Po ukończeniu God of War II, czułem wielki niedosyt, nieugaszone pragnienie dalszego niszczenia jednego mitu greckiego za drugim. Tak jak między jedynką a dwójką Boga Wojny zrobiłem sobie ze dwa miesiące przerwy, tak teraz czułem, że od razu mam ochotę na więcej. Szczęśliwie, miałem pod ręką zestaw remasterowanych dwóch gier, które pierwotnie ukazały się na PSP. Płytę wrzuciłem do czytnika i… niewiele później obydwie gry też mogłem już odhaczyć na liście ukończonych. Ze względu na tempo, z jakim się przez nie przebiłem, postanowiłem z tego zrobić jeden materiał.
Jednak nie jest to jedyny powód, dla którego pomyślałem, że w tym wypadku nie ma co rozdrabniać się na dwa teksty. Szczerze mówiąc, określenie „mniejsze” idealnie pasuje do tych gier pod każdym względem. Raz, że zostały one zrobione na PSP, czyli konsoli kieszonkowej. Dwa, że ich rozmach jest kompletnie nieporównywalny z tym, czego dokonało studio Santa Monica na stacjonarnych konsolach Sony (tak, w tym wypadku za projekt był odpowiedzialny inny developer, Ready at Dawn). Trzy, że… Chains of Olympus ukończyłem w 4 godziny (słownie: cztery!). Z Ghost of Sparta było już znacznie lepiej i miałem przy nim zabawy jakoś na 6-7 pełnych obrotów wskazówki minutowej po cyferblacie zegara. Gdybym w dniu premiery kupił którąś z tych gier, to chyba ze smutku od razu przeszedłbym je po trzy razy, żeby jakoś przed samym sobą uzasadnić nietrafiony zakup.
Fabularnie sytuacja wygląda następując: Łańcuchy opowiadają historię sprzed pierwszej części God of War, zaś Duch umiejscowiony jest chronologicznie między jedynką a dwójką. W Chains of Olympus przyjdzie Kratosowi walczyć z Persefoną i… szczerze mówiąc, to wszystko, co w zakresie scenariusza zapadło mi w pamięci, mimo że grę dopiero co ukończyłem. Ponownie, Ghost of Sparta wypada tu znacznie lepiej i ciekawiej. W tym wypadku wraz z Kratosem wyruszymy w podróż w poszukiwaniu zaginionego przed laty brata, który – jak się okazuje – jednak żyje i ma się (niezbyt) dobrze. Po drodze ubijemy Erynie, skopiemy odwłok Tanatosowi i będzie naprawdę bardzo, bardzo niemili dla Midasa.
W zakresie mechaniki obydwie grają mają wspólne podejście do tematu magii i broni. Każda z odsłon oferuje jeden nowy typ oręża, z którego i tak nie korzystałem, gdyż kocham podstawową broń Kratosa. Do tego dochodziły po trzy nowe czary, mniej lub bardziej przypominające to, co mieliśmy w pierwszych dwóch odsłonach na stacjonarnej konsoli. Podobnie ma się sprawa ze stosunkiem walki do skakania, który zdecydowanie bardziej przypomina najstarszego Boga Wojny i, według mnie, jest idealny. Wszystkie starcia sprawiały mi wielką przyjemność, zaś samo skakanie i rozwiązywanie zagadek było może trochę zbyt łatwe, ale nadal miłe i satysfakcjonujące.
To, co mnie najbardziej boli, to ów wspomniany wcześniej brak rozmachu, odczuwalny w szczególności w przypadku Chains of Olympus. Cała gra jest po prostu mało wyrazista i nie robi nic, by zapaść graczowi w pamięci. Lokacje są małe, w ogóle nie przytłaczające konceptami, detalami czy wykonaniem. Wszystko jest takie… zwykłe. Co nie znaczy, że złe, ponieważ w ogólnym rozrachunku tytuł ten trzyma bardzo dobry poziom. Po prostu źle to wygląda na tle reszty odsłon serii. Nie pierwszy też raz napisze, iż sprawę ratuje Ghost of Sparta, który może nie osiąga poziomu pierwszego God of War, ale oferuje mimo wszystko kilka zapadających w pamięci sytuacji. Nie robi też wrażenia gry wykastrowanej na potrzeby przenośnej konsolki.
Mimo faktu, że odsłony Boga Wojny, które pierwotnie ukazały się na PSP, nie powalają tak jak ich pełnowymiarowi poprzednicy, to jest to czas bardzo przyjemnie spędzony. Nie zgadzam się z opinią, że Chains of Olympus i Ghost of Sparta można – czy wręcz: powinno się – odpuścić. Nie są to tytuły doskonałe, ale nadal są bardzo dobre, zaś część współczesnych platformowych slasherów nadal zjadają bez najmniejszej zadyszki. Na ich korzyść też gra fakt, że aktualnie są dostępne w cenie około 60 zł za obydwa tytuły razem. Zakładając, że po każdej z gier po prostu się przebiegniecie, bez kończenia wszystkich dodatkowych wyzwań, i tak będziecie mieli razem między 10 a 14 godzin świetnej rozrywki. Jak dla mnie – taki układ jest zdecydowanie do zaakceptowania. Ba, jest po prostu dobry.
Po drodze ubijemy Erynie, skopiemy odwłok Tanatosowi i będzie naprawdę bardzo, bardzo niemili dla Midasa.
Będziemy:)
Sceny z Midasem są wyborne. :]
Niestety nie grałem w żadną część. Jestem PC-towcem, ale wrogiem konsol nie jestem. Mam nadzieję, że kiedyś przejdę wszystkie exclusivy na konsole. A że tematem artykułu jest God of War wrzucam link do programu, w którym kowal z ogromnym stażem wykuwa broń z gier i filmów. I tematem dzisiejszego odcinka jest właśnie God of War i Blades of Chaos Kratosa:
http://www.youtube.com/watch?v=OpfTl08cp8I
Och, polecam exclusive’y z konsol, często niesamowite gry. Przy czym aktualnie bardziej się kalkuluje wg mnie jednak PS. Z Xboxa jest kilka tytułów, które naprawdę warto znać i które kocham (Dead Rising, całe Gears of War, Shadow Complex, Crackdown), ale jednak na PS3 jest tego ilościowo po prostu więcej.
A ten filmik znam – niesamowite! Chodzi mi ostatnio po głowie taka seria wpisów, w których bym trochę szerzej przybliżał niektóre niezwykłe rzeczy (jak How It Should Have Ended, Honest Trailers, Nostalgia Critic czy właśnie Man At Arms).
Nie wiem czy to prawda, ale kiedyś przebąkiwało się o dodatkowym skinie postaci z Kratosem – kobietą, zwanym „God of Whore”. Chyba nawet tego szkice koncepcyjne są
Nie chodzi Ci przypadkiem o to? http://www.gameranx.com/features/id/6190/article/dirty-crossovers-videogame-porn-covers-nsfw/#p10 A jeśli nie znasz tego zestawu okładek, to polecam – zawsze płaczę ze śmiechu, kiedy to przeglądam. ;]
Nie, chodziło mi o konkretny concept art do wywalonego pomysłu…
O to:
http://community.us.playstation.com/t5/image/serverpage/image-id/105953iD0FC3AB8AD96BE0B/image-size/original?v=mpbl-1&px=-1
Ooo, ciekawe! Dzięki za link. O tym nie miałem pojęcia.
Wczoraj czytałem komiks, dosyć ciekawy muszę przyznać 😉
Co nie, że zaskakująco dobry? Dobrze oddaje klimat gry. :]
Wszystko cacy, tylko kreska trochę mnie drażniła, czasami nie było wiadomo co jest pokazane
Zgadzam się, taki problem się czasem pojawiał. Ale całokształt oprawy wizualnej zdecydowanie mi podchodził, zaś na tle innych growych komiksów to prawdziwa perełka. :-]
W sumie z growych to jedynie czytałem Mass Effect, Castlevania i Silent Hill i w porównaniu do GoW do startu nie mają, jedynie Silent Hill trzyma poziom
O, Castlevanii i SH nie czytałem, dzięki za podsunięcie. ;]
Silent Hill ma trochu tych komiksów, czytałem tylko Czernią Malowane i Wśród Potępionych.
ps. Z ostatnich moich odkryć polecam ci I, Vampire z DC. Bardzo mnie wciągnął (Chociaż pod koniec strasznie go zepsuli, widać że chcieli jak najszybciej zakończyć serię) , zeszytów jest 19, ale trzeba też przeczytać 3 z Justice League Dark w pewnym momencie.
I, Vampire to jest jedna z tych serii, które ostatecznie zawiesili?
I dzięki za cynk. :-] Z New52 ostatnio dobrałem się też do Green Lanter, będę chciał przeczytać. I może też Green Arrow łyknę. :-]
Chyba ją zawiesili, jak nie skończyli z nią.
Green Lantern mi nie podchodzi, za bardzo pojechali z desingiem kosmitów.
A Green Arrow? Może kiedyś 😉
I,Vampire -> chyba ją kulturalnie jednak dokończyli przed zamknięciem. :]
Green Lantern -> w sensie, że ciasteczkowe potwory?
W sensie że zielony pac man 😉