Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Lumines II – Niby te same cegły, a jednak… inne

L

Nie mam pojęcia, co dokładnie zrobili twórcy Lumines – studio Q Entertainment – ze swoją grą, że ze średnio ciekawej i raczej nudnej, według mnie, gry logicznej stworzyli coś, co przykuło mnie na długie godziny do konsolki. Zmiany są bardzo dyskretne, ale… To jest dokładnie to, czego brakowało pierwszej odsłonie tej tetrisopodobnej hybrydy. Wiem, wiem – sądząc po innych recenzjach w necie, powinno być dokładnie na odwrót, gdyż Lumines II przyjęto dużo chłodniej od jej poprzedniczki. Ale cóż ja na to poradzę?

Jest tak… estetycznie

Grafikę miałem okazję wychwalać już przy okazji pierwszej odsłony Lumines. Dopiero teraz jednak – po zetknięciu z dwójeczką – uświadomiłem sobie, o ile lepiej dało się zaprojektować oprawę. Główna różnica tkwi w tym, że nasze oczy nie są już atakowane feerią barw i wybuchów. Prawie wszystko – wliczając w to menu i tła plansz – jest teraz znacznie bardziej stonowane i w efekcie nie męczy wzroku. Naprawdę – wszystkie elementy graficzne tej odsłony są po prostu śliczne! Nie wyobrażam sobie, co twórcy mogliby jeszcze zmienić, by gra logiczna prezentowała się lepiej.

To samo tyczy się dźwięku, który w jedynce musiałem wyłączyć, gdyż za bardzo męczył i przeszkadzał w szybkim przetwarzaniu danych. Q Entertainment postawiło wreszcie na muzykę, przywodzącą na myśl chilloutowy acid jazz – gwarantuję Wam, że to jest dokładnie to, czego umysł potrzebuje za podkład do myślenia. Poza tym, wszystkie komunikaty są wygłaszane przez arcy-przyjemny i pasujący do całości damski głos.

I ponownie – cegiełka do cegiełki

Teoretycznie, założenia gry kompletnie nie uległy zmianie. Nadal mamy tworzyć jednokolorowe prostokąty w celu ich unicestwienia. Nadal też mam tylko jeden klocek bonusowy, pomagający w szybszym czyszczeniu planszy. A jednak… coś zostało zmienione, tylko nie potrafię sprecyzować co. Może to kwestia tego, że teraz zmiany w dynamice między kolejnymi „skórkami” są większe niż poprzednio, co odpowiednio urozmaica rozgrywkę? A może już sama oprawa audio-wizualna – wydatnie wspomagająca myślenie i przyjemność płynącą z zabawy – się do tego przyczyniła? Ciężko stwierdzić, ale tak naprawdę liczy się tylko to, że grywalność stała się wręcz astronomiczna!

Względem poprzedniczki dodano dwa urozmaicenia w zakresie trybów gry. Po pierwsze, jednoosobowy Challenge został podzielny teraz na trzy klasy trudności. Szczerze mówiąc, nie potrafię stwierdzić, czym się one od siebie różnią, jeśli chodzi o wymagania stawiane mózgownicy, ale jakby nie patrzeć – są to trzy oddzielne zestawy skinów. W ten sposób otrzymujemy więcej skórek do odblokowania – niby mało, a cieszy.

Drugą zupełną nowością jest tryb misji, polegający na wykonaniu określonych czynności (np. wyczyszczeniu całego ekranu), mieszcząc się przy okazji w czasie. Pomysł świetny, ale niestety nie wykorzystany do końca, gdyż takich zadań czeka na gracza raptem 15. Do tego dochodzi też 40 puzzli, które znamy z jedynki. Dla przypomnienia – polegają one na układaniu z cegiełek tego samego koloru jakiegoś wzoru (np. łódki). Łącznie daje to 55 zagadek logicznych, ale – wbrew pozorom – jest to naprawdę mało. Mi starczyły one raptem na niecałą godzinę grania. Szkoda, że twórcy się ciut bardziej nie wysilili, dodając przynajmniej drugie tyle.

Zmiany przeszedł również tryb walki „1 on 1” z komputerem – teraz jest znacznie szybszy, bardziej dynamiczny i w efekcie sporo trudniejszy. Niektóre pojedynki naprawdę wymagały ode mnie ogromnego skupienia, co poczytuję za zaletę.

Dodatkową motywacją do gry okazały się również… statystyki! Gdy człowiek zobaczy, że dopiero odblokował – na przykład – 10% dostępnych „skórek”, to natychmiastowo odpala któryś z trybów, żeby wynik ten doszlifować. A żeby pobić wszystkie rekordy punktowe i zaliczyć 100% Lumines II, to… nawet nie potrafię powiedzieć, ile godzin by to zajęło. Jedno jest jednak pewne – dużo.

Stage cleared!

Nie ma sensu więcej się rozpisywać o Lumines II, bo co i tak można byłoby jeszcze dodać? Pochwaliłem, skarciłem, wytłumaczyłem, z czym się to je. Gry logiczne mają to do siebie, że wyłożenie zasad zajmuje dziesięć sekund, a wypracowanie należytego skilla może się ciągnąć tygodniami. Jest to gra, która dobitnie udowadnia, że diabeł tkwi w szczegółach. Q Entertainment zgotowało mi naprawdę miłą niespodziankę, tworząc grę, do której najwyraźniej będę wracał jeszcze przez długi czas.

2008-01-21. Tekst napisany na zlecenie portalu Gaminator.tv.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

0
Would love your thoughts, please comment.x