Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Dla niej wszystko – właśnie tyle dał z siebie Russell Crowe

D

Russell Crowe zajmuje w moim osobistym rankingu aktorów bardzo specyficzną pozycję. Z jednej strony nie lubię go w ten najbardziej ludzki ze sposobów – po prostu nie wzbudza mojej sympatii. Z drugiej zaś strony, podziwiam go jako aktora i jestem fanem jego talentu. Poza tym, gdy odejdzie już stara gwardia na czele ze Stallonem, poza Crowem nie zostanie wielu prawdziwych mężczyzn w Hollywood. Oczywiście, to aktorzy zupełnie różni gatunkowo, ale postawności, charakteru i błysku szaleństwa w oku nie sposób im odmówić. Zaś „Dla niej wszystko” to kolejny dowód na to, że Crowe jest po prostu geniuszem.

Lara Brennan (Elizabeth Banks), żona Johna (Russell Crowe) zostaje oskarżona o morderstwo, aresztowana i osadzona w żeńskim więzieniu. Mężczyzna nie potrafi pogodzić się z myślą – czy choćby nawet najlżejszą wątpliwością – że jego ukochana mogłaby być winna i postanawia zrobić wszystko, co w jego mocy, by wyciągnąć ją z zakładu karnego. Nic więcej o fabule nie musicie wiedzieć (ba, przed pójściem do kina wręcz nie powinniście więcej wiedzieć!). Dodam tylko, że nie jest to w żadnym wypadku „kryminał sądowy” (na przykład w stylu „Zaklinacza deszczu”), ale i przez zdecydowaną większość czasu nie jest to film akcji (dajmy na to: a la „Ścigany”). To dramat prostego człowieka, nauczyciela z college’u, który staje przed niespodziewanymi wyzwaniami, mogącymi – czy wręcz: muszącymi – nie tylko przetestować całe jego jestestwo, ale również zdefiniować je na nowo.

Jak już napisałem, Russell Crowe to geniusz. W przeważającej części filmu nie były potrzebne żadne dialogi czy – na szczęście – monologi, gdyż ten człowiek po prostu potrafi zagrać wszystko, każdą emocję. Samym wyrazem twarzy potrafi dokładnie zakomunikować widzowi, jakie myśli nim targają. Nie ma tu sytuacji znanych na przykład z „Księgi ocalenia”, w której to Denzel Washington nie raz i nie dwa odwracał się w kierunku kamery i doniosłym tonem informował widza, jakie to katusze właśnie przeżywa jego dusza. Oczywiście, to nie tylko zasługa samego Crowe’a, ale również świetnie napisanego przez Paula Haggisa scenariusza, który mocno odstaje od wielu współczesnych przedstawicieli amerykańskiego kina, robiących z widza idiotę. Warto dodać, że Paul Haggis wziął na swoje barki również zadanie wyreżyserowania „Dla niej wszystko”.

Muszę tu też zaznaczyć, że na szczęście autorzy filmu uniknęli pewnego rodzaju polaryzacji. Nie jest tak, że Russell jest silny, szybki, zwinny i inteligenty, a policja i służby specjalne to banda osób myślą nieskalanych. Chwała twórcom za to! Świetnie zarysowane sylwetki postaci zostały podkreślone genialnie dobranymi aktorami – poza Crowem i Banks, zagrali tu między innymi epizodycznie Liam Neeson, Brian Dennehy czy RZA.

Jeśli macie ochotę na kawał inteligentnego, błyskotliwego kina, „Dla niej wszystko” powinno w pełni zaspokoić Wasze potrzeby. Mamy tu i akcję, i dramat, i elementy filmu psychologicznego. Starałem się za bardzo nie powtarzać, ale na zakończenie pozwolę sobie jeszcze raz napisać – aktorstwo w tej produkcji jest po prostu genialne. I choćby dlatego warto się przejść do kina.

Subscribe
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Garwild
Garwild
14 lat temu

Po takiej zachęcie, na pewno obejrzę.
BTW, pięknie napisany tekst.;)

Patrycja
Patrycja
14 lat temu

Byłam wczoraj w kinie. Film jest dobry, choć nie rewelacyjny, ale jest swietnie zagrany-arowno postać grana przez Russela jak i postać jego żony i ojca. Trzyma w lekkim napieciu i gra na emocjach. Film jest wart polecenia.

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

3
0
Would love your thoughts, please comment.x