Od Pure chciałem tylko kilku rzeczy – szaleńczej jazdy bez trzymanki, karkołomnych akrobacji, rozwałki i bezpardonowej walki na torze. Jazda bez trzymanki? Jest. Akrobacje? Są. Rozwałka? Tu już biednie. Walka na torze? Sorry, Winnetou, nie tędy droga…
Tyłem, bokiem i do góry nogami
Pure jest odpowiedzią na pytanie, jak wyglądałaby jazda na quadach, gdyby część praw fizyki nigdy nie powstała. Wszystkie typy wyścigów składają się w dużej mierze z gigantycznych odległości pokonywanych bez kontaktu z glebą. Oczywiście, trzeba jakoś spożytkować czas podczas tak długich lotów, dlatego też każdy kierowca dla zabicia czasu robi piruety i inne salta, sporadycznie tylko wracając na siodło. Cel jest prosty – być lepszym od pozostałych 15 narwańców i konsekwentnie piąć się ku czołówce listy The Best of The Best of The Best.
Swoimi umiejętnościami będziemy mogli się wykazywać w trakcie kilkudziesięciu wyścigów, rozgrywających się w rozmaitych miejscówkach świata – mamy tu dżungle, lasy, pustynie, tereny stepowe i kilka innych możliwości. Gdzie nie spojrzymy, wszędzie bez problemu wypatrzymy większe i mniejsze skocznie, które pozwolą nam na wykonywanie serii morderczych ewolucji. W zamian za kombinacje akrobacji jesteśmy nagradzani dopalaczem, który pozwala nam zyskać przewagę nad rywalami. Żeby trochę utrudnić sprawę, twórcy wpadli na ciekawy pomysł – dostęp do wyżej punktowanych tricków jest możliwy tylko wtedy, gdy nazbieramy odpowiednio dużo nitro. Czasem trzeba się zastanowić, czy wolimy od razu włączyć „wygrzew” i zostawić wszystkich w tyle, czy też może najpierw pobawimy się w potrójne salta. Na tym kończy się filozofia rozgrywki, a zaczyna praktyka. A trzeba Wam wiedzieć, że owa praktyka nie jest aż tak powalająco rewelacyjna, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.
Owszem, system akrobacji został naprawdę solidnie wykonany, dzięki czemu dostaliśmy do dyspozycji około 20 różnych ewolucji. Ich wykonywanie też należy do czynności naprawdę przyjemnych i – co nie mniej ważne – intuicyjnych. W grze z komputerem brakuje jednak pewnego bardzo ważnego elementu. Rywalizacji. Pure nie został obdarzony nazbyt wyśrubowanym poziomem trudności, przez co wyprzedzenie 15 zupełnie wypranych z charakteru pionków nie stanowi problemu. Zaś zwykła jazda bez osób trzecich na horyzoncie może stać się lekko monotonna, gdy ma się już za sobą kilkanaście wyścigów i pierwszy zachwyt. Do tego, na trasie nie ma praktycznie żadnych elementów, które moglibyśmy zdemolować w ramach urozmaicenia.
Co się zaś tyczy walki na torze, tu też zabrakło werwy. Nawet, gdy się z kimś czasem zewrzemy, nie trwa to dłużej niż kilka sekund, ani też nie wpływa realnie na przebieg wyścigu. Wpakowanie oponenta na drzewo ani nie uszkodzi jego ATV, gdyż te są niezniszczalne, ani też nie da nam szczególnej satysfakcji. Twórcy próbowali nadać postaciom w grze jakiś indywidualny charakter, ale skończyło się tylko na tym, że na początku możemy wybrać spośród kilku różnych twarzy. Aż ciśnie mi się na usta porównanie z FlatOut: Ultimate Carnage, w którym to właśnie tytule wszyscy kierowcy byli obdarzeni osobowością i było to wyraźnie czuć na torze. W Pure ten element jest zupełnie pozbawiony wyrazu.
W kontekście walki na zakrętach trzeba też wspomnieć o kulejącym systemie fizyki. Niejednokrotnie miałem uczucie, że zderzam się z kartonowymi pudłami i sam jednym takim jadę. Quady się od siebie odbijają i nawet przy większych prędkościach raczej nieszczególnie sobie nawzajem szkodzą. Gra nie radzi sobie również zbyt dobrze w sytuacjach, gdy lądujemy na dwóch bocznych kołach po skoku. ATV zaczyna czasem szaleć w dosyć nieszablonowy sposób, co potrafi zirytować. Co gorsza, gdy wypadniemy za trasę, nie możemy na nią samodzielnie wrócić, lecz od razu spadamy z siodła. Szkoda, wytyczanie własnych ścieżek podczas wyścigu naprawdę wyszłoby grywalności na zdrowie.
Tam, gdzie wzrok nie sięga
Grafika zwala z nóg. Naprawdę. Dawno nie widziałem tak oszałamiająco pięknej i dobrze zaprojektowanej gry wyścigowej! Bajeczne krajobrazy, rodem z wymarzonych wakacji, dopracowane modele pojazdów i brawurowo stworzone animacje po prostu wgniatają w fotel. Gdy pierwszy raz ujrzałem trasę z lotu ptaka – a przy naprawdę długich skokach nie jest to nic niecodziennego w Pure – niemalże wypuściłem pada z rąk. Nie traficie tu na żadne wrażenie wyłaniania się obiektów zza niewidzialnej kurtyny! Niektóre miejscówki są tak śliczne, że aż z radością oglądało mi się po skończonej grze screeny, których „trochę” napstrykałem. Do tego, muszę przyznać Pure znak jakości za optymalizację. Testowałem go na niemal dwuletnim sprzęcie, a i tak przy pełnych detalach płynność nie spadała poniżej 40 klatek na sekundę. Przy takiej jakości grafiki jest to wynik naprawdę godzien podziwu. Tak naprawdę, mogę się w tym zakresie przyczepić jedynie do wspomnianego wcześniej braku zniszczeń. Gdyby twórcy dodali jeszcze jakieś rajdy przez szklarnie czy sypiące się zewsząd fragmenty zdemolowanych ogrodzeń, grafice przyznałbym najwyższą notę.
Nie gorzej ma się sprawa z oprawą audio. O ile wszelkie odgłosy ATV są po prostu dobre i nie można im niczego zarzucić, o tyle soundtrack wybija się ponad przeciętną. Świetny dobór rockowych kawałków – w tym m.in. z repertuaru Wolfmother – potrafi podnieść ciśnienie i zagrzać do jeszcze bardziej szaleńczej jazdy.
Bez ikry, lecz szaleńczo
Tak, mimo absolutnie luźnego podejścia do tematyki zdrowia kierowcy, w Pure zabrakło tego „czegoś”, co niektórzy – słusznie zresztą – nazywają „jajem”. Ani do single’a ani do multi nie za bardzo ma się ochotę wracać po odblokowaniu wszystkich tras. Nie pomogły przyjemne bajery w postaci budowy własnych pojazdów, zaś do trybu jazdy dowolnej nawet nie chce się zaglądać. O dziwo, ostatecznie zabrakło czystej frajdy płynącej z jazdy, która potrafiłaby przyciągnąć do gry, nawet gdy ma się ją rozpracowaną już w 100%.
Oczywiście, ten brak ikry jest wrażeniem dosyć ulotnym i ciężkim do sprecyzowania, przez co jest też nad wyraz subiektywny. Jeśli ktoś się nagrał wcześniej w gry pokroju FlatOuta, który prezentuje podobny, oderwany od rzeczywistości styl rozgrywki, przy Pure raczej nie padnie z zachwytu. Z drugiej strony, gra od Disney’a jest chyba pierwszym naprawdę dobrym tytułem na PC z quadami w roli głównej, zaś cudna grafika i akrobacje przyciągną pewnie niejednego gracza. W tabelce poniżej widnieje „7/10”, lecz w rzeczywistości Pure dostaje ode mnie mocne siedem z plusem.
2008-10-27. Tekst napisany na zlecenie portalu Gaminator.tv.