Gears of War jest, pod kątem fabularnym, bardzo specyficzną serią. Z jednej strony, w szczególności w pierwszej odsłonie, scenariusza praktycznie nie było, zaś każdy z bohaterów miał rolę godną Arnolda w Terminatorze – skupiał się głównie na wykrzykiwaniu śmiertelnych gróźb i uważał, żeby przez cały czas trwania kampanii nie wypowiedzieć więcej niż sto słów. A jednak ta historia miała urok, zresztą tak jak i Terminator. Co więcej, w drugiej części pięknie rozwinęła skrzydła, a w trzeciej epicko (choć nie do końca satysfakcjonująco, jak dla mnie) zapięła fabularną klamrę.
(więcej…)Gears of War 3 – O grze inaczej, czyli porozmawiajmy o fabule
Mimo że sprzedałem Xboxa 360, pozostały pewne gry, które miałem nadzieję jeszcze kiedyś mieć okazję przejść. Najważniejszym z takich tytułów było zdecydowanie „Gears of War 3”. W jedynce się zakochałem, w dwójkę grałem z miłą chęcią, a biorąc pod uwagę tendencję do ciekawego poszerzania fabuły w kolejnych odsłonach, liczyłem, że trójka wyrwie mnie z butów. I wyrwała prawie tak dobrze, jak się tego spodziewałem.
Zanim przejdziemy do dania głównego, zaznaczę, iż będzie to dosyć specyficzna recenzja gry. Czemu? Ponieważ skupimy się głównie na fabule. Ponownie: czemu? Ponieważ formuła rozgrywki się nie zmieniła. A co się dzieje, jeśli kiedyś owa formuła była idealna i się zmienia? Tak jest, nadal pozostaje idealna. (więcej…)
Gears of War – Gears of Gameplay!
Z Gears of War miałem się okazję zetknąć jeszcze wtedy, gdy były exlusivem, przeznaczonym dla konsol Microsoftu. Dało się w nie grać – o dziwo – nie posiadając większego doświadczenia w konsolowych strzelankach. Przyznam, że był to dla mnie szok – oczywiście, daleko było nadal do wygody kombinacji rasowego PeCetowca, czyli myszki i klawiatury, ale… mimo wszystko była to kolosalna ewolucja w stosunku do tego, z czym dotąd miałem styczność. Kolejną kwestią było to, że grafika nawet mnie wcisnęła w fotel, mimo że widoki z Obliviona ustawionego na maxa były dla moich oczu chlebem powszednim. A jednak – grafikom ponownie udało się mnie zaskoczyć… Nie dziwicie się chyba więc, że na GoW-a w wersji PC czekałem. Może bez wypieków na twarzy, ale jednak czekałem. Nurtowało mnie od początku kilka kwestii: czy moja maszyna sprosta takiemu wyzwaniu? Czy będzie jeszcze bardziej grywalne niż na konsoli? Oczekiwanie umilałem sobie jakże napawającymi dumą informacjami, że za część map do wersji PeCetowej będzie odpowiedzialny polski zespół People Can Fly. (więcej…)