Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Transporter 2 – Akcja w najlepszym wydaniu

T

Filmy akcji dzielę zasadniczo na dwie kategorie. Do pierwszej zaliczam produkcje, których wszystkie dobre sceny są zawarte w zwiastunie. Na ogół są to pozycje bardzo słabe, przyciągające ludzi do kina jedynie za pomocą sprawnego marketingu. Druga grupa, ostatnimi czasy coraz mniej liczna, jest złożona z filmów, których trailery dają nam tylko nikłe pojęcie o tym, jaka przyjemność nas czeka podczas seansu. Muszę przyznać, że do obejrzenia „Transportera 2” zachęciła mnie wyłącznie jego reklama, pokazująca bardzo dynamiczne pościgi i walki wręcz. Z pierwszą częścią nie miałem wcześniej styczności, ale mimo wszystko postanowiłem zaryzykować. Przed seansem zastanawiałem się, do której kategorii będę mógł go zakwalifikować. Jak się okazało, miałem szczęście – do drugiej!

Żeby połapać się w fabule, nie trzeba być świeżo po projekcji „jedynki”. Co więcej, znajomość jej treści w ogóle nie jest konieczna, by mieć przyjemność z oglądania kontynuacji. Bardzo szybko można się domyślić, kim jest główny bohater – Frank Martin. Zajmuje się transportowaniem rozmaitych ładunków (niekoniecznie legalnych) na zlecenie tych, którzy dużo płacą. Nie chce wiedzieć, co dokładnie ma w bagażniku i nie interesuje go tożsamość płacącego – ważne jest tylko, by należność została uregulowana na czas. Tym razem Frank dostał jednak dość nietypową, jak na swoje warunki, robotę – oddając koledze przysługę, przez miesiąc zajmował się wożeniem do szkoły Jacka Billingsa – syna jednego z ważnych polityków. Wszystko poszłoby gładko, gdyby nie to, że chłopca porwał fanatyczny rosyjski najemnik, który został wynajęty w celu usunięcia ze sceny antynarkotykowej pana Billingsa.

Oczywiście cała ta fabularna otoczka jest tylko pretekstem do wszczęcia zamieszek na wielką skalę. Choć przyznam szczerze, że, jak na tego typu film akcji, to i tak nie jest źle, gdyż główny wątek wciąga, a to się nieczęsto zdarza.. Nie zmienia to jednak faktu, że walka jest tutaj najważniejsza. Ta natomiast jest pierwszej wody! Już druga scena, w której Frank w bardzo finezyjny sposób pozbywa się czterech oprychów, przekonała mnie, że nie będę się nudził. Później, przez niemalże półtorej godziny, twórcy tylko utwierdzali mnie w tym przekonaniu. Pościgi były boskie, ilość złomu należyta, samochody policyjne dachowały z zadowalającą częstotliwością. Do tego dochodzą bardzo dobre efekty specjalne oraz energetyczna muzyka, jeszcze bardziej podnosząca poziom adrenaliny. W skrócie – „Transporter 2” ma w sobie nawet więcej, niż oczekiwałem.

Miłym akcentem były iście bondowskie gadżety oraz wóz, którego sam James mógłby pozazdrościć. Frank Martin szusował po mieście sportowym Audi, z zestawem pancernych szyb, tytanową karoserią, lakierem odpornym na pociski artyleryjskie oraz wbudowanym taranem, sprytnie ukrytym pod przednim zderzakiem. Oczywiście samochód był w pełni skomputeryzowany, a w podręcznych schowkach miał umieszczony niezbędnik najemnika: pięć stalowych komórek marki Nokia oraz arsenał całej I Polskiej Dywizji Pancernej.

Nie dość, że zadziwili mnie twórcy (w tym również Luc Besson, będący autorem scenariusza), to na dodatek miłą niespodziankę sprawili mi aktorzy. Jason Statham [aktualnie mój ulubiony kiepski aktor – przyp. KoZa] wykreował postać naprawdę sympatyczną. Do tego miał coś, co cenię u wszystkich ulicznych wojowników – styl! Zawsze w garniturze, świeży i pachnący, stawiał czoło przeciwnościom losu. Był do tego na tyle przewidujący, że w bagażniku miał podręczną garderobę – jak już mówiłem, Bond przegrywa z nim w przedbiegach!

Jeśli macie ochotę na kawał dobrego kina akcji, to dobrze trafiliście. „Transporter 2” jest świetnym przedstawicielem tego gatunku, a finezyjne walki z użyciem węża gaśniczego mogą co niektórym zapaść w pamięć. Jeżeli kiedyś powstanie trzecia część przygód Franka Martina, to możecie być pewni, że na seansie kinowym pojawię się nie tylko z obowiązku, ale również z prawdziwą przyjemnością!

11.11.2005

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Tomek Omelan
13 lat temu

Po raz pierwszy nie zgadzam się z Twoją oceną filmu :).
Transporter to dla mnie taka perełka wśród filmów „kopanych”. Ma odpowiednią dawkę akcji i humoru, ciekawego bohatera, odpowiednią muzykę i miłą dla oka scenerię (+ walory kobiece :). Wszystko dobrze podane i wyważone. 
Właśnie tego zabrakło mi w drugiej części. Jedynka jest po prostu świetnie wyważona, tymczasem dwójka ma wszystkiego więcej i dłużej, co zapewne miało poprawić wrażenia, ale w rzeczywistości cały klimat gdzieś ulatuje na rzecz jakiejś kiczowatej papki. „Transporter 2” to dla mnie idealny przykład powiedzenia, że „więcej wcale nie znaczy lepiej”.
Co innego trzecia część… 😉

KoZa
Reply to  Tomek Omelan
13 lat temu

Jako że jestem już dawno po seansie pierwszej części (zastanawia mnie, jak w 2005 roku mogłem jeszcze nie znać Stathama), mogę teraz, z perspektywy czasu napisać, że  to lepszy film od kontynuacji. Ale! Kontynuację i tak uważam za dobrą, a motyw z zapasowymi komórkami i garniturami do dziś mnie bawi. :]
Co do trzeciej części, to nie jestem pewien po tej wypowiedzi – podobała Ci się? Czy właśnie nie podobała? Mi osobiście kompletnie się nie podobała i bardzo byłem nią zawiedziony.

Anonimowo
Anonimowo
Reply to  KoZa
13 lat temu

Szczerze mówiąc już sporo czasu minęło odkąd oglądałem trzecią część (a był to mój jedyny seans tego filmu), więc mam nieco zwietrzałą opinię, ale pamiętam, że mi się podobał. Odniosłem wrażenie, że twórcy próbowali zbliżyć się nieco klimatem do pierwowzoru, a to jak najbardziej mi odpowiadało, bo dwójka srogo mnie rozczarowała.

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

3
0
Would love your thoughts, please comment.x