Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Avengers: Age of Ultron – Wygrać z oczekiwaniami

A

Bez dwóch zdań najnowsza odsłona „Avengers” była filmem, którego premiery wyglądałem od wielu miesięcy. Jedynka do dziś jest jedną z moich ulubionych komiksowych produkcji i, szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby to się kiedyś zmieniło. Obawiałem się więc, że na kontynuację nakręcę się tak mocno, iż nie będzie nawet cienia szans na to, by… mi się spodobała. Ponieważ nie byłaby taka, jaką sobie wymarzyłem. Dlatego miałem silne postanowienie: OK, mogę się nakręcać, ile dusza zapragnie. Ale na sam seans, na obecność w kinie podczas tej przygody. A nie na konkretny przebieg zdarzeń, nie wiadomo jak wielkie zaskoczenie i powiew świeżości nie mniejszy od tego, który towarzyszył pierwszym „Avengers”. Wyszedłem z założenia, że nie oczekuję niczego konkretnego – chcę się tylko dobrze bawić. I wiecie co? Bawiłem się świetnie.

Tradycyjnie ostrzegam i informuję – jak przy wielu innych komiksowych filmach, tak i w tym wypadku pierwsza część tekstu nie zawiera spoilerów. Mocno tego przypilnowałem, gdy tylko wymknął mi się jakiś spoiler, strzelałem do niego bez ostrzeżenia*. Szczegóły wydarzeń zdradzam dopiero w drugiej, wyraźnie oddzielonej sekcji. Osobom, które filmu jeszcze nie widziały, zaleca się pominięcie tej sekcji materiału.

O fabule mogę napisać tylko tyle, że… „Avengers” trafili na kolejnego godnego siebie przeciwnika. Jest nim tytułowy Ultron – sztuczna inteligencja, która wyrwała się spod kontroli. Pierwotnie miała chronić ludzi, ale… cóż, pojęcia takie jak „ochrona” i „zagłada totalna” są dla niej niebezpiecznie bliskie znaczeniowo. Co gorsze, szybko się okazuje, że Ultronowi udało się znaleźć sprzymierzeńców wśród nadludzi – po jego stronie opowiadają się bliźniaki, Wanda i Pietro Maximoff. Czy połączona siła tych trzech indywiduów jest w stanie zetrzeć w pył Najpotężniejszych Bohaterów Ziemi? Dowiecie się tego… w następnym odcinku!

Straszny suchar, przepraszam.

W kontekście całego seansu jedną z kwestii, które zrobiły na mnie największe wrażenie, jest równowaga w czasie ekranowym u poszczególnych bohaterów. Joss Whedon w niesamowicie sprawny, naturalny sposób przeskakuje od jednego herosa do drugiego, każdemu dając ważne zadanie i epickie sceny do odegrania. Co więcej, Hawkeye i Czarna Wdowa w „Age of Ultron” są już wyraźnie pierwszoplanowymi postaciami, stojącymi na równi obok Kapitana Ameryki, Iron Mana, Thora i Hulka. Tak, w tym filmie jest przynajmniej sześć ról pierwszoplanowych. Oraz kilku ważnych bohaterów epizodycznych i, nie zapominajmy o tym, charyzmatyczna trójka arcyłotrów. I mimo tego nagromadzenia nadnaturalnie zdolnych ludzi, Whedon jakoś zdołał opanować chaos i stworzyć drużynę, której losy obserwowałem z wielką przyjemnością już po raz drugi.

Nie znaczy to jednak, że „Czas Ultrona” jest pozbawiony wad. Ponieważ nie jest, nic z tych rzeczy. Pierwsze „Avengers” też nie było. I przyznam też uczciwie, że w najnowszym filmie wszelkie problemy mocniej rzucały mi się w oczy. Nie potrafię tylko stwierdzić, z czego dokładnie to wynika. Z tego, że pierwsze „Avengers” było… cóż, pierwsze? I tak mocno się w nim zakochałem, że wskazywanie mi jakichkolwiek niedoróbek nie miało żadnego sensu, ponieważ przez moje silne uczucia żadna doza logicznego rozumowania nie mogła się przebić? A może „Age of Ultron” faktycznie jest po prostu trochę gorsze i stąd ta różnica? Odpowiedzi na to pytanie z czysto subiektywnych pobudek po prostu nie potrafię ustalić.

Sęk w tym, że podczas seansu faktycznie niektóre sceny nie za bardzo mi się spodobały, ale… szybko o nich zapominałem. Ponieważ na każdą jedną kiepską przemowę motywacyjną przypadało przynajmniej kilkanaście scen, które albo mnie ruszały, albo zachwycały, albo bawiły do łez. Ba, nawet, w ramach rekompensaty, Kapitan w finale zaliczył naprawdę świetną, zabawną przemowę podnoszącą morale – tak dla równowagi.

Wszystkie inne kwestie, które chciałbym omówić, trafiły już do drugiej sekcji tekstu, tej wypchanej po brzegi spoilerami. A tymczasem, na koniec recenzji właściwiej, mogę tylko powiedzieć, że… cóż, mam odruch polecenia tego filmu wszystkim fanom eksplozywnej, kinowej rozrywki, która wyraźnie ocieka zielonymi prezydentami. Marvel postarał się o to, by nie było trzeba być znawcą superbohaterskiego uniwersum, aby się dobrze bawić. Wydaje mi się, że w tym filmie znajdzie się coś dla każdego konesera wysokobudżetowej pulpy. Ale! Tak, jest tu pewne ale. Otóż, z tego, co widzę w internecie, publika wokół tego filmu bardzo mocno się podzieliła – może tak jak przy „Iron Man 3”, może bardziej. Możliwe jest więc to, że do produkcji Marvela podchodzę aż tak bezkrytycznie, iż nie jestem w stanie dostrzec ich wad. Nie wykluczam tego, po prostu nie wiem. Dlatego też podsumowując: „Age of Ultron” gorąco polecam, ale… bardziej niż zwykle nie mogę dać Wam gwarancji, że z sali kinowej wyjdziecie zadowoleni.

Spoilvengers: Age of Spoiltron

Rozbicie „Age of Ultron” na atomy nie jest dla mnie najłatwiejszą sprawą. Z jednej strony mam wrażenie, że jeśli wejdę zbyt głęboko w szczegóły, to ten tekst nigdy się nie skończy. Z drugiej zaś, nie chcę pływać tylko po powierzchni, korzystając z samych ogólników. Trzymajcie więc za mnie kciuki – mam nadzieję, że uda mi się z tego tekstu wykrzesać coś sensownego.

Pierwszą kwestią są wszystkie trailery, które towarzyszyły działaniom promocyjnym wokół filmu. Otóż, Marvel znów to zrobił – „Czas Ultrona”, jak mi się wydaje, jest inną opowieścią niż ta, która była prezentowana na zwiastunach. Wczesne „zajawki” sugerowały totalną zagładę Avengers, mroczniejszy klimat i przynajmniej kilka scen wzorowanych na komiksowym (niby)pierwowzorze. Jak wyszło w rzeczywistości? Owszem, mrok i sceny z komiksu były, ale… w wizji Tony’ego Starka. Sam film miał całościowo klimat podobny do pierwszej części, z kilkoma mocniejszymi akcentami (właśnie za pośrednictwem owych majaczeń). Co więcej, Avengers nie rozpadli się od środka, a walka Iron Mana z Hulkiem nie była podyktowana konfliktem dwóch naukowców. Osobiście, lubię te zagrywki ze strony Marvela, w szczególności, że pozostawiają one pole do fabularnej niepewności.

A ową niepewność pod koniec seansu czułem dość mocno. Nie miałem pojęcia, czym skończy się seans, a finał w sumie mógł być dowolny – od pełnego sukcesu po bolesną porażkę. Ostatecznie skończyło się słodko-gorzko. Większość Mścicieli przetrwała, choć ich przyszłość w drużynie przestała w wielu przypadkach być taka pewna. Kompletnym zaskoczeniem była dla mnie śmierć Quicksilvera. Zrobiła na mnie spore wrażenie. Zaś sama scena została naprawdę dobrze przygotowana – tak samo, jak ta, w której „umarł” agent Coulson. Mam tylko nadzieję, że twórcy nie postanowią się bawić śmiercią szybkonogiego Maximoffa w taki sposób, jak to zrobili z Philem.

Tu ważna kwestia – zdążyłem polubić Quicksilvera, mimo że było go tak mało. Teoretycznie po raptem jednym filmie jego zgon nie powinien na mnie zrobić większego wrażenia. Tym większy szacunek czuję do Whedona, że potrafił ze mnie wycisnąć w tym przypadku tyle emocji. Dodam też, że sympatią zacząłem też darzyć Scarlet Witch, która zasiliła panteon silnych bohaterek Marvela. Elizabeth Olsen świetnie mi przypasowała do roli, zaś aktorsko nie odstawała od reszty obsady. I dobrze, niech grupa walecznych, twardych i odważnych kobiet w komiksowych filmach i serialach rośnie w najlepsze.

Właśnie, silne kobiety i ich rola w komiksowych uniwersach… Pewnie wiecie, że „Age of Ultron” towarzyszyło tsunami kontrowersji, głównie na podłożu relacji damsko-męskich tudzież na bazie samego przedstawiania postaci kobiecych. Powiem tak – jest to temat, w który nie chcę się za bardzo zagłębiać, ponieważ kompletnie go nie czuję. Tłumy ludzi omówiły już chyba te aspekty filmu pod każdym możliwym kątem, ja nic od siebie raczej mądrego nie dodam. Mogę natomiast uczciwie stwierdzić, że… sam bym tych wszystkich niuansów nie dojrzał. I gdyby nie burza wokół filmu, w życiu by mi nie przyszło do głowy, że są tu tematy do tak szczegółowej analizy.

To o czym mogę napisać, ponieważ sam to wypatrzyłem w trakcie seansu, to wątek romansu Bannera z Natashą. I od razu zaznaczam – podobał mi się. Jest tu jednak pewne bardzo ważne „ale”. Otóż, ich relacja robiła na mnie takie wrażenie, jakby między „Avengers” jeden a dwa był jeszcze jakiś dodatkowy film z samodzielnymi przygodami Hulka w towarzystwie Czarnej Wdowy. Podobał mi się wydźwięk ich relacji, potrafię zrozumieć, skąd mogły się między nimi zrodzić takie emocje, ale zabrakło mi dobrego wprowadzenia, przez co całość wypadła trochę sztucznie. Gdyby podobny wątek rozegrał się między Natashą a Hawkeye’em albo Kapitanem, wszystko by grało. Te pary bohaterów mają już za sobą jakąś historię. Z Bartonem mieli wspólne przejścia w pierwszych „Avengers”, zaś z Rogersem w „Winter Soldier”. Dokładnie takiego wstępu zabrakło mi przy duecie Romanoff-Banner.

W podobnym zakresie zainteresował mnie rozwój innej postaci – Ultrona. Szczerze mówiąc, obawiałem się, że kompletnie mnie nie zainteresuje jako przeciwnik dla Najsilniejszych Bohaterów Ziemi. Ultron nie miał tego przywileju co Loki – nie był już dobrze ugruntowaną w uniwersum, ciekawą postacią. Whedon miał dosłownie chwilę czasu w filmie, by ukonstytuować go jako zagrożenie – i to charyzmatyczne – i… cóż, według mnie, świetnie mu się udało. Duża zasługa w tym głosu Jamesa Spadera, który, jak dla mnie, stanowił fundament rewelacyjnego wizerunku Ultrona. Scena, w której przebudziła się sztuczna inteligencja, jeszcze bez żadnej powłoki cielesnej, niesamowicie zapadła mi w pamięci. Pojedynek „na głosy” Bettany’ego i Spadera sprawił, że wzdłuż kręgosłupa przeszły mi ciarki.

Postać Ultrona kupiłem zasadniczo w pełni. Nie przeszkadzało mi, że miał tyle ludzkich cech. Nie przeszkadzało mi, że jak na superinteligentnego, samoświadomego androida nie był szczególnie superinteligentny. Owa akceptacja nie wynika jednak z doskonale logicznej konstrukcji postaci – jak widać gołym okiem, z logiką nie mamy tu do czynienia. Wynika ona raczej z tego, że Whedon dobrze trafił w mój gust i spójną konstrukcję postaci zastąpił radosnym efekciarstwem. Ultron mógł podzielić los Ronana, będącego jest jednym z nielicznych elementów „Guardians of the Galaxy”, które mi nie zapadły w pamięci. Zamiast tego, wyrył mi się w pamięci na – jak przypuszczam – długi, długi czas.

Ostatnia kwestia, która – na chwilę obecną – chodzi mi po głowie, to aspekt wizualny „Age of Ultron”. Bynajmniej nie zamierzam tu roztrząsać jakości efektów specjalnych, gdyż te od samego początku, od czasów pierwszego „Iron Mana” są praktycznie bezbłędne. Mam inną refleksje. Otóż, od jakiegoś czasu brakuje mi w filmach Marvela efekciarskich spowolnień akcji. Ile można nimi osiągnąć, wie chyba każdy, kto widział scenę z Quicksilverem w „X-Men: Days of Future Past” albo oglądał „Pacific Rim”. Najłatwiej to zobrazować sceną, w której Tony zakładał zbroję Hulkbuster. Dostałem sekwencję, która rozbudziła mój apetyt – wystrzelony z orbity arsenał zaczął „obudowywać” dodatkowymi warstwami podstawowy pancerz Iron Mana. Zobaczyłem jednak tylko kilka urywków i… już było po wszystkim. Spełnieniem moich marzeń była trwająca przynajmniej z pół minuty sekwencja, która pokazuje zakładanie zbroi krok po kroku. Trochę tak jak zostało to przedstawione przy montowaniu dodatkowej ręki. Jest to też problem, który miałem w przypadku „Iron Mana 3” z finałową walką, gdzie jeden pancerz po drugim padał zanim twórcy zdążyli w ogóle uwydatnić ich unikalne funkcje. Ja wiem, że to nie wnosi nic do filmu. Ale co z tego? Nic nie poradzę, że kocham takie detale.

Muszę tu jednak uczciwie nadmienić, iż trochę takich spowolnień pojawiło się w finałowej walce – na przykład podczas grupowego starcia przy wiertle. Każdy z bohaterów miał estetycznie ujętą chwilę na pochwalenie się swoimi unikalnymi zdolnościami. I to było cudowne!

Podsumowując całość jeszcze raz. „Age of Ultron” ma swoje problemy. Ma kilka koślawo napisanych dialogów, a relacje między niektórymi bohaterami są mocno niespójne. Jednak, tak jak już o tym wspomniałem wcześniej, na każdą wadę przypada, według mnie, nieporównywalnie więcej zalet. Czy nowa część „Avengers” trafi na listę moich ulubionych filmów komiksowych? Nie, raczej nie – ten ranking i tak jest już coraz bardziej wypchany niesamowitymi produkcjami i wejść do niego jest po prostu coraz trudniej. Ale czy to znaczy, że się zawiodłem? Absolutnie nie. Dostałem dwie godziny bardzo solidnej, zabawnej, efekciarskiej rozrywki. Czyli dokładnie to, na co miałem ochotę.

*Strzelałem środkami usypiającymi. Przy pisaniu tego tekstu nie ucierpiał żaden spoiler.

Subscribe
Powiadom o
guest

38 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
DD
DD
9 lat temu

Czemu ty nadal nie masz tu opcji „spoiler” w komentarzach? KTO NIE OGLĄDAŁ NIE CZYTAĆ MOJEGO KOMENTARZA! WYSOCE SPOILEROGENNY!
Podsumuje w punktach, bo późno jest a muszę wstać rano:
– Film jest lepszy od jedynki. Trochę, ale lepszy. Jedynka była bardzo prosta w strukturze, tu jest trochę tego więcej, a i mimo że ledwo widoczne – film ma trochę poważniejszy ton.
– Vision ukradł ten film, a praktycznie nie wspomniałeś o nim. CUDOWNA postać.
– Bliźniaki są okej. Szkoda Pietro, ale ktoś w tych filmach musi zacząć umierać. Choć osobiście wybrałbym Wdowę.
– Ultron był w miarę, ale to nie mój Ultron. Bolały mnie te jego żarciki. Mój Ultron, to chłodny, kalkulujący robot. Mogą nim targać emocje, ale do diabła niech nie żartuje!
– Romans Wdowa- Hulk wybitnie na siłę.
– O co chodziło z tym jeziorkiem? Bo ono aż mnie boli. Technologiczne nie było (a Asgardzi magiczni nie są) a jeżeli było magiczne, to kłóci się z resztą uniwersum. Also – skoro Scarlet rzucała wszystkim wizje, to jakim cudem nadała Thorowi „niechcący” prawdziwą wizję przyszłości i Kamieni Nieskończoności?
– SZANURKI (Ultron śpiewający w Quinjecie – cudo)
– śmierć Struckera – Marvel, kiedy nauczysz się NIE zabijać fajnych wrogów? W końcu ci się skończą.
– Ultron nie był głupi – no, nie całkiem – dolicz że poza planem, transferem internetowym itp. musiał jeszcze kontrolować wszystkie swoje drony NARAZ. To trochę zajmuje pamięci.
– Rodzina Bartona świetnie rzutuje na część pierwszą – Wdowa starała się go ocalić nie dlatego że go kocha (jak większość myślała), a dlatego że myślała o jego bliskich. Świetne.
– New Avengers, mam nadzieję że w Civil War dojdzie do nich parę postaci poza Spideyem.
– scena w trakcie napisów – ŻARTY SIĘ SKOŃCZYŁY.
– NIE dla spowolnień. Za dużo i tak już ich w filmach, nudne się zrobiły. Dobrze że tego unikają.
Ogółem film 7+/10
PS: Ty lepiej zobacz co się w Agentach Tarczy dzieje D: Nie mogę ogarnąć emocji w ogóle. Klifczendzer klifczendezery olit tłistem pogania.
PS2: W załączniku humorystyczny prezent mojego autorstwa : )

Konrad Modzelewski
Konrad Modzelewski
Reply to  DD
9 lat temu

Skojarzyło mi się, co do tych żartów Ultrona. W filmie jest to jako tako Twój Starka i było wskazane, że mają podobny tok rozumowania, to pewnie cięty dowcip też miał ich łączyć. Może i dobrze, że nie znałem Ultrona z komiksów i z przyjemnością pochłonąłem takiego, jakiego dali 🙂

KoZa
Reply to  Konrad Modzelewski
9 lat temu

Haha, dobry tok rozumowania – podoba mi się. I, właśnie, na mój odbiór Ultrona też pewnie wpłynął dosyć znacząco fakt, że z komiksów kojarzę go tylko pobieżnie. :-]

mikewest007
mikewest007
Reply to  DD
9 lat temu

Mówi się KLIFHANGIER!

Rick
Reply to  mikewest007
9 lat temu

A pisze cliffhanger…

DD
DD
Reply to  mikewest007
9 lat temu

przepraszam ;_;

KoZa
Reply to  DD
9 lat temu

„Czemu ty nadal nie masz tu opcji „spoiler” w komentarzach? ”
To Disqus, on nie ma takich opcji. ;]
„- Vision ukradł ten film, a praktycznie nie wspomniałeś o nim. CUDOWNA postać.”
Mi się Vision zdecydowanie podobał, w szczególności jego sceny z Thorem, ale w moim odczuciu filmu po prostu nie ukradł.
„- O co chodziło z tym jeziorkiem? Bo ono aż mnie boli. Technologiczne nie było (a Asgardzi magiczni nie są) a jeżeli było magiczne, to kłóci się z resztą uniwersum. Also – skoro Scarlet rzucała wszystkim wizje, to jakim cudem nadała Thorowi „niechcący” prawdziwą wizję przyszłości i Kamieni Nieskończoności?”
Co do drugiego pytania – jeśli już koniecznie jest potrzebna odpowiedź na takie kwestie (inna niż „bo tak”, która mi osobiście całkowicie starcza), to spokojnie można się np. odwołać do faktu, że Thor jest bogiem i na niego to inaczej zadziałało. ;]
A co do jeziorka, to innej odpowiedzi niż „bo tak” chyba po prostu nie ma.
„- SZANURKI (Ultron śpiewający w Quinjecie – cudo)”
Potwierdzam.

Konrad Modzelewski
Konrad Modzelewski
9 lat temu

Również świetnie się bawiłem i z większą niecierpliwością czekam na nowego „Kapitana”. W głowie tli mi się pytanie, czy gdyby nie „jedynka”, to czy „Age of Ultron” zyskałby sławę i status kultowego? Czy patrzenie na jakikolwiek film Marvela będziemy je oglądać przez pryzmat części pierwszej :). Na koniec: mniej filozofowania, więcej radości z oglądania, od razu filmy przyjemniej się ogląda 😉

Michał Kisielewicz
Michał Kisielewicz
9 lat temu

A moim zdaniem Whedon nie poczuł Ultrona. Ultron zawsze był jednym z największych wrogów Avengers, który sam radził sobie z taką 10 osobową ekipą. A tutaj co? Z jednym sobie radził, ale jak już pojawiała się dwójka mścicieli, zwyczajnie uciekał. Końcowa walka może też zapadła by mi w pamięć, gdyby po powstrzymaniu armii Ultrona, on sam by tam wleciał i każdego po kolei by kładł. A tak to dostał raz od Visiona i Ultrona nie ma. Każdy go w tym filmie bił. To nie było godne przestawienie postaci, której nikt nie jest w stanie pokonać w pojedynkę :/

KoZa
Reply to  Michał Kisielewicz
9 lat temu

Hm, wiesz co, myślę, że w tym wypadku odbiór Ultrona bardzo może się zmienić w zależności od tego, czy ktoś go dobrze zna z komiksów, czy nie. Ja się zaliczam do tej drugiej ekipy, może dlatego aż tak bardzo mi przypadł do gustu.
Dzięki za zwrócenie na to uwagi. :-]

Hiddenlord
Hiddenlord
9 lat temu

Hej Koz, o co chodzi z tymi kontrowersjami wokół relacji damsko-męskich i przedstawieniu ról kobiecych? Nic nie słyszałem na ten temat.
Sam powiem krótko – filmem jestem zachwycony. Od 3 dni słucham Avengers Theme i myślę o tym, jacy oni wszyscy są super. Dobrze, że wkrótce wychodzi Ant-man to będzie można łyknąć więcej superowości w kinie.:)

Jakub Panczyk
Reply to  Hiddenlord
9 lat temu

Chodzi o to, ze w dialogu z Bruce’m Natasha powiedziała, że ona też jest potworem
A dialog zostal tak do kitu napisany ze niewiadomo czy chodzi o ot, ze jest bezplodna, czy trenowana na zabojczynie czy cos innego

KoZa
Reply to  Jakub Panczyk
9 lat temu

Z jednej strony zgadzam się, że ten dialog jest ogólnie co najwyżej przeciętnie napisany. Z drugiej strony, sam jak oglądałem, nie byłem nawet blisko tak kontrowersyjnych wniosków po tej scenie.

Jakub Panczyk
Reply to  KoZa
9 lat temu

Ja sie zastanawiałem dlaczego ona nazwała sie potworem, ale jakos nie zastanawialem sie nad tym dluzej niz do zmiany sceny ;p IMHO shitstorm niepotrzebny, ale co ja tam wiem.

KoZa
Reply to  Jakub Panczyk
9 lat temu

Poszukałem sobie jeszcze tego cytatu i chyba w miarę wierną wersję znalazłem na IMDB:
Bruce Banner: [looks at Barton’s home] I can’t have this, any of this. There is no place on Earth I can go where I’m not a monster.
Natasha Romanoff: You know what my final test was in the Red Room? They sterilized me, said it was one less thing to worry about. You think you’re the only loner on the team?
Zasadniczo Natasha odniosła się do tego, że Banner nazwał się potworem. I dodała, że sama pozwoliła się wysterylizować, by być skuteczniejszym mordercą, więc może nie on jedyny jest taki straszny. Od razu dodam, nie uważam, żeby ten dialog był zbyt zręcznie napisany.
Inna sprawa, że to mocna i odważna tematyka, jak na PG-13.

Jakub Panczyk
Reply to  KoZa
9 lat temu

Tylko ze to brzmiało:
Natasha: “You know what my final test was in the Red Room? They sterilized me, said it was one less thing to worry about. You think you’re the only monster on the team?”
Nie ma co sie oszukiwac scenarzysta dal dupy, widownia testowa dala dupy i w ogole ludzie dali dupy ze sie doszukuja niewiadomo czego w tej jednej linicje tekstu
Tak samo jak komentarz nt. przywrocenia Prawa pierwszej nocy u Starka

mikewest007
mikewest007
Reply to  Hiddenlord
9 lat temu

Kontrowersje są z dupy wyjęte i obliczone na podbijanie bębenka samozwańczych obrończyń osób które obrony wcale nie potrzebują. Bo poza tym, że Evans z Rennerem przybucowali w wywiadzie aż iskry poszły, to żadnych kontrowersji w samym filmie nie ma. Tyle.

KoZa
Reply to  mikewest007
9 lat temu

Yup, bardzo podobnie wszystkie te sytuacje odbieram.
Co do Rennera, to tak jak Evans przeprosił, tak ten szedł, niestety, w zaparte…

KoZa
Reply to  Hiddenlord
9 lat temu

Tych tematów kontrowersji (czy może bardziej „kontrowersji”, ponieważ dla mnie to akurat wszystko jest mocno sztuczne i nadmuchane) było przynajmniej kilka:
1. Rzekomy „rape joke” w wykonaniu Tony’ego Starka (rozmowa na imprezie o „prima nocta”).
2. Czarna Wdowa w roli – ponoć – damy w opałach. Chodzi o tę scenę, kiedy była za kratkami. Co z tego, że trafiła do niewoli, ponieważ poświęciła się dla dobra sprawy, a później zrobiła radio z cegły – niby i tak wyglądała na kruchą kobietkę, która nie potrafi o siebie zadbać. Ponownie: w życiu bym ani tego nie zauważył, ani tak tego nie zinterpretował. ;-]
3. Scena, w której Czarna Wdowa nazwała się potworem. Z tego, co czytałem, dużo ludzi uznało, że nazwała siebie potworem, ponieważ nie może mieć dzieci. Ja z kolei z filmu wyniosłem, że nazwała się potworem, ponieważ pozwoliła się wysterylizować, by być skuteczniejszym zabójcą. Jak dla mnie, dwie kompletnie różne rzeczy, ale – z tego co zrozumiałem – wiele osób miało właśnie tej natury problem z tą sceną.
4. W międzyczasie był jeszcze niefortunny wywiad z Evansem i Rennerem, którzy nazwali Wdowę „dziwką” (co odbiło się, oczywiście, od razu na samym filmie). Evans ładnie przeprosił, Renner niestety szedł w zaparte i w kolejnym wywiadzie znów powtórzył swoją złotą sentencję. ;-]
5. Ze względu na punkty 1-3 Joss Whedon został uznany za mizogina/szowinistę mimo całej swojej pozytywnej działalności na rzecz wizerunku kobiety w popkulturze etc. Z tego wywiązała się kolejna medialna zawierucha, która ponownie odbiła się na filmie.
Mam nadzieję, ze udało mi się w miarę kompleksowo to opisać. :-]
I też strasznie cieszę się z Ant-Mana – czuję, że będzie dobra zabawa. :-]

Hiddenlord
Hiddenlord
Reply to  KoZa
9 lat temu

Dzięki, Koz, za tak wyczerpującą odpowiedź!
Ludzie szukają dziury w całym przy tym wszystkim. Sam się dziwnie poczułem, gdy był temat sterylizacji i bycia potworem. Niemniej uznałem, że Wdowie chodzi o coś więcej, niż sam fakt, że nie może mieć dzieci, więc nazywa siebie monstrum. Trzeba czasem umieć zrozumieć scenę.
To całe zamieszanie jest podobne do wczorajszych oskarżeń o seksizm w Wiedźminie 3. Polecam do pośmiania się. Albo podwyższenia ciśnienia.
Jaj, Ant-man for the win!

KoZa
Reply to  Hiddenlord
9 lat temu

Zgadzam się – m.in. chodzi o zrozumienie sceny. A i dodałbym, że odrobina dobrej woli nie zaszkodzi. Filmy Marvela co do zasady nie są seksistowskie – może więc i w tej scenie nie było złych zamiarów tylko coś nie do końca wyszło?
Czytałem o W3 i przyznaję, że przy oskarżeniach o rasizm za „brak czarnych NPC” złapałem się trochę za głowę. ;-] O tym seksizmie też czytałem – to chyba głównie od Polygonu się zaczęło, nie?

Hiddenlord
Hiddenlord
Reply to  KoZa
9 lat temu

Kurcze, nie zauważyłem, że mi odpisałeś. Jakbyś nie wnikał temat Wieśka przez ostatni tydzień, to zarzucam dobrym linkiem. Autorem jest Adrian Chmielarz, który najwyraźniej również „oberwał” od recenzenta Polygonu za swoje Vanishing of Ethan Carter.
https://medium.com/@adrianchm/the-boy-who-cried-white-wolf-on-polygon-s-the-witcher-3-review-f7ac8d7f0a5

Bati
Bati
Reply to  KoZa
9 lat temu

ja myslalem, ze ant-man bedzie ssal palke*, a wg trailerow wyglada na naprawde ciekawy film
* nie lubie ogolnie ant mana, takie nie wiadomo co :)). Poza tym, wolalbym hanka pyma, ktory jednak cos znaczyl w uniwersum marvela (1 avenger, ultron) niz scotta langa, ktorego kojarze tylko chyba z tie inow do original sin i tam czegos jeszcze

Jakub Panczyk
9 lat temu

thor mial duzo mniej czasu ekranowego ijego postac zeszla na dalszy plan w tym filmie, co jest bardzo smutne, bo bardzo lubie thora
blizniaki mi nie pasowlay, jakies takie plytko zrobione te postacie byly – licze na rozwiniecie osobowosci w kolejnych filmach
vision byl super i ultron tez (chociaz rozni sie od komiksowego pierwowzoru)

KoZa
Reply to  Jakub Panczyk
9 lat temu

Dostałem zestawienie z dokładnym czasem ekranowym postaci i faktycznie Thor był prawie na szarym końcu. Ale uczciwie przyznaję – w ogóle tego nie poczułem. Może dlatego, że miał dużo świetnych scen – wszystkie podczas imprezy, te z Visionem, ta z Quicksilverem i młotem. :-]
Swoją drogą, chyba pierwszy raz spotykamy się w komentarzach u mnie na stronie – witam serdecznie. :-]

Jakub Panczyk
Reply to  KoZa
9 lat temu

rzeczywiscie az tak tego nie czuc, bo Thor z mialkiego bohatera peirwszej czesci wyrosl na postac rowna Iron Manowi
Nie peirwszy raz, wczesniej pisałem pod nickiem, ale dziekuje jeszcze raz 🙂

KoZa
Reply to  Jakub Panczyk
9 lat temu

Tak się właśnie zastanawiałem, czy dobrze strzelam, ponieważ styl wypowiedzi trochę mi się kojarzył. :-]
Co do Thora – wydaje mi się też, że znaczenie w odbiorze jego postaci miały właśnie zadania, jakie dostawał. Rozwalenie miasta w pył jednym ciosem, wizja w bajorze etc. Nawet jak nie było go czasowo za dużo, to wiele w tym czasie miał okazję pokazać.

Hiddenlord
Hiddenlord
9 lat temu

A właśnie – jedna rzecz mnie zastanawia w filmie, ale w wyniku hype’u, który sam sobie produkuję, zapomniałem o tym.
O co chodziło z tym źródłem, do którego wziął go prof. Selvig? Czemu astrofizyk ma znać mityczne jeziorka o dziwnej mocy? Przeoczyłem to w jakimś filmie, czy wytłumaczą na w przyszłości?

KoZa
Reply to  Hiddenlord
9 lat temu

Czytałem gdzieś w necie, że scena ze źródłem została strasznie okrojona – miała być dużo bardziej rozbudowana i sensowniejsza. Ale co do samego Selviga… też mi to przeszło przez myśl i ostatecznie poczułem się usatysfakcjonowany odpowiedzią „bo tak”. 😛 Innej, niestety, nie znalazłem. :-]

Hiddenlord
Hiddenlord
Reply to  KoZa
9 lat temu

Okej, dzięki! Więc może w rozszerzonej wersji dvd będzie o tym więcej. 🙂

KoZa
Reply to  Hiddenlord
9 lat temu

Jest nadzieja na to. :-] Oglądałem sceny rozszerzone do pierwszych Avengersów i w kilku wypadkach w ogóle nie rozumiałem, czemu nie trafiły do filmu. Np. rola Hawkeye’a w planie Lokiego – z tego, co pamiętam – była dużo sensowniejsza i lepiej zarysowana. :-]

Hiddenlord
Hiddenlord
Reply to  KoZa
9 lat temu

Mówiąc o rozszerzonych scenach, masz na myśli jakiś Extended Cut czy może te sceny z Blu-ray „które nie zmieściły sie do filmu i są jako bonusy”? Bo zaczałem szukać rozszerzonej wersji Avengersów i niezbyt mogę ją znaleźć. 😀

KoZa
Reply to  Hiddenlord
9 lat temu

Niestety, to drugie – one są „obrane” z efektów specjalnych i dosyć specyficznie się je przez to ogląda. 😛

Hiddenlord
Hiddenlord
Reply to  KoZa
9 lat temu

I tak warto sprawdzić. Trzeba kupić Avengersów na Bluray. 😀

KoZa
Reply to  Hiddenlord
9 lat temu

Mam to szczęście, że posiadam taką wersję (zresztą, tanio udało mi się ją dostać – zmieściłem się w 30 zł). Obraz na telewizorze FullHD jest po prostu kosmiczny. 😀 A same dodatki naprawdę ciekawe. :-]

Bati
Bati
Reply to  KoZa
9 lat temu

o lol, to istnieje edycja rozszerzona avengersow?

Mr. ??
Mr. ??
9 lat temu

Avengers: AoU bardziej mi się podobał niż IM3 ale CA:TWS bardziej mi się podobał
Ultron daję rade na pewno lepszy niż Killian / Brytyjski Mandaryn :).
No i Pietro ginie i nie wraca po 10 minutach jak Pepper
Szkoda że nie dali do finałowej walki wielkiego Ultrona 10 albo Ultimo
Armii robotów robi za mięso armatnie i daleko im do Sentinels z X-Men DOFP.
kolejny minus Wolfgang Strucker robi za dodatek i szybko ginie Hydra też robi za dodatek a szkoda CA2 wydawali się potężni chociaż i tak jeszcze gorzej potraktowano AIM i 10 Pierścieni w IM3.
Może w CA3 pojawi się ta potężna HYDRA plus Maggia, Secret Empire. .

Przemysław Bujnik
Przemysław Bujnik
9 lat temu

Wreszcie wolny od obowiązków związanych z moją komiksową pracą magisterską wracam do pisania i biorę się za Avengersów. Muszę od razu zaznaczyć, że mimo ogromnego skoku wzwyż moich oczekiwań po znakomitym „Zimowym Żołnierzu” i jeszcze lepszych „Strażnikach Galaktyki”, nie nastawiałem się na to, że druga część przygód Największych Ziemskich Bohaterów wybije dziurę w suficie moich oczekiwań. Spodziewałem się raczej tego samego co w jedynce, ale oczywiście z dodatkową porcją przymiotników „większy, lepszy, zabawny”. Czy po seansie poczułem, że film jest lepszy niż jedynka?
Z przykrością stwierdzam, że niestety nie. A to wszystko z trzech powodów. Pierwszy to sentyment i niezachwiany zachwyt nad pierwszą częścią. Po prostu była pierwsza i będzie tą najlepszą, mimo wielu błędów, które co i rusz w niej znajduję przy każdym kolejnym seansie. Niestety tak to już jest z sequelami, że patrzy się na nie z perspektywy ich poprzedników. Rzadko który potrafi dorównać pierwszej części, a co dopiero ją przebić (tu wymieniłbym chyba tylko Imperium Kontratakuje). Pierwsi „Avengers” wytarli mną podłogę i z przykrością stwierdzam, że Marvel Studios nie potrafi już mnie tak zaskoczyć.
Drugą przyczyną jest to smutne poczucie, którego doznałem po seansie, że „Czas Ultrona” jest środkową częścią cyklu. I to strasznie w filmie widać. Dwójka ma nas przygotować na Avengers: Infinity War. Dlatego scena z Thorem w jaskini jest tak strasznie denerwująca. Szybkie pokazanie Kamieni, zapowiedź Ragnarok i Avengersi już wiedzą, że nieznana potęga z kosmosu ma chrapkę na Ziemię. Bardzo żałuję, że tak pocięli tą sekwencję. A scena po napisach chyba bardziej by pasowała w „Strażnikach Galaktyki”.
Trzeci powód to główny zły, czyli Ultron. Po trailerach spodziewałem się czegoś więcej niż A.I., które chce zabić ludzi, a jego jedynym argumentem jest „bo tak”. Nie czepiam się samego rozumowania sztucznej inteligencji. Ono jest jak najbardziej prawidłowe. Czysto zero-jedynkowe. Zabrakło mi w tej postaci głębi, jaką posiadał w sobie Loki, czy nawet Zimowy Żołnierz. O wiele lepiej na tle Ultrona wypadł moim zdaniem Ulysses Claue. Ultron, mimo genialnego głosu Spadera, dołączy niestety do Malekitha i Ronana jako jednorazowy „badguy”.
Nie mówię jednak, że Avengers 2 to zły film. To kapitalne, świetnie zrealizowane,pełne fajerwerków, humoru i rozrywki kino. Bardzo spodobał mi się pomysł na romans między Bannerem i Natashą. Już w pierwszej części było widać między nimi chemię i cieszę się, że twórcy ten temat pociągnęli. Pojedynek Hulka z Hulkbusterem (bądź jak nazwał go Tony, „Weroniką”) wgniata w fotel. Nowi członkowie Avengers tez dają radę. Fajnie, że również kobiece grono się rozrasta. Scarlet Witch jest poteżnym dodatkiem do drużyny. Jeśli chodzi o Quicksilvera, to jego śmierć zrobiła na mnie duże wrażenie. Aczkolwiek po seansie dotarło do mnie, że jednak avengersowy speedster nie przebije tego, co pokazał Quicksilver w uniwersum X-men. Dlatego myślę, że to dobra decyzja. Marvel pozbył się postaci, która sprawia im problemy na polu umów z innymi wytwórniami, jednocześnie pogłębiając postać Scarlet Witch. Kolejnym świetnym nabytkiem jest Vision. Postać kapitalnie zrealizowana, z dużym potencjałem. Jako właściciel Kamienia Umysłu na pewno odegra ważną rolę w kolejne części. No i przecież jest godny władania Mjolnirem 😀

Tomasz Kozioł (Pop)kultura osobista

Tu mnie znajdziesz:

Najświeższe teksty

Najnowsze komentarze

38
0
Would love your thoughts, please comment.x