Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryKomiksy

Carnage – Takiego Spider-Mana chce się czytać

C

Już po raz drugi mam przyjemność czytać i oglądać historię ze Spider-Manem, za której wizualizację odpowiedzialny jest Clayton Crain – jeden z nielicznych artystów komiksowych, dobrze przeze mnie już kojarzonych z imienia i nazwiska. Pierwszy raz miałem z nim styczność przy okazji rewelacyjnej mini-serii „Venom/Carnage”, teraz zaś padło na tytuł z samym „Carnage”. I ze scenariuszem Zeba Wellsa, którego też postaram się już zapamiętać, ponieważ historia wciągnęła mnie do tego stopnia, że straciłem poczucie czasu, a od lektury oderwałem się dopiero po dobrnięciu do końca piątego, ostatniego zeszytu.

Ponownie opowieść skupia się na jednym z symbiontów. Jako się rzekło, ostatnio byli to Venom i Carnage (nawet z niejakim Toxinem na dokładkę), tym razem jest zaś sam Carnage. Choć… nie, dobrze, nie powiem. Sami się przekonacie. Sęk w tym, że czerwony symbiont ponownie sieje chaos i destrukcję na Ziemi, a co więcej – ktoś chce na tym zbić fortunę. Do gry wchodzą jednak Spider-Man i Iron Man, żeby szybko zrobić porządek. Czy im się udaje? Sięgnijcie po komiks, żeby się przekonać – fani superbohaterstwa w dobrym stylu powinni być naprawdę ukontentowani po zakończonej lekturze. (więcej…)

Batman #01-03 – Ten prawdziwy, detektywistyczny

B

Z tego, co zdążyłem już zauważyć, wynika, iż twórcy komiksów często zapominają o tym, kim właściwie jest bohater, którym w danej chwili się zajmują. W przypadku Spider-Mana, scenarzyści często pomijają fakt, iż Peter jest nie tylko ścianołazem, ale też naukowcem, redukując jego postać do atletycznie zbudowanego osiłka. To samo często spotyka Batmana. Niejeden twórca, konstruując swą misterną historię, z uporem maniaka pomijał fakt, iż Bruce jest przede wszystkim detektywem, a nie stałym bywalcem siłowni Pyton. W nowej serii DC „New 52” to właśnie cykl o prostej nazwie „Batman” kładzie największy nacisk na aspekt „holmesowski” opowieści o Człowieku Nietoperzu. (więcej…)

Green Lantern – Wieczny student powraca w zielonym lateksie!

G

Jak dotąd wydawnictwem znanym z promowania tłumnie i hucznie swoich bohaterów znany był głównie Marvel. DC Comics miało przede wszystkim Batmana, który łącznie wystąpił tylko od lat 90-tych w aż sześciu filmach, i Supermana, który po serii sprzed kilku dekad zaliczył długą przerwę i powrócił, w nieszczególnie powalającym stylu, dopiero w 2006 roku. Natomiast w tym roku po raz pierwszy DC wzięło się za zekranizowanie przygód mniej popularnego bohatera, znanego jako Green Lanter, tudzież Zielona Latarnia.

Oczywiście, bardziej dociekliwi widzowie zauważą, że przecież były niedawno jeszcze dwa filmy, które zajmowały się bardziej niszowymi komiksami od DC. Owszem, zgadza – mowa o „Watchmen” oraz o „Jonah Hex”. Dlaczego we wstępie pominąłem te produkcje? Ponieważ o Strażnikach można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że są typowymi bohaterami. Natomiast ekranizację przygód Jonah Hexa ciężko w ogóle nazwać filmem, co zresztą stanowi materiał na oddzielny, cóż, materiał – w szczególności biorąc pod uwagę naprawdę niesamowitą obsadę, którą udało się w tej filmowej masakrze zgromadzić. (więcej…)

Men in Black – Faceci w Czerni; nic dodać, nic ująć

M

Czarny znów jest w modzie. Dzięki „Men in Black”, filmowi Barry’ego Sonnenfelda, ludzie przypomnieli sobie, że nie ma nic bardziej stylowego, niż noszenie garnituru w tym kolorze oraz przeciwsłonecznych okularów (oczywiście, niezależnie od pogody). Czujesz bluesa, bracie? Nie muszę chyba mówić, że taki ubiór najbardziej pasuje do kultowych muzyków i tajnych agentów, zajmujących się problemem migrujących na Ziemię kosmitów, prawda?

To właśnie jest praca J (Will Smith) i K (Tommy Lee Jones) – facetów od brudnej roboty. Gdy jakiś obcy narobi bałaganu, oni organizują ekipę sprzątającą. Gdy trzeba przyjąć nieoczekiwany poród z uwzględnieniem bliskich kontaktów trzeciego stopnia, oni robią za położników. Fakt, J się dopiero uczy – jest nowy w tym interesie. Trzeba jednak przyznać, że został zwerbowany w ostatniej chwili, gdyż teraz szykuje się naprawdę ostra jazda! Pewien duży Robak (Vincent D’Onofrio) ukradł Galaktykę – źródło gigantycznych pokładów energii – i przebywa właśnie na Ziemi. Jeśli agenci się nie pośpieszą, to arquilliański statek wojenny zetrze naszą ojczystą planetę z mapy świata, w ramach działań prewencyjnych. (więcej…)

Batman & Robin #01-03 – Zachwytu nad New52 ciąg dalszy

B

Gdy słyszę albo widzę nazwę „Batman & Robin”, od razu przechodzą mnie dreszcze i czuję się, jakbym przed chwilą wyszedł z sali tortur. Tak, przez film, który niestety kiedyś powstał. Tym bardziej nie myślałem, że wezmę się za czytanie serii w ramach DC Comics New 52 właśnie pod tym tytułem. Co mnie zachęciło? Co zaskakujące, marketingowy opis na stronie DC Comics. I cieszę się, że postanowiłem zaryzykować.
Zdaje się, że na skalę uniwersum Batmana, ta seria jest dosyć oryginalna w swych założeniach (będę wdzięczny, jeśli ktoś mnie wyprowadzi z błędu w razie czego). Otóż, aktualnym Robinem jest Damian, będący synem Bruce’a. Sęk w tym, że Damian ma problemy z przemocą – bardzo lubi jej nadużywać i nie widzi powodu, żeby przestawać. W wieku dziesięciu lat robi wrażenie znudzonego życiem zabójcy, którego już nic nie jest w stanie zaskoczyć i tylko przelewająca się przez palce krew dostarcza jeszcze choć trochę satysfakcji. A przynajmniej dostarczałby, gdyby Batman do tego dopuścił. W tej chwili jedyną barierą tamującą agresję chłopca jest właśnie Mroczny Rycerz. (więcej…)

Detective Comics #01-03 – Batman! Chcę więcej Batmana!

D

Zasadniczo, przez całe życie interesowałem się głównie komiksami Marvela. A prawda jest taka, że poza samym Spider-Manem, poczytałem jeszcze trochę Wolverine’a i zasadniczo na tym kończyła się moja znajomość obrazkowych opowieści. Ale! Wiele się ostatnio zmieniło przez wydawniczą akrobację poczynioną przez DC Comics, czyli twórców Batmana i Supermana. Otóż, wszystkie ich serie wystartowały od nowa. Nie znaczy to, co prawda, iż znów od samego początku prześledzimy losy wszystkich postaci – pewna doza ich historii została zachowana. Pokończone jednak zostały wszelkie ciągnące się wątki fabularne, nie ma niekończących się odwołań do wydań sprzed piętnastu czy dwudziestu pięciu lat… Innymi słowy, można złapać za dowolny komiks z serii New 52 z numerem jeden i po prostu dać się porwać historii. Genialne. (więcej…)

Batman: Under the Red Hood – Wysypuje flamastry z tornistra

B

Wielokrotnie przy okazji pisania o animacjach na podstawie komiksów narzekałem na bardzo prostą kreskę, która na ogół nie różniła się niczym od tej, którą znaliśmy z seriali z czasów dzieciństwa. Cóż, przyszła pora napisać o filmie, który zrywa z tą konwencją. Przy okazji zrywa też czapki z głów. Przed Wami „Batman: Under the Red Hood”.
To pierwsza animacja z Batmanem, o której mogę powiedzieć, że już raczej nie jest dla dzieci. A na pewno nie dla tych najmłodszych. Mamy tu płonących żywcem ludzi, katowanie nastolatka łomem, zaś trup ściele się naprawdę zaskakująco gęsto. Już sam początek opowieści jest mocnym kopnięciem w cojones, gdyż zaczyna się od śmierci drugiego Robina z ręki Jokera. A później jest tylko coraz ostrzej. W główną intrygę zaplątane są trzy stronnictwa. Pierwszym jest niejaki Black Mask, który kontroluje sporą część narkotyków w Gotham. Po drugiej stronie staje Red Hood, nowy chłopak w mieście, który bardzo szybko zgarnia sporą część nielegalnego terytorium i wydaje się przeciwnikiem równym Batmanowi. Oczywiście, naprzeciw wszystkich staje właśnie Mroczny Rycerz, wspierany przez Nightwinga (który był kiedyś pierwszym Robinem). Szczerze mówiąc, kilku z tych postaci nie kojarzyłem, ale na szczęście scenariusz przychodzi w sukurs takim widzom, jak ja, i subtelnie podpowiada, kto jest kim. (więcej…)

Amazing Spider-Man – roczniki 1964, 1965 oraz 1966

A

Trochę czasu minęło, odkąd pierwszy raz pisałem o starych rocznikach Spider-Mana. Od tamtej pory udało mi się pójść z tematem mocno do przodu, dzięki fascynującym wykładom doczytałem w czasie trwania semestru do 120. komiksu „The Amazing Spider-Man”. I przy okazji przeczytałem też kilka tak zwanych „limited series”, jak na przykład „Reign”, „With Great Power…” czy „Venom vs. Carnage”. Teraz przyszła jednak pora, by wrócić do tematu początków Spider-Mana.

W tym artykule postanowiłem omówić do końca pewną epokę w historii komiksów o Człowieku Pająku. Mowa, że tak to ujmę, o epoce wizualnej – do połowy roku 1966 za oprawę graficzną Spider-Mana odpowiadał ciągle jeden i ten sam człowiek, czyli Steve Ditko. Został on zmieniony w sierpniu rzeczonego roku przez Johnny’ego Romitę (w XXI wieku warto dodać, że chodzi o seniora – junior też jest aktualnie bardzo wziętym artystą komiksowym) – ale jego dokonaniami zajmę się w następnym artykule, na razie trzymajmy się pana Ditko. (więcej…)

DC Showcase: Catwoman – Kobieta kot w świetnej formie

D

Wszedłem ostatnio szczęśliwie w posiadanie wydania DVD „Batman Year One” (podziękowania dla Galapagos). Jako że płytka zawiera nie tylko sam film o wiadomym tytule, ale też całą masę innych, naprawdę ciekawych materiałów, postanowiłem rozbić jej recenzję na kilka części, wieńcząc całość videorecenzją (czyli już wiecie, jaki film będzie następny).

Na pierwszy ogień idzie przystawka, czyli kolejna produkcja z serii DC Showcase. Tym razem padło na „Catwoman”, co jest pomysłem wręcz świetnym, gdyż jest to jedna z postaci wspierających fabularnie „Batman Year One”. Te dwie produkcje co prawda nie przenikają się w pełni, ale mimo wszystko ma się uczucie pewnej spójności dzięki takiemu zabiegowi. (więcej…)

Batman & Superman – World's Finest – pierwsze spotkanie Człowieka ze Stali z Mrocznym Rycerzem

B

Zanim zajmiemy się samą animacją, omówmy najpierw jeden termin związany z komiksami. Jest nim „crossover”. To ten typ obrazkowej opowieści, w którym spotykają się postacie z dwóch różnych serii, na ogół od jednego wydawcy, ale jak każda zasada, ma to swoje wyjątki. Czasem wychodzą z tego ciekawe i łatwe do przetrawienia dla szarych zjadaczy chleba historie. Czasem zaś wychodzą z tego takie potworki, że tylko komiksowy geek jest w stanie ogarnąć umysłem i chronologię samych komiksów, i sens wydarzeń w nich zawartych (coś takiego miało miejsce, według mnie, na przykład przy okazji marvelowskiego cyklu „Civil War”, który się ciągnął bodaj przez 100 komiksów w prawie wszystkich seriach tego wydawcy). Na szczęście, animowane przygody Batmana i Supermena zaliczają się do tej pierwszej kategorii, z którą można obcować bez spędzenia uprzednio tygodnia z nosem zanurzonym w wikipedii. Ale jeśli starczy mi nerwów i siły, może kiedyś przybliżę Wam również taki właśnie mega-crossover na łamach mojego bloga. Na razie zajmijmy się „World’s Finest”. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze