troski!

Pawlas00
Pawlas00
13 lat temu

Niestety jako mało które kino  dysponuje odpowiednimi dla mnie napojami, zatem najczęściej pije tam jedynie cole, jednakże w domu jest zupełnie inaczej. Jako, że herbaty jestem smakoszem…. uwielbiam do dobrego filmu napić się dobrej herbaty.
Ulubieńcem jest biała z płatkami róż oraz napar z czerwonokrzewu Rooibos….. co do końca herbatą nie jest.

Hitokiri
Hitokiri
13 lat temu

Moim ulubionym trunkiem do popijania w trakcie seansów jest spirytus. Warunek jest tylko jeden, film musi być odpowiednio głupi, męczący i bezsensowny. Ostatnim takim wątpliwej jakości dziełem, które widziałem był „Zmierzch: Przed świtem” i to nim posłużę się jako przykładem. W trakcie oglądania tej abominacji targetowanej do pustych nastolatek, spirytus (tudzież inny, słabszy alkohol dla mięczaków) staje się jedną z podstawowych substancji bazowych potrzebnych do przeżycia, zupełnie jak tlen. Tylko dzięki jego odpowiedniej, równomiernie podawanej dawce można przebrnąć przez kiepski scenariusz, drętwe dialogi, drewniane aktorstwo oraz wszystkie ciągnące się niemiłosiernie sceny. Mało tego, to dopiero czubek góry lodowej. Spirytus nadaje się także, do tzw. drinking games, czyli picia wtedy gdy na ekranie zachodzi określona sytuacja. Np. przed seansem ustalamy, że wychylamy kielonka za każdym razem gdy jakiś wilkołak ściągnie koszulkę ukazując nagi tors, lub gdy Edward będzie się gapił w oczy Belli dłużej niż 5 sekund. Możliwości są nieograniczone, a odpowiednie natężenie momentów skłaniających do picia sprawia, że osiągamy błogi stan, w którym dowolnie zły film przeradza się w najzabawniejszą komedię jaką widzieliśmy w życiu. Gorąco polecam więc ten trunek wszystkim zapalonym, hardcorowym kinomanom.

KoZa
Reply to  Hitokiri
13 lat temu

Po przeczytaniu tego posta mam wrażenie, że się znamy. ;]
Post jest na szczycie kandydatów do yerby.

Matek_w
Matek_w
13 lat temu

Tylko i wyłącznie kawa. W czasie nudniejszych scen pozwala mi nie zasnąć,  w nadziei, że ten gniot może się jeszcze rozwinąć w coś obiecującego. Natomiast kiedy seans przykuwa mnie bez reszty, pobudzony kawa organizm wyłapuje każdy, najmniejszy detal sceny- pozwalając docenić ją w pełni.
Inna sprawa, kiedy film jest tak nudny, że chciałoby się zasnąć, a nie można… Wtedy mogę się przynajmniej pocieszyć sytuacją, że kawa jest dobra.

Kaha93
Kaha93
13 lat temu

Najbardziej lubię podczs seansów spożywać napoje pobudzające. Interesują mnie przyjemnie doznania… .

Miki5396
Miki5396
13 lat temu

Ja najbardziej podczas seansów lubię pić kisiel. Nawet jak film jest słaby, to po tym płynie od razu uważam go za mistrzostwo świata. Polecam każdemu.

Anita
Anita
13 lat temu

Wszystko zależy od dnia tygodnia. Wieczorem zawsze oglądam jakiś film i popijam:
W poniedziałek, ponieważ minął dopiero pierwszy dzień pracy, a przede mną jeszcze 4 dni – wieczorem popijam melisę lub inną herbatę działającą uspokajająco (nie ma innego wyjścia.
We wtorek, ponieważ nadal przede mną sporo dni pracy – oglądając wieczorem film, popijam  melisę.
W środę, która jest najgorszym dniem tygodnia, bo dopiero 3 dni pracy minęły, a jeszcze 3 przede mną, popijam zieloną herbatę parzoną krótko, żeby dodała mi energii lub yerbę, no i melissę na uspokojenie.
W czwartek, ponieważ przede mną ostatni dzień pracy przed weekendem, mogę odstawić melisskę i sięgam po kakao na dobry sen, żeby jak najszybciej zasnąć i by był już piątek.
W piątek, ponieważ jestem zrelaksowana czekającym mnie weekendem i nie muszę mieć na nic energii – odstawiam herbatki i popijam pyszne winko.
W sobotę zwykle nic nie oglądam, bo mnie w domu nie ma.
W niedzielę znów muszę sięgać po melisskę.

Beata Talma
Beata Talma
13 lat temu

Nie pije podczas seansów coli bo wtedy w głowie sie wszystko pitoli, pije mate  bo lubie ją jak swojego tatę:):);)!

Igor Burzyński
Igor Burzyński
13 lat temu

Podczas Seansów oczywiście gorąca czekolada , tylko taka prawdziwa gorąca czekolada.
Wiecie jak to jest czasem można partnerce bluzkę pobrudzić : )
Po za tym każdy wie że po czekoladzie zmysły ruszają do boju a poziom uśmiechu wzrasta z każdym łykiem .
No i co najważniejsza , Kobieta nie powie że jej zimno :  )

Elzbieta-44
Elzbieta-44
13 lat temu

W czasie 

Sylwiareda
Sylwiareda
13 lat temu

Podczas seansów najczęściej piję herbatkę earl grey. Lubię gdy gorący zapach tej herbaty unosi się w powietrzu, a gdy przestygnie idealnie gasi pragnienie mojego wyschniętego garełka. Kurs do kuchni odbywa się kilkakrotnie podczas takiego seansu ( całe szczęście, że jest opcja pauzy, bądź reklam ;)) ).

Elżbieta Jaworska
Elżbieta Jaworska
13 lat temu

Bardzo lubię  chodzić do kina ,między seansami lubię popijać soczek marchewkowo-selerowy
 jednodniowy z małej buteleczki mam w torebce,taka proporcja starcza mi akuratnie.Czuję się wtedy ożywiona, w pełni śledzę przebieg akcji,gdyby mnie przynudzał to wytrwale ze zdwojoną  siłą w skupieniu bym obejrzała bez jakiegokolwiek  znudzenia.
 

Martalobos
Martalobos
13 lat temu

To zależy od tego co akurat oglądam 🙂
Jeśli film miłosny to uwielbiam delektować się SŁODKĄ POKUSĄ (czyli napojem alkoholowym z czerwonego wina, skórki pomarańczowej, imbiru, goździków i kardamonu)
Przy horrorze piję coś mocniejszego czyli ZABÓJCA (napój z tequili, likieru bananowego i blue curacao)
Przy komedii UŚMIECH KRÓLA ( napój mleczny o delikatnym maku japońskiej zielonej herbaty) 

Dominika
Dominika
13 lat temu

Na dalekim wschodzie, wśród czerwonoskórych Indian lub dystyngowanych Anglików picie naparów traktowane jest   jako swoisty rytuał i tradycja. Wybrana pora dnia, specjalne narzędzia i wyjątkowa technika parzenia ziół i herbaty to wręcz cechy narodowe. Taką małą tradycję mam i ja. Jednak moim sekretem na dobrą herbatkę jest towarzystwo, z którym ją wypiję – moi przyjaciele. Wraz z nimi każdy seans filmowy ( bo najlepiej ogląda się w towarzystwie) spędzamy z kubkiem owocowej herbaty. Czasami już od progu słyszę by szykować herbatkę, a czasem sama wyprzedzać ich prośbę i przygotowuję filiżanki czekające na zalanie. 

KoZa
Reply to  Dominika
13 lat temu

Bardzo fajny post, leci na listę kandydatów. :]

Monika
Monika
13 lat temu

To, co lubię pić podczas oglądania filmu, zależy od masy czynników, włączając w to pogodę za oknem… Kiedy na ekranie, bohater próbuje rozwikłać tajemnice całego świata, szuka skarbów, zaginionych miast czy drogocennych talizmanów, towarzyszą mi wyraziste herbaty owocowe – mango, brzoskwinia, cytrusy… Kiedy oglądam losy zakochanych w sobie ludzi, piję ulubione, Mołdawskie, czerwone wino półsłodkie – robi mi się cieplej, milej i wyraźniej czuję to, co bohaterowie. Kiedy za oknem jest zimno, biorę koc, pod którym szczelnie się chowam a oglądając ulubiony film, piję zwykłą czarną herbatę, z sokiem malinowym i cytryną, co skutecznie mnie rozgrzewa. A podczas horroru… mam pod ręką zazwyczaj zimną wodę, która uspokoi moje serce, nerwy a w ostateczności dosłownie ochłodzi moje ciało 😉

Country Boy
Country Boy
13 lat temu

podczas filmu lubię pić coca cole albo piwo

Weronka669
Weronka669
13 lat temu

Hmmm jeśli to jest seans z moją drugą połówką to pijemy czerwone wino…
Jeżeli wieczór filmowy ze znajomymi to piwo
a Jeżeli zwyczajny wieczór to gorąca herbata z cytryną…-

Ivanotta
Ivanotta
13 lat temu

Jeśli chodzi o zimowe wieczory to polecam bardzo szalony miks który swoim smakiem i bardzo aromatycznym zapachem jest dla mnie niczym boski nektar a chodzi dokładnie o ciepłą czarną herbatkę z cukrem połączona z łyżeczką miodu i paroma kroplami cytryny. Ktoś może powiedzieć że to lekka przesada ale co poradzę jak fantastycznie smakuje a podczas zimowego wieczoru mocno rozgrzewa kończyny 🙂

Przemyslaw91
Przemyslaw91
13 lat temu

Wszystko zależy o jakim seansie mowa i w jakim towarzystwie.Romantyczną komedię ze swoją wybranką obejrzę tuż po kolacji.Tutaj jak najbardziej jest na miejscu butelka czerwonego wytrawnego wina.W towarzystwie kumpla oglądając coś z dreszczykiem emocji i masą akcji chętnie napiłbym się dobrego,regionalnego piwa lub własnoręcznie zrobionego.Podczas oglądania jakiegoś dramatu w połączeniu z kiepskim humorem dobra whisky z lodem jest tym czego bym pragnął.Horror lub film w scenerii zimy- Tutaj: tylko grzaniec firmy Kamis w połączeniu z mocnym piwem/winem.Przy komedii nie eksperymentowałem.Chyba najlepiej coś bezalkoholowego żeby nie zakrztusić się od śmiechu

Simona38
Simona38
13 lat temu

Henryka
Może to zabrzmi jak lizusostwo lecz ja naprawdę kocham „czaj”.
W ciągu dnia pijam różne „trunki” kawę, kakao, czekoladę, mleko, jogurt, koktajl i wino nawet
lecz wieczór kojarzy mi się z herbatą od najmłodszych lat. Moja babcia zawsze mawiała „wypij herbatkę, byś dobrze spała”, miała na myśli korzystny wpływ herbaty na trawienie.
Ale przecież herbata także pobudza, orzeźwia,  usuwa uczucie zmęczenia, aktywizuje do myślenia.
Aby więc seans „nie poszedł w las”, herbatka musi umilać oglądania czas. A jeśli jest to wieczór zimowy to do herbaty dodajmy  kieliszek rumu albo też soku, dobre ciasteczko postawmy z boku.  W takiej ciepłej, słodkiej atmosferze oglądanie przyjemne, jak wędkowanie, gdy ryba bierze.
I powtórzę raz jeszcze swą miłość do czaju, że  najlepszy w świecie trunek, czaj czaj, czaj – do filmu i na poczęstunek – czaj, czaj, czaj.
A gdy to jest Yerba mate to już uczta nie herbata!

Anjak4
Anjak4
13 lat temu

Najbardziej to ja lubię pić wino odpowiem nie kłamiąc z wesołą miną ;D , oglądam przy tym komedie romantyczne oraz dramaty bardzo liczne czasem ciężkie filmy psychologiczne, dziś buszuję po internecie, a co mi towarzyszy? Pewnie zgadniecie 😉 Kieliszek kryształowy, a w nim wino Pe Tinto kolor ma rubinowy. Lecz Yerbkę chętnie zgarnę, bo z mym zdrowiem coraz marniej 😉

Piotr Wilgowicz
13 lat temu

Ostatnio zauważyłem,  że na filmach siedząc na kanapie najbardziej odpowiada mi picie – kiedyś było to oczywiście piwo, a teraz… MIĘTA. i to taka z własnego ogródka. pod koniec lata zerwałem troszkę z pozostałego rozsiewu po mojej babci, ususzyłem i teraz popijam. ale niestety zbliżam się do dna w tym słoju gdzie ów susz się znajduje. no a poza tym właściwości zdrowotne :). Yerba mate? ostatnio wyczytałem w sklepie Pana WC, że pierwszą Yerba mate raczyli go Indianie z Amazonii i była w smaku tragiczna-teraz popija wykwintne mieszanki – no i handluje nimi. prócz tego upłynnia kosmetyki z dodatkiem Yerba mate.
A ja polecam mięte z własnego chowu 🙂

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

70
0
Would love your thoughts, please comment.x