Wczoraj miała premierę jedna z najbardziej wyczekiwanych gier tego roku. Tak jak zwykle nie interesują mnie nowe tytuły i nigdy nie śpieszy mi się z ich zakupem, tak w przypadku Black Ops nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu wbiję się na jeden z dedykowanych serwerów i pozwiedzam nowe mapy dla wielu graczy. W Call of Duty zakochałem się wraz z premierą pierwszego Modern Warfare i, tak jak nigdy nie grałem w sieciowe shootery, tak ta seria pochłonęła mnie na naprawdę wiele godzin. Nic więc dziwnego, że oczekiwania były wysokie. Żal jedynie, że póki co… są zupełnie niespełnione.
Od razu zaznaczam – poniższy tekst nie jest recenzją! Ba, ciężko wręcz byłoby mi zrecenzować grę, która… nie działa. Gdybym miał wystawiać ocenę na podstawie aktualnego stanu rozrywki i rozgrywki, oscylowałaby ona w okolicach dołu skali. Czemu?
Nie ma co ukrywać, że seria Call of Duty od dawna nastawiona jest przede wszystkim na tryb multi. Owszem, warto też odnotować, że takie na przykład Modern Warfare wsławiło się również rewelacyjną kampanią dla jednego gracza. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie wieloosobowe opcje rozgrywki przykuwały graczy na kolejne setki godzin do ekranu, dawno po poznaniu całej fabuły. Black Ops ma zaś jeszcze więcej trybów rozgrywki, nowy system zdobywania broni, możliwość zmiany wyglądu postaci, grę o wirtualną walutę i… można byłoby wymieniać jeszcze długo. Sęk w tym, że nic nie działa tak, jak powinno.
Na chwilę obecną gra ma bardzo duże problemy z gospodarką zasobami – przeciąża procka, nie wykorzystując wystarczająco ani RAM-u, ani karty graficznej. Po części wina leży po stronie Steama – z którą to platformą nowe CoD jest nierozerwalnie powiązane – po części, ponoć, w optymalizacji gry. Mówimy tu o tytule, który jeszcze rok temu pięknie działał na archaicznych konfiguracjach sprzętowych, a dziś robi łaskę, że w ogóle się odpala, zaś zaciachy zaczynają się już… w menu. Co więcej, to nie jest problem jedynie osób ze starszymi blaszakami do dyspozycji. Skarżą się również ci, których czterordzeniowe procesory mogłyby zaprowadzić prom kosmiczny na Marsa i z powrotem. Zaś gdy komuś uda się nawet zmusić grę do płynnego działania, gwoździe do trumny zaczyna wbijać system gry sieciowej, generujący całą masę lagów. Na niektórych serwerach ma się non-stop efekt matrixowego bullet-time’u, na innych z kolei pokaz slajdów.
Testowałem grę na dwóch konfiguracjach i na jednej udało mi się ją zmusić do nawet-nawet sensownego działania. Niestety, efekt nie jest na tyle dobry, by było można mówić o jakkolwiek precyzyjnej grze. A o przyjemnej grze nie ma co nawet myśleć.
Pomyślałem, że skoro multi na razie odpada, przetestuję single’a i przejdę go sobie w wieczór czy dwa. Jak się okazało, pomijając fakt, że gra lubi się zawiesić, ma jeszcze jeden problem. Kasuje zapisy. Kampanię zaczynałem już cztery razy od początku i, szczerze mówiąc, na piąty raz nie mam ochoty. Co ciekawe, tryb dla jednego gracza również ma problemy właśnie przez Steama, który nie radzi sobie z synchronizacją danych (wyłączenie tej platformy umożliwia płynną grę, ale najprawdopodobniej i tak doprowadzi do straty zapisanych stanów gry).
Oczywiście, zaczęło się już Wielkie Usprawiedliwianie. Jedni mówią, że tak musi być, ponieważ to premiera dużej gry, jest wielki tłok w sieci, kilka milionów osób chce zagrać etc. Pamiętam jednak premierę MW2 i o ile w sieci faktycznie na początku były problemy (ale nie aż takie!), o tyle przynajmniej mogłem spokojnie pograć w tryb dla jednego gracza, bez zmartwienia, że zaraz zacznie się zawieszać, haczyć i kasować save’y. Kolejnym kontrargumentem jest StarCraft II – grałem w dniu premiery i nie miałem najmniejszych uwag. Tu wolę jednak zaznaczyć, że ponoć nie wszyscy mieli takie szczęście – może ja miałem go po prostu tamtego dnia w nadmiarze.
Czy można jednak w ogóle tak usprawiedliwiać Black Opsa? Na chwilę obecną, żaden z trybów nie jest w pełni grywalny! I nie piszę tego na podstawie jedynie własnych doświadczeń – cały Internet kipi informacjami na ten temat. Niektórzy mają problemy, na które sam nigdy nie trafiłem: na przykład nie mogą grać w tryb Zombie ze znajomymi. Od początku było wiadomo, że nowe Call of Duty będzie cieszyło się wręcz abstrakcyjną popularnością. Zamiast więc odpalać tryb „Jakoś Będzie”, Treyarch i Steam powinny zakasać rękawy i przygotować się jak należy. Żeby chociaż ów nieszczęsny tryb single działał, żeby gra co i rusz nie traciła połowy zapisanych danych (zdarza się też tracenie punktów doświadczenia w multi)…
Przypuszczam, że ostatecznie obie firmy wszystko poprawią i będzie OK. Nie zmieni to jednak faktu, że premiera była zupełnie nieudana i zawiodła wielu graczy. Odwiedziłem dziś również stronę Treyarch i Steama – z ciekawości, czy ktoś w ogóle raczył wydać jakieś oświadczenie. Nie, nie raczył. Na niektórych forach przewijają się cytaty z – rzekomo – oficjalnych wypowiedzi twórców, ale na jednej ze stron nic podobnego się jeszcze nie pojawiło. A szkoda, chociaż tyle się nam należy.
PS: Jeśli zajrzycie na portal GameRankings, przekonacie się, że są już recenzje Black Opsa, zaś ocena oscyluje w okolicach… 92%. Podziwiam, że ktoś chciał podpisać się nazwiskiem pod taką recenzję, w sytuacji, gdy cały Internet wie, że produkt na chwilę obecną tak naprawdę nie działa. I jak tu wierzyć prasie? ;]