Autorem tekstu jest OsaX Nymloth.
Wyobraź sobie przyszłość, wcale nie tak odległą, w której całe Twoje życie jest kontrolowane przez nieomylny system komputerowy. On decyduje o tym, jaką ścieżkę kariery obierzesz, na podstawie jego wytycznych dzieje się wszystko w Twoim życiu. Osoby psychicznie niezrównoważone są izolowane, a potencjalni przestępcy łapani w momencie, w którym w ogóle pomyślą o czynie niezgodnym z prawem. W ten sposób społeczeństwo ma osiągnąć maksymalny poziom zadowolenia i bezpieczeństwa, poprzez nieustanną kontrolę potężnego Systemu Sibyl. Czujniki, sensory, drony – wszystko jest oczami systemu, który na bieżąco kontroluje stan każdego obywatela Japonii. Japonii ponownie odizolowanej od reszty świata, samowystarczalnej dzięki swojej technologii i nowemu systemowi społecznemu.
W takim świecie nie ma miejsca na wiele ludzkich udruchów, na wątpliwości – wymuszona szczęśliwość wydaje się dobrym terminem na określenie tego, co dzieje się z życiem przeciętnego obywatela. Taką właśnie rzeczywistością wita nas „Psycho-Pass”, jedno z tych anime, które pozwala na zastanawianie się nad niektórymi kwestiami nawet długo po zakończeniu seansu. Czy można osiągnąć prawdziwe szczęście w społeczeństwie kontrolowanym przez system komputerowy? Co z ludźmi niekompatybilnymi z normami wyznaczonymi przez bezduszne maszyny? Czy tak rzeczywiście wyglądać będzie ewolucja systemów sprawowania władzy?
Przyznam szczerze, że przez pierwsze kilka odcinków podchodziłem do „Psycho-Pass” z pewnymi obawami. Mierziło mnie kilka dziwnych zachowań postaci, ich totalne nieobycie poza „programowymi” sytuacjami. Okazało się jednak, że to wszystko było z góry zaplanowane przez scenarzystów, którzy dzięki temu pokazali, w jaki sposób zmieniło się społeczeństwo. Ludzie nie wiedzą nawet, czym jest przestępstwo, nie mają pojęcia jak zareagować nawet kiedy popełniane jest morderstwo tuż przed ich oczyma. Takie pojęcia, jak zabójstwo, nie istnieją w ich umysłach, od lat wierzących w nieomylność systemu Sibyl i ślepo przyjmujących wszelkie wytyczne tegoż. Od dawna nie funkcjonują takie, zdawałoby się podstawowe elementy każdego państwa, jak policja i sądy.
Jednakże nawet w tak kontrolowanym państwie zdarzają się przestępcy. Większość jest natychmiast wyłapywana przez drony i inne zautomatyzowane systemy bezpieczeństwa na podstawie skanów – tytułowych Psycho-Passów. Osoba mająca zamiar popełnić wykroczenie jest namierzana zanim w ogóle wykona pierwszy krok – jej odczyty nastroju oraz korespondujące wskaźniki prawdopodobieństwa popełnienia zbrodni są realizowane niemalże w czasie rzeczywistym przez potężny system Sibyl. Jakiekolwiek odchyły od normy są wystarczające, aby daną osobę skierować na terapię. W przypadku kiedy system uznaje, że jednostka nie jest w stanie wrócić do życia w społeczeństwie, jest ona zsyłana do jednej z placówek, zamknięta i odizolowana. W skrajnych przypadkach do akcji wkracza Public Safety Bureau, którego inspektorzy oraz Enforcerzy posiadają broń znaną jako Dominatory. Te, dzięki wysokim priorytetom, są w stanie natychmiast ocenić stopień zagrożenia każdej osoby i na tej podstawie przejść w tryb paralizatora lub paskudnego „annihilatora”.
Właśnie do PSB trafia młoda Akane Tsunemori, świeżo po skończeniu szkoły i kursów. Naiwna, wierząca w sprawiedliwość i niedoświadczona. Jednak z perfekcyjnymi wynikami testów i odczytami zdolności oraz potencjału otrzymała możliwość, o której mało kto nawet marzy. Mogła wybrać dowolną ścieżkę kariery. Zdecydowana na dołączenie do grona inspektorów, już pierwszego dnia pracy musi mieć styczność z mroczniejszą stroną Tokyo, gdzie zdobyta dotąd wiedza nie ma zastosowania. Zetknąwszy się z dystryktem nieobjętym siecią Sibyl, widząc zbrodnię na własne oczy i zmuszona do użycia Dominatora, Akane przeżywa szok. Na szczęście zarówno dla niej, jak i seansu, szybko jest ona w stanie zebrać się w garść. Co więcej, postać Akane jest jedną z najlepiej ukazanych przemian postaci kobiecej, jakie miałem okazję oglądać. Pomimo swojej początkowej naiwności i braku doświadzenia, wykazuje się ona bystrym umysłem i umiejętnością zachowania trzeźwego myślenia nawet w bardzo trudnych sytuacjach. Im dalej w serię, tym Akane zaskakuje przejmowaniem inicjatywy, rozwijając sie w postać nie tylko ciekawą, ale wręcz intrygującą. I wiarygodną.
Oczywiście, Psycho-Pass nie jest anime tylko o błyskotliwej pani inspektor. Poza nią mamy całkiem mocną obsadę: przełożony Ginoza Nobuchika oraz Enforzerzy, wśród których prym wiedzie były inspektor Kougami Shinya. Zaraz zaraz, jak to: były inspektor? Ano, trzeba o tym wspomniec: z racji tego, że obecne społeczeństwo nijak nie rozumie pojęcia zbrodni, nawet osoby przeszkolone mają problemy z odkrywaniem motywów przestępców. Dlatego system Sibyl wśród osób określonych jako przestępcy (potencjalni, oczywiście) wyszykuje także kandydatów na Enforcerów, zwanych też psami tropiącymi. Często pogardzani, są jednakże niezbędni do prawdłowego funckjonowania Public Safety Bureau dzięki swojemu nieschematycznemu myśleniu i metodom. Są oni w stanie znacznie lepiej odnajdywać ślady, motywy oraz samych przestępców z samej racji bycia na marginesie społeczeństwa. Enforcerzy nie posiadają zbyt wiele wolności – mogą przebywać jedynie w ramach obiektu PSB, a poza budynkiem musi im towarzyszyć inspektor. Mogą także w każdej chwili byc potraktowani Dominatorem, jeśli ich opiekun uzna, że stanowią zagrożenie albo podejmują się działań zbyt odważnych lub szkodliwych dla okolicy. Kougami znalazł się wśród nich przez obcesję na punkcie pewnego śledztwa, gdzie zginął jego były partner. Zamiast tkwić w izolatce, dostał propozycję „założenia obroży”, z której skwapliwie skorzystał, mając nadzieję, że nadarzy się okazja złapania nieznanego sprawcy poprzednich zabójstw.
Oczywiście, okazja się nadarzy, kiedy w mieście zaczynają pojawiać się jeden po drugim mordercy. Początkowo niepowiązane sprawy oczywiście po pewnym czasie zaczynają się łączyć, dając nam okazję poznania jednego z najciekawszych „zbrodniarzy” w anime, którego poczynania śledzi się z prawdziwym zainteresowaniem. „Psycho-Pass” nie stroni od przemocy – ba, osoby o słabych nerwach zapewne kilka razy zamkną oczy, bowiem widok krwi, wnętrzności lub „latających” oczu nie jest tutaj rzadkością. Jednocześnie jednak przemoc nie służy tutaj samemu efekciarstwu, a jedynie ukazaniu: a to cech postaci, jej pożądań, albo jako tło do szczególnie ważnych wydarzeń. Jednocześnie każda z postaci ma naprawdę dobrze zarysowane charaktery, motywacje nimi sterujące, a podejmowane akcje są logiczne. To pewna rzadkość, tym bardziej godna pochwalenia. Nie ma tutaj sytuacji, w której ktoś mówi albo robi coś tylko dlatego, że tak założył scenarzysta – wszystko wynika z czegoś, a prawdziwym mistrzostwem są właśnie postaci Akane oraz głównego antagonisty.
Anime to jest także pełne okazji do przemyśleń. Mnóstwo jest tutaj cytatów rozmaitych autorów oraz filozofii na temat systemów sprawowania władzy, kontroli społeczeństwa, czy też tego, czy ludzie żyjący wedle wytycznych systemu komputerowego w ogóle podejmują jakiekolwiek decyzje, czy są naprawdę ludźmi. Czyż jedną z definicji ludzi nie jest bowiem posiadanie wolnej woli? Psycho-Pass zadaje wiele pytań, jednocześnie nie podając odpowiedzi na tacy i nie dzieląc niczego na dobro i zło. Szczególnie widoczne jest to w kilku momentach, w których fabuła robi mocnego „twista” i nijak nie idzie już ocenić danych sytuacji i charakterów w kategorii „złe/dobre”. Anime nie ucieka także od kilku innych, dorosłych tematów – w tym homoseksualizmu, który jest w zasadzie jedynie zasugerowany wśród kilku głównych postaci.
Podsumowując tę nieco chaotyczną recenzję: Psycho-Pass jest warte obejrzenia. Ciekawa historia, kilka niespodziewanych zwrotów akcji, zaskakująco mocne postaci i przyjemna kreska w połączeniu z dobra muzyką i świetną animacją tworzą serie anime, które trzyma w napięciu, jednocześnie kilkakrotnie uciekając od schematów. Nie jest to anime wybitne, nie stawię na jego cześć ołtarzyka – ale polecić zdecydowanie polecam.
OK, ja się czuję przekonany i biorę ze sobą „Psycho-Pass” na najbliższy urlop. :-]
Zacząłem oglądać i właśnie na tych pierwszych kilku odcinkach właściwie zaprzestałem, jakoś nie mogłem się wciągnąć. Myślę, że teraz spróbuję jeszcze raz, ale najpierw dokończę Daredevila 😀
Poza tym, jeśli chodzi o anime to gorąco polecam Steins;Gate (też SF, ale bardziej współczesne), które zrobiło na mnie niesamowite wrażenie swoją głębią postaci i fabuły.
Tja, pierwsze kilka epków nie zapowiada mnóstwa dobroci, które nadejdzie – warto przez nie przerbnąć ;]
Na ogół jak już coś zacznę oglądać, to udaje mi się skończyć, więc i szansa na docenienie Psycho-Pass jako całości by była. Jedno z nielicznych anime, których nie dokończyłem, to Twelve Kingdoms – jak zrobiłem sobie chwilę przerwy, to po paru dniach nie potrafiłem już dojść, o co chodzi. 😀
Taiho jest rozczarowany Twoją marną postawą 😉
O tym Steins:Gate już parę razy słyszałem – może też dopiszę do listy. :-] To jest bardzo rozbudowana seria? Jakoś tak ją kojarzę z przynajmniej kilkoma różnymi podtytułami, ale jest też wielce prawdopodobne, że coś mi się myli. ;-]
Steins;Gate to jedna seria (póki co i z tego co kojarzę), więc do ogarnięcia w miarę szybko. I tam nieco podobnie, bo zaczyna się dość lekko i humorystycznie, aby potem diametralnie zmienić klimat. Fajna rzecz, dodaj do swojej listy :]
A mylić Ci się może, bo są też chyba mangi, gry i kij wie, co tam jeszcze.
Tak z ciekawości – jak się ma ten dość szeroko zakrojony system kontroli do faktu istnienia stref Tokio, gdzie zbrodnie się dzieją? Jest to sensownie wyjaśnione?
Tutaj do odpowiedzi trzeba wywołać @osaxnymloth:disqus – on pisał, myślę,że będzie potrafił odpowiedzieć. :-]
Korzystając z okazji, witam na mojej stronie. :-]