Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

CategoryRecenzje filmów

Death Race – Tak powinny wybuchać wszystkie samochody

D

Nie liczyłem na wiele – chciałem Forda Mustanga, Forda Mustanga z CKM-em na masce i Forda Mustanga z CKM-em na masce i fajną laską na miejscu pilota. Co dostałem? Tak jest, owego Forda ze wszystkimi dodatkami!

Jak się zapewne domyślacie, scenariusz momentami kuleje, a momentami go praktycznie nie ma. Oto nasz ulubieniec, Jason Statham, trafia do więzienia o zaostrzonym rygorze. Mówią, że zabił żonę, ale prawda jest inna – był kierowcą Nascar. A w tym więzieniu akurat brakowało jednego kierowcy Nascar, więc zarząd postanowił wrobić Jasona w morderstwo. Ale Jason nie jest tak głupi, jak się spodziewali, i udaje mu się drogą dedukcji oraz przy użyciu wielkiego klucza francuskiego dojść, kto tak naprawdę stał za śmiercią jego małżonki. Na szczęście, cały ten bełkot jest tylko tłem, które bardzo szybko ginie pod naporem naprawdę efektownych wyścigów. Nie musicie się martwić ani o przegadane dialogi, ani o nadmiar czegoś, co twórcy chcieliby móc nazwać głębią psychologiczną – Death Race nie udaje dramatu i chwała mu za to! (więcej…)

Planet Terror – 10/10, I love you, Rodriguez!

P

Tarantino i Rodriguez są specami w wielu dziwnych dyscyplinach. Tylko oni potrafią nakręcić kolorowy czarnobiały film czy skłonić najsławniejszych do zagrania w filmie kategorii B, zapisując przy okazji swoje i ich nazwiska złotymi zgłoskami w annałach światowej kinematografii. Teraz do listy talentów doszło jeszcze robienie tanich filmów za naprawdę grubą kasę. Pierwszą część „Grindhouse” – „Death Proof” – mieliśmy okazję obejrzeć kilka miesięcy temu. Teraz przyszła pora na zapoznanie z zamykający dylogię „Planet Terror”.

Tak jak przy okazji „Death Proof” Tarantino stał za kamerą, a Rodriguez zajmował się „jedynie” produkcją, tak teraz role się odwróciły. Różnica jest jak zwykle łatwa do zauważenia, gdyż style obu twórców różnią się wręcz drastycznie – w „Planet Terror” dialogi zeszły na drugi plan, by zostawić pole do popisu wartkiej akcji. Fabuła spełnia podstawowy wymóg kina tego typu – przypuszczalnie scenariusz mieścił się na jednej kartce A4 i zawierał głównie uwagi w stylu „i on wtedy wysadza samochód”. Porucznik Muldoon (Bruce Willis) rozpyla w powietrzu silną truciznę, która zmienia ludzi w zombie. Tylko mała grupa ludzi – w tym tajemnicz Wray a.k.a. El Wray (Freddy Rodríguez) oraz jednonoga striptizerka Cherry (Rose McGowan) – z nieznanych powodów nie zostają zainfekowani i mogą stawić czoła zagrożeniu. Są sami, są otoczeni i mają tylko dziesięć ton amunicji – zgadnijcie, czym to się może skończyć? (więcej…)

Księga Ocalenia – Nigdy więcej, Denzel!

K

Po Księdze Ocalenia nie spodziewałem się zbyt wiele. Przede wszystkim, średnio lubię filmy ze św. Denzelem. Trochę do kupna biletu podkusiła mnie informacja, że to film „twórców Matrixa”. Jak jednak pokazały mi napisy końcowe (ponieważ, oczywiście, nie wpadłem na to, żeby sprawdzić w internecie), owym „twórcą Matrixa” był w tym wypadku… producent, Joel Silver. Równie dobrze Księga Ocalenia mogła być reklamowana, jako „film twórców Sherlocka Holmesa”… (więcej…)

Ratatuj – recenzja

R

O Ratatuj, najnowszym projekcie Disney’a i studia Pixar, słyszeli chyba wszyscy i to na dobrych kilka miesięcy przed premierą. Nic dziwnego, skoro byliśmy bombardowani z każdej strony plakatami, reklamami i, przede wszystkim, trailerami. Gdyby podsumować czas, który się łącznie spędziło na oglądaniu „zajawek” tegoż filmu, wyszłoby pewnie kalibrowo coś w okolicach długości Władcy Pierścieni (wersji reżyserskich, rzecz jasna). Czy po takim przesyceniu marketingiem można jeszcze z przyjemnością pójść na Ratatuj? A jakże! (więcej…)

Zakazany owoc – recenzja filmu

Z

W ramach nadrabiania zaległości w filmach z Edwardem Nortonem w roli głównej (lub przynajmniej drugoplanowej… a nawet epizodycznej), padło na… komedię romantyczną. Obejrzaną w doborowym towarzystwie, rzecz jasna. Co ciekawe, nie jest to „jakaś tam komedia romantyczna”, lecz… komedia romantyczna wyreżyserowana przez samego Nortona. Byłem bardzo ciekaw, co może wyjść z postawienia tak utalentowanego aktora za kamerą – doświadczenie podpowiada, że nie zawsze jest to dobry pomysł, nie każdy jest Clintem Eastwoodem. (więcej…)

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze