O ile nie lubię dzielenia na części powieści, które w oryginale zostały wydane w formie jednotomowej, o tyle muszę przyznać, że ów zabieg – skoro już najwyraźniej był konieczny z punktu widzenia polskiego rynku księgarskiego – wyszedł Fabryce Słów całkiem zgrabnie. Pierwsza część „Sopla”, choć nie brakowało w niej przelewu krwi, miała ogólnie dosyć spokojny wydźwięk. Autor zapoznawał nas z głównym bohaterem, jego otoczeniem i wprowadzał powoli w tajniki Przygranicza. Tak się złożyło, że część druga rzuca nas prawie od razu w wir akcji. I to naprawdę intensywnej.
Sopel, zwany też Śliskim, wyrusza na rajd na odległą północ, żeby tam prześledzić ruchy osobników, które z braku lepszego określenia, można chyba po prostu nazwać mutantami. Po wykonaniu zadania ma, rzecz jasna, wrócić do Fortu i zdać raport. Przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja. Nieoficjalnie, Sopel ma wrażenie, że wszyscy chcą go stuknąć. Nie podoba mu się ani skład przydzielonej drużyny, ani zadanie, które robi wrażenie cokolwiek bezsensownego. Co więcej, ma dziwne wrażenie, że zaskakująco dużo osób interesuje się nożem, który nabył kilka tygodni wcześniej zupełnym przypadkiem. (więcej…)