Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Wallace i Gromit: Klątwa królika – Powrót po latach

W

„Pamiętam dobrze ideał swój…” – tymi słowami zaczyna się sławny utwór Dżemu, „Wehikuł Czasu”, w którym Ryszard Ridel wspomina minione lata. Czasami także odpływam myślami do tego, co już nigdy nie wróci – na ogół są to czasy dzieciństwa, które jakiś czas temu się skończyło. Przypominają mi się wtedy bajki, które uwielbiałem oglądać – lastelinkowe animacje. Pamiętam takie nieśmiertelne hity, jak czescy „Sąsiedzi”  czy bardzo znane dzieła Nicka Parka, które nawet były kiedyś wyświetlane w polskich kinach. Gdy dowiedziałem się, że brytyjski spec od filmów poklatkowych znów wrócił do pracy, to mimowolnie zakręciła mi się łezka w oku.

„Wallace i Gromit: Klątwa Królika” jest kontynuacją przygód tytułowej pary bohaterów, których mieliśmy już okazję poznać na seansie „Golenia Owiec” czy „Wściekłych Gaci”. W swoim życiu zajmowali się wieloma rzeczami: byli na księżycu w poszukiwaniu sera, ścigali pingwina w mechanicznych spodniach oraz… golili owce. Teraz przyszedł czas na zmianę zawodu – ich nowa firma, Szkodni-kuritas – zajmuje się ochroną ogródków warzywnych. Nie są to jednak zwykłe zielniki – to miejsce dorastania przyszłych mistrzów miasta w corocznych zawodach na największe warzywo! Niekiedy wyrośnięta cukinia zastępuje hodowcy całą rodzinę – nic więc dziwnego, że mieszkańcy chcą chronić swoje skarby, wynajmując prawdziwych zawodowców. Jak się okazuje, tuż przed samym festiwalem ich pomoc będzie bardzo przydatna, gdyż działki zostały zaatakowane przez ogromnego wielbiciela marchewek… Królikołaka!

Do jego schwytania, Wallace i Gromit mają cały arsenał bondowskich gadżetów. Jest tu miejsce na domowej roboty maszynę do prania mózgu oraz miejski system zawiadamiania o wtargnięciu do szklarni. Nie zabrakło również najnowszego modelu Trabanta, wyposażonego w wyrzutnię lassa i pluszową atrapę królikołaka. Widać, że Nick Park nie wypadł z roli i jego poczucie humoru jest nie mniej absurdalne niż kiedyś. Cieszę się, że mimo całego postępu w technice kręcenia filmów, są rzeczy które się nie zmieniają.

Taka właśnie jest prawda – postęp został uczyniony i to ogromny! Gdy oglądałem „Podróż na Księżyc”, nakręconą ponad dekadę temu, widziałem wiele niedoskonałości w poruszaniu się postaci czy w ich szczegółowości. Oczywiście nie wpływało to na przyjemność z oglądania, ale jednak było zauważalne. Po obejrzeniu „Klątwy Królika” byłem zszokowany tym, co da się zrobić z plasteliny. Wszyscy bohaterowie, byli tak pieczołowicie dopracowani, że myślałem, iż mnie oczy zwodzą. Do tego dochodzi tak niesamowicie płynna animacja! Zdaję sobie sprawę, że duża w tym zasługa komputerów – bez ich ingerencji nie uzyskano by tak dynamicznego tła. Niemniej jednak – jestem pełen podziwu dla techników za to, że zachowali starego ducha i niepowtarzalność plastelinkowych animacji.

Wydaje mi się, że twórcy mieli wiele zabawy tworząc ten film. Najbardziej spodobało mi się to, jak podeszli do nastroju opowieści. Przy całej wesołości bohaterów, zbudowali atmosferę grozy, która z nią kontrastowała. Duża jest w tym zasługa muzyki Juliana Notta, który przygotował ścieżkę godną najlepszego dreszczowca. Mocna muzyka fortepianowa przywodziła na myśli pierwsze ekranizację „Draculi” czy historie z wilkołakami.

„Wallace i Gromit: Klątwa Królika” wyróżnia się jeszcze jedną rzeczą na tle animowanych konkurentów. Jest to prawdziwy film dla dzieci! Ostatnie lata przyzwyczaiły nas do tego, że coraz większa część „bajek” zaczyna być kierowana do dorosłych, a nie do ich pociech. Nick Park przełamał tę tendencję i nakręcił film, którym może cieszyć się każdy maluch. Co wydaje się niesamowite – starsi widzowie, w tym skazani na takie seanse rodzice, też nie będą się nudzili. Po pokazie nie widziałem ani jednej niezadowolonej miny na twarzy któregoś z widzów. Może jednak stare ideały czasem wracają?

24.10.2005

Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Vincent Venoir
12 lat temu

Błyskotliwe pytanie nie na temat: a Neverhood to Pan zna?

KoZa
Reply to  Vincent Venoir
12 lat temu

A pierdyliard sal w „korytarzu historii” Pan przeszedł?

Vincent Venoir
Reply to  KoZa
12 lat temu

Paaanie, ja nie tylko wróciłem z tą dyskietką ale przeczytałem po drodze całą historię królestwa.

KoZa
Reply to  Vincent Venoir
12 lat temu

Poziom respektu uderzył w sufit. Nigdy nie udało mi się przeczytać całości.

DD
DD
12 lat temu

Pamiętam tą animację! Doskonała porcja brytyjskiego humoru i sera!

KoZa
Reply to  DD
12 lat temu

A widziałeś pozostałe, starsze części? :] Golenie owiec etc.?

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

6
0
Would love your thoughts, please comment.x