Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Batman: Rok Pierwszy – Mroczny Rycerz oczami komisarza Gordona

B

Trzeba to powiedzieć na głos – Frank Miller ma szczęście do dobrych ekranizacji komiksów, do których powstania przykładał rękę. Niegdyś po obejrzeniu sławetnych, niemal kultowych już „300” dowiedziałem się, iż część scen została przeniesiona kadr w kadr z obrazkowej historii. Sprawdziłem z ciekawości, była to prawda. Teraz, gdy wielkimi krokami nadchodziła premiera animowanej ekranizacji komiksu „Batman: Year One”, przygotowałem się zawczasu i z komiksem zapoznałem. Ponownie mamy do czynienia z adaptacją niesamowicie wierną. A przy tym, co się rzadko zdarza, na swój sposób piękną.

Na wstępie zaznaczę jedną kwestię – mówiąc o scenariuszu, równie dobrze mogę się wypowiadać o filmie, jak i o wspomnianym komiksie Franka Millera, na jedno wyjdzie. Jako się rzekło, animacja jest naprawdę wierną adaptacją obrazkowego oryginału i niemalże całość została odwzorowana dokładnie kadr po kadrze.

Historia „Batman: Year One” została skonstruowana w zaskakująco ciekawy, dla mnie, sposób. W teorii jest to historia znana wszystkim już bardzo dobrze, nawet jeśli ktoś nigdy nie miał styczności z komiksami. Nieszczęśliwy żywot Bruce’a Wayne’a, który w wieku dziecięcym był świadkiem tragicznej śmierci rodziców, jest już de facto częścią popkultury. Właśnie dlatego spodobało mi się podejście do tej opowieści z innej perspektywy. Perspektywy Jima Gordona, który właśnie został przeniesiony do departamentu policji w Gotham, gdzie zaczyna swoją pracę u podstaw, jako niemal szeregowy gliniarz. Paradoksalnie, przez taki zabieg w filmie jest zaskakująco mało Batmana, gdyż to właśnie Gordon zdominował scenariusz. Dla mnie, to historia „Batmana z odznaką”. Człowieka, który w oficjalny sposób chciał zmienić sytuację najpierw w skorumpowanej policji, a później w całym Gotham.

Tu się pojawia pewien problem w ocenie najnowszego „Batmana”. Mi się bardzo spodobało takie podejście do historii, ponieważ dobrze ją znam i zmiana perspektywy jest dla mnie wielką zaletą. Nie wiem jednak, co na to powiedzą inni fani Mrocznego Rycerza, którzy przez większość czasu, woleliby widzieć jednak jego, a nie kogoś z obsady pomocniczej.

W zakresie wizualnym podoba mi się nie tylko ta wierność komiksowi, która zresztą nie dla wszystkich musi być jakkolwiek istotna. Styl graficzny jest zdecydowanie najbardziej mroczny ze wszystkich animacji o Batmanie, jakie się kiedykolwiek pokazały. Nie chodzi zresztą o samą konwencję kolorystyczną, ale również o treść. Nie znajdziecie tu karykaturalnych superprzeciwników. Nie, tu rządzą skorumpowani gliniarze i mafia. Bruce Wayne też nie jest nadczłowiekiem. Jest rewelacyjnie wyszkolony i ma pieniądze oraz wiedzę niezbędną do nocnych eskapad w obcisłych rajtuzach, ale – tak jak wszyscy – krwawi po zbyt szybkim i bliskim kontakcie z ołowiem.

Jedyne zastrzeżenia mam do niektórych animacji. Ogólny poziom jest bardzo wysoki, choreografie walki mogą się podobać dzięki swojej dynamice, ale niektóre skoki czy akrobacje robią wrażenie lekko pokraczne. Albo zabrakło pieniędzy, albo ktoś nie miał czasu czy chęci na wykonanie ostatecznego szlifu.

Film nabył ze swojego komiksowego oryginału jedną cechę, która zdecydowanie nie podeszła pod mój gust. Otóż, całość trwa jedynie godzinę z minutami, przez co fabuła stała się niezwykle skondensowana. Może nawet nazbyt skondensowana. Niektóre sceny, zawierające wcale niemało treści, potrafią trwać raptem parę sekund, przy czym scenarzyści potrafią zaserwować po kilka takich kadrów pod rząd. Wolałbym, żeby tempo zostało trochę spowolnione, tak by całość przy tej samej treści miała ze dwadzieścia minut więcej. Sęk w tym, że w tym zakresie było można być albo wiernym komiksowemu oryginałowi, albo postawić na własną fantazję. Twórcy zdecydowali się na tę pierwszą opcję.

W ogólnym rozrachunku „Batman: Year One” mimo pewnych uwag jest dla mnie naprawdę dobrą, solidną animacją. Film kupił mnie swoją mroczną konwencją i skupieniem się na postaci Jima Gordona.

Zachęcam również do obejrzenia mojej videorecenzji filmu „Batman: Rok Pierwszy”. Za materiał do recenzji dziękuję firmie Galapagos.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

0
Would love your thoughts, please comment.x