Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Zaplątani – zaskakująco dobra animacja od Disneya

Z

Mam wrażenie, że animacje dzielą się na dwie kategorie. Pierwsze to te, które mają być dobre. Drugie to te, które mają wyciągnąć kasę z widzów w okresie ogórkowym, kiedy wszyscy czekają na te pierwsze. I tak z jednej strony mamy „Odlot” czy kolejne części „Shreka”, a z drugiej strony lądują „Potwory kontra obcy” czy „Klopsiki i inne zjawiska pogodowe”. Oczywiście, na tych mniej kreatywnych też można się dobrze bawić, ale mimo wszystko brakuje im iskry geniuszu. Przynajmniej w mojej opinii. Do czego zmierzam? Do tego, że spodziewałem się, iż „Zaplątani” będą należeli do „drugiej kategorii”. A nie należą.

Fabuła jest dosyć standardowa. Ba, to mało powiedziane – ten scenariusz zdążył pomieścić całą masę obowiązkowych klisz. Mamy księżniczkę w wieży (Julia Kamińska), złą macochę (Danuta Stenka), porwaną księżniczkę, wyjętego spod prawa przystojniaka (Maciej Stuhr) i spisek na skalę całego królestwa. Jak słyszycie o księżniczce w wieży, to od razu myślicie „to se jeszcze poczeka”? Spokojnie, nie jest tak źle, to nie jest typowa Piękność w Opałach. Roszpunka została uwięziona w wieży w sposób iście szatański, gdyż owa cela na patyku jest w jej mniemaniu… prawdziwym domem. A jak twierdzi mama, z domu lepiej nie wychodzić, ponieważ można trafić na bardzo wielu, bardzo złych ludzi. Oczywiście, jak każda nastolatka (i nastolatek), Roszpunka musi się zbuntować i przekonać samodzielnie, jak to właściwie jest za tymi bezpiecznymi murami.

Historia jest prosta, ale dobrze poprowadzona i ma swoje momenty – czasem, jak na animację Disneya przystało, potrafi złapać za serce. Przed sztampowością „Zaplątani” zostali uratowani przez ciekawe postacie – a szczególnie przez jedną. Konia. Takiego zwykłego. Nie jest to gadający koń. Nie jest to również koń, który (o zgrozo) śpiewa. To po prostu koń. Ale tak animowany i wpleciony w takie sytuacje, że po prostu nie potrafiłem się nie śmiać. To trochę tak, jakby heroiczna wersja Wiewióra z „Epoki lodowcowej” dostała rolę drugoplanową zamiast epizodycznej. Twórcy przygotowali też całą galerę ciekawych elementów kryminogennych, które niestety nie dostały tak dużo czasu ekranowego, jakbym chciał. Chwilami miałem wrażenie, że projektanci mieli więcej pomysłów niż byli w stanie zmieścić w jednym filmie.

Jeśli jakość animacji ma dla Was kluczowe znaczenie, śpieszę z informację, że… jest przeciętnie. Właśnie między innymi ze względu na jakość oprawy wizualnej, miałem wrażenie, że „Zaplątani” będą należeli do owej pośledniej kategorii numer dwa. Nie ma tu ani niesamowitych detali (jak w „Shrek Forever”), ani ciekawej konwencji (jak w „Ratatuju”). To po prostu solidna, rzemieślnicza robota.

Mam też małe ostrzeżenie dla osób, które – tak jak i ja – mają uczulenie na Piosenki, których Spokojnie Mogło Nie Być. Otóż… Są. I naprawdę spokojnie mogło ich nie być.
Mimo że „Zaplątani” bardzo mi się podobali, ciągle się zastanawiam, czy na pewno możemy tu mówić o animacji, w którą Disney włożył masę czasu i kasy, czy może jednak to, w zakresie koncepcyjnym, tylko zapchajdziura. Skąd takie wątpliwości? Do pracy nad oryginalnym dubbingiem nie został zaproszony ani jeden znany aktor. Nawet mimo faktu, że jedna z postaci była łudząco podobna do Johna Cleese’a, sam John Cleese nie miał z tym stanem rzeczy najwyraźniej nic wspólnego. Oczywiście, jest to rozważanie czysto akademickie. Liczy się efekt, a ten uważam za naprawdę zadowalający. Niezależnie od animacyjnych preferencji, „Zaplątani” powinni Wam przypaść do gustu.

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Oceansoul
14 lat temu

Ach, kolejny film, na który się wybieram, wybieram i dotrzeć nie mogę. No, ale prędzej czy później na pewno obejrzę, żadnej animacji nie odpuszczę.
Przyznam, że też mnie dziwi ten brak znanych nazwisk, zwłaszcza że to jubileuszowa produkcja Disneya, 50. z kolei pełnometrażowy film, który wszedł na ekrany kin. A robili go rzekomo sześć lat kosztem 260 milionów dolarów (co wg Wiki daje mu drugie miejsce na liście najdroższych produkcji, więc już w ogóle pełen lans), więc jeszcze bardziej nie rozumiem tego, że nie jest wizualnie dopieszczona do ostatniego szczegółu. Skoro więc ani nie na nazwiska, ani nie na animację – to na co przepuszczono te grube miliony? 😀
I tak się jeszcze zastanawiam… Jakie to są „Piosenki, których Spokojnie Mogło Nie Być”? ^^ Najlepiej na przykładzie, gdzie jeszcze się pojawiły. Bo ja generalnie lubię, jak śpiewają w filmach Disneya, ba, nie wyobrażam sobie dajmy na to Małej Syrenki, Króla Lwa, Pięknej i Bestii czy nawet Księżniczki i Żaby bez piosenek, i tak się zastanawiam, czy zalicza mnie to już do tych lubiących PkSMNB, czy też tam są akceptowalne.
PS „w” wieży! ^^ No, chyba że tę nieszczęsną Roszpunkę na dachu uwiązali. 😀
PSS Coś mi się rozpisało strasznie, ale może jakoś to przełkniesz. ^^

Oceansoul
14 lat temu

No fakt, Mulan II nie miała porywających piosenek. Ale drugie części chyba dość często cierpią na syndrom 'zróbmy kontynuacje, bo ludzie lubią to, co już znają’ i nikt się przy nich jakoś bardzo nie stara.
Hmm, z takim całkowicie nieskładnym bełkotem muzycznym to spotkałam się chyba tylko w „Rogatym Ranczu”. Które na dodatek było Disneya i nie było drugą częścią, więc nie wiem, jak mogło im się przytrafić. A te inne produkcje mniej znanych twórców musiały mnie na szczęście ominąć albo wyparłam je ze swojej pamięci.

Oceansoul
14 lat temu

Filmu nie widziałam, a teraz już wiem, że chyba nigdy tego nie zrobię. 😀 Ten rapujący pies będzie mi się śnił po nocach… I to, jak wiosłowali, również.

Lin00
Lin00
13 lat temu

Mam nadzieje, że nie płacą Ci za recenzje, bo ta jest wyjątkowo paskudna.  Już w pierwszym akapicie widać, że  nie bardzo wiesz, które animacje są dobre, a które złe – „dalsze części Shreka”, jako filmy lepsze? Czyżbyśmy żyli w innym wymiarze, czy jak? Niestety o formach animacji też żadnych konkretów… A Piosenki, Których Mogło By Nie Być, to Piosenki, Które Są Lepsze, Niż Twórczość 80% Polskich Wykonawców.  „Zaplątani” jako 50ta animacja disney’a jest fantastyczna i godna polecenia, dla małych i dużych. 

KoZa
Reply to  Lin00
13 lat temu


Mam nadzieje, że nie płacą Ci za recenzje, bo ta jest wyjątkowo paskudna.”
Powiedz, co kieruje takimi osobami, jak Ty? „Nie podoba mi się, więc na pewno sprzedany tekst”? „Ten film jest przecież zły, a jemu się podoba, więc na pewno się sprzedał”? Proszę, wytłumacz, czasem mnie to zastanawia, a teraz może mam wreszcie okazję się dowiedzieć. 
„Już w pierwszym akapicie widać, że  nie bardzo wiesz, które animacje są dobre, a które złe”
Oczywiście, że nie wiem. Przy ocenie filmów kieruję się akurat gustem, a nie wiedzą. Wiedzą można uzupełnić recenzję o ciekawe smaczki (jeśli jest taka sens czy potrzeba). Widzisz, to się nazywa gust – ludzie często się nim dzielą, ale nie wszyscy czują potrzebę narzucania swojego innym. ;] Rozumiem natomiast, że dla Ciebie wyznacznikiem jest jakiś XIX-wieczny traktat „Tako Dobre jako i Złe Animacyje”, który na rok 2012 przewidział nie tylko koniec świata, ale też „Kota w butach”? 
„A Piosenki, Których Mogło By Nie Być, to Piosenki, Które Są Lepsze, Niż Twórczość 80% Polskich Wykonawców.”
Podpowiem – niektórym opiniom nie zaszkodzi, jeśli ktoś doda do nich „według mnie”. Dla Ciebie te piosenki są lepsze od 80% twórczości polskich wykonawców? Dla kogoś być nie muszą. To znaczy, że się nie zna? Nie – to znaczy, że ma inny gust. 
„”Zaplątani” jako 50ta animacja disney’a jest fantastyczna i godna polecenia, dla małych i dużych.”
O, popatrz, widzę, że ostatecznie napisałaś to samo… co ja. ;-]

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

7
0
Would love your thoughts, please comment.x