Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryKsiążki

Conan Barbarzyńca: Królowa Czarnego Wybrzeża – Finezji brak

C

Moja przygoda z audiobookami zaczęła się bardzo przyjemnie – od świetnie zrealizowanego słuchowiska z żywymi trupami w roli głównej. Drugie podejście również zapowiadało się obiecująco. „Conan” to dobry materiał na rozrywkowe… cóż, wszystko co rozrywkowe – film, książkę, grę. Więc czemu i nie audiobook? Co prawda szans na jedynego słusznego odtwórcę tej roli – Arnolda – ze zrozumiałych przyczyn nie było, ale i tak byłem zainteresowany. Niestety, w trakcie odsłuchu okazało się, że moje umiarkowanie oczekiwania testosteronowo-relaksacyjne nie zostały do końca spełnione.
Z „Conanem” zawsze miałem jeden problem. Wydawałoby się, że nie jest szczególnie ciekawą postacią – ot, stereotypowy barbarzyńca, jakich pełno w fantastyce. Tyle że to tak, jak powiedzieć o Gimlim, że jest stereotypowym krasnoludem. Jasne, obydwaj ci bohaterowie doskonale w sztancę się wpasowują, gdyż… to oni byli wzorami do późniejszego naśladowania. Dlatego też biorąc się za „Królową Czarnego Wybrzeża” nie spodziewałem się rewolucji i miałem nadzieję na utwór dobrze wpisujący się w barbarzyński kanon. (więcej…)

Wayne: Mściciel z Gotham – Mroczny Rycerz w wydaniu literackim

W

Są pewne typy literatury, za które każdy bierze się na własną odpowiedzialność, wiedząc, że najprawdopodobniej czeka go droga przez intelektualną mękę. Albo, jeśli znajduje ukojenie w dosyć specyficznej odmianie masochizmu, trafi do płynącej absurdem i beletrystycznym szaleństwem krainy „guilty pleasure”. Ja się zaliczam właśnie do tej drugiej grupy. Kilka lat temu poznałem uroki „growych powieści”, które w – często – bardzo nieudolny sposób poszerzały moją wiedzę o światach ulubionych gier. W następnej kolejności przyszły „growe komiksy”, które robiły pi razy drzwi to samo, tylko w postaci, jak się łatwo domyślić, obrazkowej. A teraz, dzięki Tracy’emu Hickmanowi, poznałem coś zupełnie nowego, czyli… „powieść komiksową”. Innymi słowy, „Wayne of Gotham”* to historia Mrocznego Rycerza przedstawiona bez użycia komiksowych paneli czy żadnej innej formy obrazu. (więcej…)

Żywe Trupy, cz. 1 oraz 2 – Słuchowisko z zombie w tle

Ż

Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie spróbowania swoich sił z audiobookami. Nie jest tajemnicą, że wracając do domu tramwajem z pracy człowiek po prostu nie ma siły na cokolwiek. Zawsze staram się zebrać w sobie – pisać i czytać. Ale czasem zużycie materiału bierze nade mną górę i, jak to się ładnie mówi, marzę tylko i wyłącznie o zamknięciu oczu i przycięciu komara. A to skutecznie utrudnia i pisanie, i czytanie, jak się zapewne domyślacie. Słuchanie muzyki, choć absolutnie genialne, nie zawsze zaspokaja zaś moją potrzebę na popkulturalną konsumpcję. Stąd właśnie ten pomysł na audiobooki. Ciągle tylko nie wiedziałem, od czego zacząć… (więcej…)

Dom pod Pękniętym Niebem, Marcin Mortka – Zombie młodzieżowo

D

Czasem się w coś wpakuję. Lecę od słowa do słowa i nagle się okazuje, że wziąłem do recenzji dwie czy trzy powieści młodzieżowe. I wtedy czuję, że stoję przed wyzwaniem. Po pierwsze – obiecałem, więc słowa muszę dotrzymać. Po drugie – choć młody jestem w sumie i ciałem, i duchem, to książki dla, powiedzmy, nastolatków jednak nie za bardzo leżą w kręgu moich zainteresowań. Ja wiem, że to wyznanie musi dziwnie brzmieć w ustach gościa, który pisze o panach w obcisłych, kolorowych trykotach, ale takie są fakty. Efekt jest taki, że pisząc o owych powieściach młodzieżowych trzeba trochę dostosować myślenie – napisanie negatywnej recenzji przychodzi w takich sytuacjach aż nazbyt łatwo i trzeba się opanować. (więcej…)

StarCraft II: Punkt Krytyczny – Tu zaczyna się walka o Serce Roju

S

Zastanawiam się ostatnio, czy to powieści na podstawie gier tudzież do tych gier nawiązujące robią się coraz lepsze, czy to mi się zmienia perspektywa. Pomijam już fakt, że z czysto „fanowskiego” punktu widzenia, powieści takie, jak „Heaven’s Devils” czy „Devil’s Due” były bardzo przyjemne. Ale już takie „Pola Aspho” osadzone w uniwersum Gears of War były, według mnie, po prostu dobre jako powieść, nawet w oderwaniu od gry. I teraz pytanie – czy to Christie Golden pisze coraz lepiej, czy po prostu mi się jej powieści coraz bardziej podobają, ot tak. Ponieważ „StarCraft: Flashpoint” podobał mi się wręcz niesamowicie.

Fabuła startuje dokładnie w tej samej sekundzie, w której urywa się outro w „Wings of Liberty”, czyli pierwszej z trzech części opowieści składającej się na StarCrafta II. Jim Raynor musi ewakuować Sarę Kerrigan z ciągle opanowanej przez Zergów planety Char. Choć Sarah częściowo wróciła do swojej ludzkiej postaci, nadal posiada w sobie geny Zergów, co widać nawet na pierwszy rzut oka. Nic też nie wskazuje na to, by miała szybko wrócić do zdrowia. Po opuszczeniu Char w trybie ekspresowym, Jim i jego załoga stają przed trudnymi pytaniami. Jak bardzo mogą zaufać Valerianowi Mengskowi? I ile są w stanie poświęć, by ratować Sarę Keriigan, osobę, która pod postacią Queen of Blades unicestwiła miliony, jeśli nie miliardy istnień? (więcej…)

Chemia śmierci, Zapisane w kościach i Szepty zmarłych, czyli ponure przygody sądowego antropologa

C

Po „lekkim” przedawkowaniu fantastyki w te wakacje, czułem potrzebę na jakąś twardziej stąpającą po ziemi odskocznię. A że w prezencie ślubnym dostaliśmy z żoną łącznie trzy książki nieznanego nam wcześniej Simona Becketta, postanowiłem zabrać się właśnie za nie. Opis wskazywał na literaturę z gatunku mrocznego kryminału sądowo-medycznego, więc uznałem, że na taką okazję będzie jak znalazł. Do tego światowy bestseller, więc istniało prawdopodobieństwo, że będzie to literatura bardzo lekko przyswajalna, a przy tym i wciągająca. I tak właśnie było.

Postanowiłem zabrać się za wszystkie trzy książki za jednym zamachem, ponieważ tekst piszę po powrocie z wyjazdu, na którym je pochłonąłem. Patrząc z perspektywy czasu, nie ma sensu rozbijać wywodu na trzy części, gdyż kolejne opowieści Simona Becketta nie różnią się od siebie na tyle, by było Was czym zanudzać. Co nie znaczy, że nie różnią się w ogóle – byłby bardzo nieuczciwy wobec autora i wykreowanego przez niego bohatera, doktora Huntera, gdybym coś podobnego stwierdził. (więcej…)

Czarne Sny, Paweł Kornew – Sopel zaczyna gonić własny ogon?

C

Długo zastanawiałem się, czy napisać o „Czarnych snach” dwa teksty – każdy o jednej z wydanych w Polsce części – czy może jednak tym razem zamknąć się w jednym. Jako że książki przeczytałem jedna po drugiej i nie miałem pod ręką laptopa, żeby w między czasie spisać swoje wrażenia, postanowiłem tym razem jednak skomponować jeden materiał. Prawda jest taka, że i tak by mi się pewnie wszystko pokręciło, więc musiałbym robić dobrą minę do złej gry. Wróćmy się do Sopla, który z kolei… tak, tak – wrócił do Przygranicza.

Przyznaję, że wstęp do trzeciego tomu (tudzież piątej części, ta numeracja mnie kiedyś zabije) przygód Śliskiego trochę mnie zawiódł. Liczyłem na jakiś bardziej rozbudowany opis życia naszego dobrego kolegi w Rosji, po brawurowej ucieczce z magicznego „międzyświata”. A tu jak zwykle wszystko potoczyło się bardzo szybko. Dosłownie po 20 stronach Sopel miał już bardzo silną motywację, żeby jednak ponownie przejść przez portal i wrócić do krainy spowitej mrozem. Przy okazji miał też przeprowadzić mały oddział szturmowy na drugą stronę, ale – jak to zwykle w tej serii bywa – nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem. (więcej…)

Potępieni, Chuck Palahniuk – Piekło, którego nie znacie, piekło, którego możecie porządać

P

Prawda jest taka, że moja przygoda z twórczością Chucka Palahniuka zaczęła się bardzo łagodnie – od „Fight Clubu”. I nie, nie łagodnie dlatego, że „Fight Club” jest łagodną książką dla niewinnych panienek. Chodzi o to, że najpierw widziałem film, który mnie wgniótł w fotel. Tym samym, książka nie miała już na to większych szans, z zaskoczenia nici. Inaczej sprawa ma się z „Potępionymi” – tych już nikt nie ekranizował (i nie wyobrażam sobie nawet, jak ktoś mógłby się do tego zabrać), więc nie miałem szans przygotować się na to, co czekało mnie po otworzeniu okładki.

Przez cały czas spędzony z książką siedziałem w głowie trzynastoletniej Madison Spencer, która… właśnie smaży się w piekle. Tak, „Potępieni” nie są o osobach przenośnie potępionych czy nawet potępionych oficjalnie przez kościelnych dostojników. Bohaterka potępionych i wszyscy „współbohaterowie” są potępieni tak bardzo, jak to tylko możliwe. Akurat nasz główny obiekt zainteresowania trafił za piekielne kratki (znów: nie bierzcie tego za żadną metaforę, OK?), ponieważ zmarł z przedawkowania gandzi. Jak się z czasem okazuje, powód do spędzenia reszty wieczności w piekle to całkiem dobry – niektórzy trafiają tu ze znacznie bardziej błahych powodów. (więcej…)

Śliski, cz. II, Paweł Kornew – Na Przygraniczu robi się coraz dziwniej

Ś

Przez pierwsze trzy teksty o książkach z perypetiami Sopla (dla przypomnienia: pierwszy, drugi i trzeci) wspominałem o tym, że ciągle mi mało informacji o samym uniwersum, w którym całość się rozgrywa, czyli o Przygraniczu. Gdy teraz, w drugiej części „Śliskiego” Pawła Kornewa, w końcu się dowiedziałem co i jak, w sumie nie czuję się do końca usatysfakcjonowany. I to z dwóch względów.

W poprzedniej części opowieści wszytko tradycyjnie poszło nie tak, jak powinno. Ostatecznie Soplowi udało się ujść z życiem, ale można powiedzieć, że trafił z deszczu pod rynnę (jeśli ktoś nie czytał poprzednich części, niech w tym miejscu zakończy lekturę tego tekstu, spoiler iceberg ahead). Musiał sprzymierzyć się z dwiema istotami, na których towarzystwo na pewno nie miał ochoty. Jedną jest siła nie z tego świata. Dosłownie. Nazywa siebie Opiekunem i prosi Śliskiego o uratowanie świata. To tak w skrócie, żeby za dużo Wam nie streszczać. Drugą istotą jest… wampirzyca, która została wybrana przez Opiekuna na idealnego kompana dla Sopla na jego drodze do zbawienia i siebie, i wspomnianego świata. (więcej…)

Śliski, cz. I, Paweł Kornew – Powrót do mroźnego Przygranicza

Ś

Sopel jest gościem, którego dosyć ciężko ubić. Przeżył wszystko, co mu zgotowali przeciwnicy w pierwszym tomie powieści Pawła Kornewa, choć… trzeba przyznać, że było blisko. Po jako takim rozwikłaniu tajemnicy noża – nie można powiedzieć, żeby od razu wszystko stało się jasne – obudził się w zaspie śniegu… pół roku później. Co więcej, okazuje się że choć sam zainteresowany nic nie pamięta, kilka osób widziało go to tu, to tam. Amnezja? Czy sobowtór? Pierwsza część „Śliskiego” przynosi wiele pytań i niezbyt dużo odpowiedzi.

Akcja rozwija się w sposób bardziej podobny do tego z części drugiej „Sopla”, niż z części pierwszej. Innymi słowy – aż dziw bierze nie tyle z faktu, że nikt Śliskiego jeszcze nie ubił, co bardziej że sam nie padł gdzieś po drodze ze zmęczenia. Paweł Kornew raczej nie szczęści atrakcji Soplowi. Do tego stopnia, że czasem jest mi go żal, niczym było mi żal Geralta w „Wiedźminie” Andrzeja Sapkowskiego. Czytając opowieści z Przygranicza, nie tylko czuję chłód panujący w okolicy, ale też czasem się skręcam z bólu, gdy po raz kolejny główny bohater dostaje strzałę w kolano, a mimo wszystko nie zamierza kończyć swoich przygód. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze